Finałem pomocy ma być zatrudnienie

Od nowego roku chcielibyśmy oddzielić ubezpieczenie zdrowotne od statusu bezrobotnego – zapowiada Jacek Męcina, wiceminister pracy w rozmowie z Aleksandrą Fandrejewską

Publikacja: 21.03.2013 06:43

Finałem pomocy ma być zatrudnienie

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Ile z osób zarejestrowanych jako bezrobotne rzeczywiście chce pracować? Z badań w jednym z powiatowych urzędów pracy wynika, że pracą nie jest zainteresowanych aż 65 proc?

W skali kraju jest to około 25 - 30 proc. zarejestrowanych bezrobotnych. Oni przychodzą do urzędów pracy głównie po ubezpieczenie zdrowotne. Urząd pracy wysyła taką osobę do pracodawcy, ona informuje pryncypała, że nie chce pracować. Urząd pracy okazuje się niepoważny, a pracodawca się denerwuje i zastanawia, czy jest bezrobocie czy go nie ma i po co ma współpracować z urzędem pracy.

Dlatego coraz mniej ciekawych ofert pracy dostają urzędy pracy?

Zapewne też z tego powodu. Związaliśmy na siłę ubezpieczenie zdrowotne ze statusem na rynku pracy: pracownicy i przedsiębiorcy płacą za siebie, a za bezrobotnych płaci budżet. Chcemy zerwać z praktyką, że do urzędu pracy przychodzi się po ubezpieczenie zdrowotne, bo tylko w ten sposób możemy zacząć efektywnie pomagać wszystkim tym bezrobotnym, którzy potrzebują pracy.  To szczególnie ważne dla tych bezrobotnych którzy nie mają pracy od wielu lat. Dziś dostęp do usług i instrumentów rynku pracy jest znacznie ograniczony m.in. z tego powodu. W 2013 roku, w roku w którym udało się zapewnić prawie 20 proc. wzrost środków na aktywizację bezrobotnych, oddając do dyspozycji urzędów pracy 4,65 mld zł pomoc może otrzymać ok. 500 tys. bezrobotnych.

Co ma się zmienić, i od kiedy?

Od 1 stycznia przyszłego roku chcielibyśmy oddzielić ubezpieczenie zdrowotne od statusu bezrobocia. Mamy już wstępną koncepcję przygotowaną z ministerstwem zdrowia i NFZ. Myślę, że po kolejnych pracach analitycznych, zostanie przedstawiona za miesiąc, dwa. Dopóki nie zapadną ostateczne decyzje nie mogę nic więcej teraz powiedzieć, ale z udziałem Ministra Kamysza i Arłukowicza rozstrzygamy problemy i jesteśmy blisko ostatecznej koncepcji.

Na pewno się zmieni? O potrzebie zmian mówimy od 1999 roku i nic?

Bez tego nie uda się zmienić sposobu zarządzania publicznymi służbami zatrudnienia. A jeśli ich nie zmienimy, to nie zwiększymy efektywności interwencji na rynku pracy, czyli nie zwiększymy efektywności działań pomagających bezrobotnym w lokowaniu ich na rynku pracy. Zmiany, o których mówię są głęboko przemyślane i dopiero zastosowane razem tworzą spójną całość. Chcemy by każdy bezrobotny miał swojego doradcę, który będzie pracował z nim, ale też z pracodawcą. Ta praca zacznie się od tego, że każda osoba, która zarejestruje się w urzędzie pracy będzie miała zdefiniowaną swoją pozycję na rynku pracy. W zależności od tego, czy określimy ją jako aktywną, wymagającą wsparcia, czy oddaloną od rynku pracy, otrzyma inną formę pomocy, a finałem powinno być zatrudnienie. Dla aktywnych koncentrujemy się na znalezieniu oferty pracy, czy własnej działalności gospodarczej. Jeśli ktoś będzie w grupie potrzebującej wsparcia, to doradca z taką osobą i pracodawcom powinien ustalić jaka pomoc jest potrzebna: czy to ma być szkolenie, a może staż, a może przyuczenie do innego zawodu lub zatrudnienie subsydiowane. Jest i trzecia – najtrudniejsza grupa. Nazywam ją  „oddalonymi od rynku pracy". To długotrwale bezrobotni, często bez pracy po kilkanaście lat, bardzo często  podopieczni pomocy społecznej. Dla nich powstanie specjalny program  aktywizacji i integracji.

Chce Pan zmienić bezrobotnych, pracowników urzędów pracy i pracodawców? I to tak bezboleśnie?

- Dlaczego zmienić?

Bo każda z tych grup ma swoje przyzwyczajenia. Nauczyli się poruszać w biurokracji rynku pracy.

Tak, zmieniamy przyzwyczajenia, bo chcemy zmienić nie tylko przepisy, ale postawy ludzi i instytucji. Zdajemy sobie sprawę, że mówimy o przewartościowaniu i zmianie priorytetów. Zmiany nie są przeciwko komuś: bezrobotnym, czy pracownikom służb zatrudnienia, czy pracodawcom. One są dla nich.  W najbliższym czasie w trzech województwach zaczną być realizowane projekty pilotażowe zmieniające zasady współpracy urzędów pracy z prywatnymi agencjami, które podejmą się aktywizacji najtrudniejszych bezrobotnych. W tym samym czasie chcemy przeszkolić po kilku pracowników urzędów pracy, by oni szkolili następnych jak skutecznie profilować i adresować usługi instrumenty. Chcemy też zmienić sposób gospodarowania środkami Funduszu Pracy i wynagradzania służb pracy, tak by nagradzać za efektywność liczoną jako skutecznie przywrócenie bezrobotnych na rynek pracy.

W jaki sposób chce Pan przekonać bezrobotnego, który nie pracuje od 10 lat, nie dostaje zasiłku, by uczestniczył w programie w specjalnym programie, by poświęcił 10 godzin w tygodniu  na prace użyteczne a kolejne 10 na wsparcie integracyjne?

Taka osoba najczęściej korzysta ze świadczeń z pomocy społecznej. Ma ubezpieczenie zdrowotne, więc korzysta z pomocy publicznej. Poza tym dlaczego zakładamy, że wszyscy, którzy nie mają pracy nie chcieliby jej mieć?10 godzin prac społeczno-użytecznych i 10 godzin zajęć integracyjnych w tygodniu  to nie jest przymus pracy. Po dwóch miesiącach takiego programu, współpracy z bezrobotnym, ale też z udziałem pracownika ośrodka  pomocy socjalnej będziemy umieli powiedzieć czy należy program kontynuować, czy już wiemy z jakimi barierami mamy do czynienia, jak pomóc bezrobotnemu i z jakich innych metod wsparcia korzystać: szkolenia, stażu, zatrudnienia subsydiowanego. A może po kilku miesiącach okaże się, że potrzebny  jest kontrakt socjalny. Nie chcemy pozbawiać ludzi świadczeń, chcemy doprowadzić do tego, żeby zdiagnozować co powoduje, że mają trudności na rynku. Sankcje mogą być stosowane w przypadku odmowy udziału w Programie.

Mówimy o świecie dosyć idealnym, o świecie, w którym bezrobotnym chce się działać, a pracownicy socjalni i pracownicy urzędów pracy są bardzo dobrze wykształconymi, pełnymi werwy i chęci działania nowoczesnymi metodami ludzi. Nie obawia się Pan, że obraz jest za bardzo idealny?

- Nie bez obaw twierdzę, że reformy trzeba podejmować. Widziałem jak takie programy są prowadzone na przykład w Wielkiej Brytanii, Niemczech, ale i w ramach EFS w  kilku urzędach pracy. Do ich realizacji potrzebne są urzędy pracy, prywatne agencje pośrednictwa pracy i organizacje pozarządowe. My musimy się takiej współpracy nauczyć. Jeszcze wiosną uruchomimy w trzech województwach programy pożyczek  na własny biznes dla studentów ostatnich lat i absolwentów uczelni wyższych. Liczymy efektywność – ile osób bezrobotnych znajduje po ukończeniu programów zatrudnienie i ile kosztuje aktywizacja bezrobotnego, pracujemy nad kryteriami oceny pracy urzędów pracy. To jeszcze nie podsumowanie ale bilans niespełna roku moich prac nad zmianami na rynku pracy. Zmiany legislacyjne, które powinny wejść w życie w 2014 roku powinny dać efekty już w 2015 roku. Oczywiście musimy pamiętać, że urzędy pracy podlegają starostom, a na poziomie województwa marszałkom. Wiele czasu poświęcamy na konsultacje kierunków zmian i choć działamy w strukturze zdecentralizowanej te reformy mogą okazać się przykładem dobrej współpracy rządu z samorządami.

A co będzie się działo do tego czasu na rynku pracy. Czy dojdzie do 2,5 mln ludzi, którzy zarejestrowani jako bezrobotni w tym roku?

- Myślę, że nie.  Liczba osób rejestrujących się nie rośnie znacząco szybciej niż w poprzednich latach. Problem polega jednak na tym, że mamy mniej ofert pracy, wolniejsze wyrejestrowywanie się. Widać jednak efekty interwencji na rynku pracy, w lutym liczba ofert pracy – ponad 80 tys., była porównywalna z rokiem 2009., kiedy mimo pierwszej fali kryzysu międzynarodowego i wielu obaw gospodarka, inwestycje i konsumpcja była na najwyższym poziomie.  Mam nadzieję, że sytuacja zmieni się w najbliższych miesiącach ze względu na prace sezonowe, choć długa zima pewnie niekorzystnie działa na rynek pracy. W perspektywie całego roku trudno powiedzieć,  czy firmy zdecydują się na inwestycje i na zatrudnianie kolejnych pracowników. Niedobrze będzie jeśli po pierwszym sezonowym zahamowaniu wzrostu bezrobocia i spodziewanego przeze mnie spadku w kwietniu i maju nie będzie kolejnego, polityka rynku pracy nie zastąpi koniunktury i inwestycji. Możemy łagodzić skutki spowolnienia i skutecznie to robimy od III kwartału 2012. Jeśli pomoże wzrost gospodarczy do września odczuwać będziemy ożywienie na rynku pracy. Nie wykluczam też potrzeby dodatkowej interwencji i jak zapowiadał minister Kosiniak Kamysz na ten temat będziemy rozmawiać z Wicepremierem Rostowskim. Interwencja na rynku pracy nie rozwiąże problemu bezrobocia, ale naszymi działaniami możemy oddziaływać na konsumpcję, a więc stymulować zatrudnienie.. Przypomnę tylko, że tych działań podejmowanych przez rząd jest znacznie więcej jak elastyczny czas pracy, inwestycje polskie, gwarancje dla MŚP, do tego ustawa o ochronie miejsc pracy powinna stabilizować kolejne 65 tys. zagrożonych miejsc pracy.

Dlaczego tak długo trwa jej przygotowanie?

- Wcale nie trwa długo. Właśnie jesteśmy w fazie konsultacji społecznych, a w poprzednich 2 miesiącach w dialogu społecznym z partnerami pracowaliśmy nad tymi rozwiązaniami. Gdybyśmy pominęli ten etap pewnie strona związkowa zarzucałaby rządowi łamanie zasad dialogu społecznego. Zaproponujemy związkom zawodowym i organizacjom pracodawców byśmy wspólnie w Komisji Trójstronnej przyjęli uchwałą o potrzebie wprowadzenia takich rozwiązań. Do tej pory niestety takiego wspólnego poparcia dla zmian nie ma ze strony związków zawodowych, mimo, że ustawa jest lepsza od rozwiązań z 2009 roku, a rząd wprowadził większość poprawek postulowanych przez pracodawców i związki zawodowe. Ostatnio związki zawodowe podnoszą także zastrzeżenia do wydłużenia okresów rozliczeniowych czasu pracy.

A kto ma najwięcej zastrzeżeń?

- Najwięcej zastrzeżeń mają związki zawodowe, choć postulaty związkowe odnoszą się nie tylko do rozwiązań ustawy, ale szerzej do procedowanych zmian. Związkowcom nie podoba się przede wszystkim to, że rozwiązania dotyczące możliwości wprowadzenia okresu rozliczeniowego do 12 miesięcy mają być wprowadzone na stałe, a nie na pewien czas, sposób zawierania porozumienia na poziomie zakładu. I gdy słyszę, że wprowadzamy jakieś rozwiązania arbitralnie, bez negocjacji, to przypominam, że w zespole prawa pracy przez ponad rok rozmawialiśmy o elastycznym czasie pracy. Ile można rozmawiać o rozwiązaniach, które już funkcjonowały i chyba bardziej wyszły  gospodarce na dobre, niż na złe. Poza tym te rozwiązania na poziomie zakładu pracy mogą być wprowadzone w porozumieniu z organizacją zakładową lub przedstawicielstwem pracowników

Słyszy Pan, że nie rozumie pracowników, bezrobotnych, związkowców, bo wywodzi się Pan z organizacji przedsiębiorców?

Rzadko, ale powtarzam wtedy, że głównie jestem akademikiem, badając problemy rynku pracy, dokonując analizy rozwiązań prawa pracy mam szersze spojrzenie na te problemy. Ale oczywiście doświadczenie pracy w Komisji Trójstronnej,  w PKPP Lewiatan, pomaga. Dzięki temu na bieżąco monitoruję sytuację legislacyjną. Nie musiałem się tego uczyć, a wręcz przeciwnie podjąłem się zadań, które wiem jak rozwiązać.

Czy w tym nowym systemie bezrobotnemu będzie wolno cokolwiek dorobić?  Teraz jeśli jest aktywny i zarobi pieniądze musi się wyrejestrować, potem znowu się rejestruje i tak nawet kilka razy w roku?  Nic tu nie zmieniamy?

To ważny i szerszy kontekst problemów polskiego rynku pracy. Zarysowana agenda wyczerpuje bieżące plany zmian i reform w 2013 roku, ale w najbliższej perspektywie czeka nas podjęcie co najmniej 3 kolejnych ważnych problemów. Pierwszym jest troska o nowe segmenty rynku pracy jeszcze wciąż niezagospodarowane, a posiadające duży potencjał. Mowa o pracownikach domowych, usługach świadczonych przez gosposie, opiekunki, a za moment także opiekę nad osobami starszymi. Aby zagospodarować ten segment warto uregulować nową formę zatrudnienia – pracownika w gospodarstwie domowym. W interesie tych pracowników, ale i osób zainteresowanych takimi usługami warto wypracować rozwiązanie, które ułatwi wyciągnięcie ich z szarej strefy, zachęci do rozwoju tego segmentu – warunek nowa forma zatrudnienia pomiędzy pracą nakładczą a stosunkiem pracy, ze zryczałtowanymi kosztami i rejestrowana w prostej formie. Takich segmentów rynku pracy jest jednak więcej to outsourcing usług, ekologia. Drugi to uregulowanie pracy dorywczej, świadczonej do 10 - 15 godzin w tygodniu tzw. mini-jobs. Ostateczny kształt tej formy wymaga jeszcze dyskusji, ale forma taka sprawdza się w wielu krajach np. w Niemczech. Trzeci strategiczny wymiar ma podjęcie wysiłku reform rynku pracy i prawa pracy w kontekście wypracowania i wdrożenia w Polsce polityki flexicurity. Dzisiejsze zmiany zbliżają nas do tej koncepcji, ale potrzebny jest przegląd elastycznych form zatrudnienia i prawa pracy, efektywności i dostępności polityki rynku pracy i kształcenia ustawicznego, wreszcie systemu zabezpieczenia społecznego na wypadek bezrobocia. To ostatnie zadanie musi uwzględniać także rolę dialogu społecznego jako metody wypracowania zmian, ale i odpowiedzialności za wdrożenie takiej polityki.  Celem powinno być zwiększenie wskaźnika zatrudnienia, od tego zależy możliwość zagospodarowania niewykorzystanych zasobów i dostępność w przyszłości kapitału ludzkiego.

Ile z osób zarejestrowanych jako bezrobotne rzeczywiście chce pracować? Z badań w jednym z powiatowych urzędów pracy wynika, że pracą nie jest zainteresowanych aż 65 proc?

W skali kraju jest to około 25 - 30 proc. zarejestrowanych bezrobotnych. Oni przychodzą do urzędów pracy głównie po ubezpieczenie zdrowotne. Urząd pracy wysyła taką osobę do pracodawcy, ona informuje pryncypała, że nie chce pracować. Urząd pracy okazuje się niepoważny, a pracodawca się denerwuje i zastanawia, czy jest bezrobocie czy go nie ma i po co ma współpracować z urzędem pracy.

Pozostało 95% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje