Zaciskanie pasa w Polsce przyjęło w ostatnich latach bardzo duże rozmiary. Deficyt sektora publicznego spadł z ok. 8 proc. w 2010 r. do ok. 3,5 proc. w 2012 r., co jest jednym z największych procesów oszczędnościowych w Unii Europejskiej. Nic dziwnego, że w takich warunkach polityka fiskalna staje w centrum uwagi, o czym świadczy coraz silniejsza pozycja polityczna Jacka Rostowskiego, i nic dziwnego, że temat oszczędności staje się generalnie popularny wśród szerokiej publiczności.
Z różnych stron można usłyszeć różne recepty na to, jak rząd powinien oszczędzać. Są one często bardzo ciekawe, czasami banalne, czasami słabe. Jedna jednak recepta budzi moją szczególną ciekawość, gdyż cechuje ją wyjątkowo wysoki stosunek popularności do dziwności. Chodzi o postulat, by obniżać podatki, gdyż to rzekomo miałoby ... podnieść dochody budżetu! Jak? Ano podobno, mawiają zwolennicy takiego rozumowania, niższe podatki tak rozkęcą gospodarkę, że dochody podatkowe wzrosną.
Niestety to nieprawda. Taka zależność, czyli niższe podatki równa się wyższe dochody, może wystąpić tylko w warunkach gigantycznej presji fiskalnej, kiedy rzeczywiście każda obniżka podatków wyzwala duży potencjał. Ze znanych mi szacunków wynika jednak, że prawie żaden europejski kraj nie jest w takiej sytuaji, a już na pewno nie Polska.
Każdy uczciwy postulat obniżenia podatków musi iść w parze ze wskazaniem, jakie wydatki powinny być obniżone. A nie jest to łatwe, bo Polska posiada jeden z najniższych poziomów publicznych wydatków bieżących w Unii Europejskiej (w stosunku do PKB). To prawda, że ilość marnotrawstwa publicznych pieniędzy jest zatrważająca, co celnie punktuje często w intenretowych felietonach w „Rz" Piotr Aleksandrowicz. Ale jednocześnie wiele jest dziedzin niedofinansowanych, np. badania. System podatkowy powinien być uproszczony, ale wydaje mi się, że nie będzie w Polsce łatwo dokonać obniżenia ogólnego poziomu wydatków i podatków.
Symbolem polityki niskich podatków jest Ronald Reagan, prezydent Stanów Zjednoczonych w latach 1980-1988, człowiek bez wątpliwości wielce zasłużony w wielu dziedzinach. Dla zwolenników bezwzględnych cięć podatków jest on niemalże ikoną. Warto jednak pamiętać, o czym się zapomina, że tnąc podatki Reagan nie zadbał o wydatki i dlatego dług publiczny za jego kadencji wzrósł o ponad połowę. Cudów nie ma.