Reklama

Prof. Agnieszka Słomka-Gołębiowska: Wykorzystajmy mądrze szansę dziejową i wypracowany potencjał

Polska wchodzi dziś do europejskiej ligi. Stoi przed wyborem: czy wykorzysta swój potencjał, czy ugrzęźnie na półmetku. To nasz wspólny moment. Wykorzystajmy go mądrze – idąc całą naprzód.

Publikacja: 19.09.2025 05:11

Historia nie daje wielu drugich szans. Polska właśnie stanęła w takim momencie. W 2025 r. nasze PKB przekroczyło 1 bln dolarów – symboliczny próg, który czyni nas 20. gospodarką świata i szóstą w Europie. To dowód, że przez ostatnie pięć lat – rosnąc średnio o 4,2 proc. rocznie – byliśmy w stanie rozwijać się szybciej niż inne, bogatsze kraje. Jeszcze ważniejsze są dane za 2024 r. o PKB per capita w parytecie siły nabywczej. Polska osiągnęła poziom 45 113 dol., niemal tyle co Hiszpania (48 373 dol.) i coraz bliżej Niemiec (62 806 dol.). Jeszcze dekadę temu taki dystans wydawał się nie do nadrobienia. Dziś Polska wchodzi do europejskiej ligi, w której nie jest już peryferiami.

Czytaj więcej

Produkcja przemysłowa w sierpniu 2025 rośnie, budowlanka mocno w dół – dane GUS zaskakują

Wejście do G20 jest tego najlepszym symbolem. To forum gromadzi liderów reprezentujących dwie trzecie świata i 75 proc. globalnego handlu. Bycie tam to nie kurtuazja, lecz uznanie naszej rosnącej pozycji. Ale – i to jest pytanie fundamentalne – czy potrafimy zamienić to miejsce przy stole w trwałą przewagę? Bo prawdziwą kompetencją strategiczną nie jest sam awans do elity, ale zdolność do tego, by współtworzyć reguły gry, a nie tylko z nich korzystać.

Nowe źródła wzrostu gospodarczego?

Polska gospodarka ma się czym pochwalić: eksport odpowiada za ponad 50 proc. PKB i jest silnie zdywersyfikowany. To imponujący dowód otwartości i konkurencyjności, ale też sygnał zależności od globalnych rynków i łańcuchów dostaw. Problemem pozostaje niski poziom inwestycji: w 2015 r. sięgały ponad 20 proc. PKB, w 2024 r. to zaledwie ok. 17 proc. (615 mld zł). W 2025 r. prognozowana wartość inwestycji przekroczy 650 mld zł.

Niepokojące są wydatki na badania i rozwój – w Polsce wynoszą ok. 1,5 proc. PKB, podczas gdy średnia unijna to blisko 2,2 proc.. Polska wciąż korzysta z przewag kosztowych i elastyczności przedsiębiorców i nadal może być beneficjentem adaptacji technologii używanych w krajach o jeszcze wyższym poziomie rozwoju. Bez trwałego zwiększenia nakładów na innowacje trudno będzie jednak utrzymać tempo konwergencji w długim terminie. Nie da się bowiem być liderem jutra, tkwiąc w logice wczorajszej gospodarki.

Reklama
Reklama

Lekcja kryzysów i siła banków

By scenariusz wzrostu mógł się zmaterializować, Polska potrzebuje silnego sektora finansowego. Banków, które rozumieją lokalną specyfikę, finansują długoterminowe projekty i stają się fundamentem transformacji. Jako przewodnicząca rady nadzorczej mBanku miałam przywilej zatwierdzić nową strategię „Cała naprzód!” – esencję takiego podejścia. To nie dokument pisany w próżni, lecz odpowiedź na realne wyzwania: transformację energetyczną i cyfrową, automatyzację i odporność łańcuchów dostaw, a także sektory kluczowe dla jakości życia i bezpieczeństwa – od zdrowia po obronność. Strategia przewiduje też powrót do regularnej wypłaty dywidendy – symbol stabilności i dojrzałości instytucji.

Czytaj więcej

Przeciętne wynagrodzenie w firmach rośnie wolniej od oczekiwań. Zatrudnienie spada

Przed Polską stoi jednak test o historycznym znaczeniu. Z jednej strony wymaga on przyspieszenia kapitałochłonnych przemian, które zdecydują, czy staniemy się innowacyjnym liderem, czy jedynie konsumentem cudzych technologii. Z drugiej – brutalna agresja Rosji na Ukrainę i globalna niestabilność zmuszają do bezprecedensowych nakładów na obronność. Te priorytety nie wykluczają się nawzajem – przeciwnie, mogą się wzajemnie wzmacniać. Transformacja energetyczna jest warunkiem realizacji energochłonnych projektów opartych na sztucznej inteligencji, także w sektorze obronnym. Odpowiednio skoordynowane, oba kierunki mogą stać się kołami zamachowymi rozwoju – tak jak w najbardziej rozwiniętych gospodarkach, gdzie inwestycje obronne stawały się inkubatorami innowacji o podwójnym zastosowaniu.

Doświadczenia mBanku ostatnich lat mogą być inspiracją.  W marcu 2020 r. obejmowałam funkcję przewodniczącej rady nadzorczej w chwili, gdy świat zatrzymał się z powodu pandemii. Popyt runął, stopy procentowe spadły do historycznych minimów, a mBank zmagał się równocześnie ze sporami frankowymi i kosztami interwencji państwa sięgającymi 23 mld zł. Gdy wydawało się, że gorzej być nie może, przyszła wojna w Ukrainie, kryzys energetyczny i dwucyfrowa inflacja. Rok później kolejne ogniska geopolitycznych napięć oraz cofająca się globalizacja dopełniły obrazu dekady, w której każde zawirowanie mogło podważyć fundamenty banku.

A jednak w 2024 r. przychody sięgnęły rekordowych 12 mld zł, zysk netto 2,24 mld zł, a we wrześniu 2025 r. kurs akcji przekroczył 1000 zł, windując kapitalizację do 42 mld zł wobec 5 mld zł pięć lat wcześniej. To ponad ośmiokrotny wzrost wartości – dowód, że nawet w czasach wielokrotnych kryzysów można budować trwałą siłę, jeśli strategia łączy odporność z ambicją. Efektywność operacyjna mBanku jest dziś jedną z najwyższych w UE (koszty/dochodów około 30 proc.). Kapitałowe bufory wzmocniono emisją AT1 w kwocie 1,5 mld zł, emisją Tier II w kwocie 400 mln euro i zielonymi obligacjami o wartości 1,2 mld euro – pokazując, że innowacyjna bankowość może iść w parze z odpowiedzialnością.

W warunkach kryzysu najważniejszą walutą okazało się zaufanie – akcjonariuszy, którzy wierzyli w zdolność mBanku do długoterminowego wzrostu; zarządu i pracowników, którzy konsekwentnie wdrażali odważne decyzje; i klientów, którzy pozostali lojalni. To dzięki stabilnemu akcjonariatowi mogliśmy rozwijać się organicznie i kreatywnie, wyznaczając nowe standardy cyfryzacji, a nie poprzestając na restrukturyzacjach. To właśnie ten model organizacji – purpose-driven – pozwolił nam nie tylko przetrwać, ale i wyznaczać kierunki rozwoju dla całego sektora.

Reklama
Reklama

Fundament słabnie

Ambitna strategia mBanku zderza się jednak z realiami kurczącej się roli polskich banków. Relacja kredytów dla sektora niefinansowego do PKB spadła z 49,7 proc. w 2016 r. do 32,4 proc. w 2024 r. – przy średniej strefy euro na poziomie 87 proc.. Kredytowanie przedsiębiorstw to zaledwie 11,9 proc. PKB wobec unijnej średniej 37,8 proc.

To nie nadmierne długi przedsiębiorstw, lecz splot czynników podciął akcję kredytową. Po tarczach covidowych firmy miały nadpłynność. Gwałtowny wzrost stóp zdusił popyt. Banki, obciążone sporami frankowymi, wakacjami kredytowymi i regulacyjną niepewnością, wstrzymały ofensywę kredytową. Najmocniej ucierpiały firmy z polskim kapitałem, które nie mają dostępu do tańszego finansowania grupowego jak zagraniczni konkurenci.

Kryzysy budują odporność – i sektor bankowy wielokrotnie to udowodnił. Ale pod nieustannym ostrzałem polityki i regulacji w końcu się ugnie. A gospodarka nie przetrwa bez krwiobiegu – banków. W 2024 r. EBOiR, inwestując 6 mld zł, dostarczył więcej kapitału niż cała giełda i niemal tyle co kredyty inwestycyjne sektora bankowego. To odwrócenie ról: publiczne środki zastępują prywatne.

Wymowny przykład Austrii

Austria pokazuje, co znaczy dojrzały system finansowy. To kraj mniejszy niż Polska – ma 9 mln mieszkańców – o znacznie mniej zdywersyfikowanej gospodarce, a jednak jej firmy od dekad inwestują za granicą. Wartość aktywów zagranicznych przekracza 260 mld euro (ponad połowa PKB). Polska, z gospodarką czterokrotnie większą, ma aktywa zagraniczne na poziomie 38 mld euro (niespełna 10 proc. PKB). W 2023 r. nasze FDI osiągnęły rekord 10,4 mld dol., dorównując Austrii, ale rok później spadły do 2,2 mld dol. To dowód, że ekspansja zaczyna się w bilansach banków – a tam koszt kapitału i apetyt na ryzyko decydują o przewadze konkurencyjnej.

Nasze atuty i luka finansowa

Polska powinna lepiej korzystać z wyróżniających ją filarów wzrostu. Kluczowym pozostaje kapitał ludzki: zdyscyplinowana i dobrze wykształcona siła robocza, która w testach PISA plasuje się w światowej czołówce matematyki i kreatywnego myślenia. To zasób, który dostarcza globalnej gospodarce inżynierów i informatyków gotowych konkurować w AI czy sektorach zaawansowanych technologii. Kolejnym atutem jest postępująca dywersyfikacja eksportu, rosnący udział usług, otwieranie rynków poza UE. Do tego nowa fala funduszy unijnych (ponad 140 mld euro) przeznaczona na transformację energetyczną, cyfryzację, zdrowie i edukację. Fundamentem Polski pozostaje też silny sektor gospodarstw domowych, który w odróżnieniu choćby od tego z gospodarki chińskiej, jest w stanie absorbować nadwyżki podaży w okresie zawirowań globalnych.

Różnica między Polską a Austrią nie tkwi w demografii czy przedsiębiorczości – tego Polsce nie brakuje – lecz w fundamencie finansowym. Austria korzysta z instytucji finansowych o paneuropejskim zasięgu i głębokiego rynku kapitałowego, rozwijanego, aby finansować przedsiębiorstwa. Polska wciąż opiera się na lokalnych bankach komercyjnych, które muszą balansować między regulacyjną ostrożnością a ambicjami wzrostu. W tym kontekście, jak pokazał kryzys finansowy 2008 r., kluczowy staje się ład korporacyjny – strażnik długofalowego rozwoju, pilnujący, by decyzje były podejmowane w interesie banku i jego akcjonariuszy, z poszanowaniem interesów powiązanych grup: pracowników, klientów i społeczności. Historia (i teraźniejszość) pokazuje, że gdy ład korporacyjny ulega erozji, a bieżące interesy – niezależnie od struktury właścicielskiej – zaczynają dominować nad długofalową perspektywą rozwoju i stabilnością finansową. Spółki zamiast wzmacniać fundamenty gospodarki stają się zakładnikami krótkoterminowych kalkulacji osób z nimi powiązanych.  

Reklama
Reklama

Odpowiedzialność jako przewaga konkurencyjna

U podstaw każdej strategii musi leżeć odpowiedzialność – wobec akcjonariuszy, klientów, pracowników i całej gospodarki. Ład korporacyjny przypomina, że banki istnieją po to, by finansować realną gospodarkę, a nie budować modele oparte wyłącznie na liczbie klientów i opłatach. Widzimy obecnie efektowne przykłady tego, które jednak w dłuższym okresie nie zastąpią banków w roli instytucji ryzyka i pośrednictwa finansowego. Dlatego w mBanku realizujemy projekty zrównoważone – od finansowania transformacji energetycznej po redukcję śladu węglowego. To nie moda, lecz konieczność biznesowa i odpowiedzialność wobec interesariuszy. Zielona transformacja wymaga instytucji gotowych podejmować ryzyko w horyzoncie dekad. To filozofia długotrwałych relacji z klientem, a nie transakcji. Tak samo traktujemy innowacje: sztuczna inteligencja ma wzmacniać ludzi, nie ich zastępować.

Polska stoi przed wyborem: czy wykorzysta swój potencjał, czy ugrzęźnie na półmetku. To nasz wspólny moment. Wykorzystajmy go mądrze – idąc całą naprzód.

CV

Prof. Agnieszka Słomka-Gołębiowska

przewodnicząca rady nadzorczej mBanku

prof. Agnieszka Słomka-Gołębiowska jest przewodniczącą rady nadzorczej mBanku.


Historia nie daje wielu drugich szans. Polska właśnie stanęła w takim momencie. W 2025 r. nasze PKB przekroczyło 1 bln dolarów – symboliczny próg, który czyni nas 20. gospodarką świata i szóstą w Europie. To dowód, że przez ostatnie pięć lat – rosnąc średnio o 4,2 proc. rocznie – byliśmy w stanie rozwijać się szybciej niż inne, bogatsze kraje. Jeszcze ważniejsze są dane za 2024 r. o PKB per capita w parytecie siły nabywczej. Polska osiągnęła poziom 45 113 dol., niemal tyle co Hiszpania (48 373 dol.) i coraz bliżej Niemiec (62 806 dol.). Jeszcze dekadę temu taki dystans wydawał się nie do nadrobienia. Dziś Polska wchodzi do europejskiej ligi, w której nie jest już peryferiami.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Drony i dramatycznie trudny wybór
Opinie Ekonomiczne
Czy czterodniowy tydzień pracy jest dla nas dobry?
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Prawdziwi politycy, czyli jak się dorasta w MON
Opinie Ekonomiczne
Eksperci FOR: Orbanizacja gospodarki odpadami w Polsce
Opinie Ekonomiczne
Prof. Gorynia: Jaki będzie XI Kongres Ekonomistów Polskich?
Reklama
Reklama