Upadek Cesarstwa Rzymskiego

Publikacja: 01.03.2013 02:57

Upadek Cesarstwa Rzymskiego

Foto: Archiwum

Wyniki ostatnich wyborów we Włoszech mogą przerazić. Kraj balansuje na krawędzi bankructwa – a jednocześnie 90 proc. wyborców głosuje na partie deklarujące, że nie popierają programu oszczędnościowego.

Cieszący się zaufaniem rynków, do niedawna jeszcze uważany za zbawcę kraju, poważny Mario Monti dostaje znikome poparcie, a populiści pod wodzą komika Beppe Grilla stają się trzecią główną partią na scenie politycznej. A co najgorsze – wyborcy tak rozdzielają głosy, że być może w ogóle nie da się sformować stabilnego rządu, cieszącego się poparciem obu izb parlamentu.

Sytuacja nie wygląda wesoło. A co gorsza, ostatnie dramatyczne kłopoty to przecież tylko kolejny epizod w ciągnącym się od niemal 20 lat smutnym spektaklu, który trudno nazwać inaczej niż zrobił to dwa wieki temu Edward Gibbon: upadkiem Cesarstwa Rzymskiego.

Każda epoka, nawet epoka upadku, ma oczywiście swojego bohatera. Bohaterem ostatnich dwóch dekad był we Włoszech Silvio Berlusconi – człowiek, który przez połowę tego okresu rządził krajem jako trzykrotny premier, a w pozostałym czasie skutecznie paraliżował rządy innych (jak twierdzili złośliwcy, głównie po to, by nie trafić do więzienia za przestępstwa podatkowe).

Kiedy w roku 1994 po raz pierwszy obejmował władzę, PKB na głowę mieszkańca Włoch był bliski niemieckiemu i znacznie wyższy od brytyjskiego, przekraczając o 5 proc. średnią zachodnioeuropejską. Dziś jest o 10 proc. poniżej średniej, a o brytyjskim lub niemieckim poziomie dochodów Włosi mogą sobie tylko pomarzyć.

I nic dziwnego, skoro przez te niemal 20 lat Włochy były najwolniej rozwijającym się krajem Unii, rosnącym w tempie o niemal połowę wolniejszym od średniej i trzykrotnie wolniejszym od liderów wyścigu.

Krytycy Berlusconiego lubią przede wszystkim mówić o jego problemach z prawem i skandalach obyczajowych. W tej jednak sprawie aż tak bardzo nie wyróżnia się on spośród wielkich władców Italii (Gajusz Swetoniusz opisuje na przykład, jak to wkraczające triumfalnie do Rzymu wojska Juliusza Cezara śpiewały o swoim ukochanym wodzu: „wieziemy wam łysego gacha, obywatele chrońcie swoje żony!").

Tym, co naprawdę wyróżnia epokę Silvio Berlusconiego, jest 20 lat unikania poważnych i niezbędnych reform strukturalnych, systematycznego spadku konkurencyjności, obniżenia się skłonności do oszczędzania, stałego zadłużania się państwa. 20 lat kultywacji specyficznego modelu gospodarczego, w którym najwyżej premiowaną formą przedsiębiorczości było cwaniactwo i łapówkarstwo, pieniądze publiczne marnotrawione, a instytucje państwowe żałośnie słabe. A wszystko to starannie sterowane za pośrednictwem należących do Berlusconiego mediów i okraszone pseudo-liberalno-prawicową retoryką, w której najczęściej nadużywanym słowem była „wolność".

Nie ma co się obawiać, Włochy nie zginą. Naród wspaniałych artystów, utalentowanych inżynierów i przebojowych przedsiębiorców prędzej czy później dojdzie do siebie i powróci na ścieżkę trwałego rozwoju.

Ale chwilowo zdaje się, że przed Włochami długi okres polityczno-gospodarczego czyśćca – recesji, niepewności finansowej, niestabilności politycznej. A że chodzi o dziesiątą największą gospodarkę świata i czwartą Unii – w interesie wszystkich leży, aby ów czyściec się jak najszybciej skończył.

Witold M. Orłowski, główny ekonomista PwC w Polsce

Wyniki ostatnich wyborów we Włoszech mogą przerazić. Kraj balansuje na krawędzi bankructwa – a jednocześnie 90 proc. wyborców głosuje na partie deklarujące, że nie popierają programu oszczędnościowego.

Cieszący się zaufaniem rynków, do niedawna jeszcze uważany za zbawcę kraju, poważny Mario Monti dostaje znikome poparcie, a populiści pod wodzą komika Beppe Grilla stają się trzecią główną partią na scenie politycznej. A co najgorsze – wyborcy tak rozdzielają głosy, że być może w ogóle nie da się sformować stabilnego rządu, cieszącego się poparciem obu izb parlamentu.

Pozostało 82% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację