Poszło o opublikowany w „Rz" tekst Jankowiaka i Gronickiego, w którym na podstawie zbudowanego przez siebie modelu makroekonomicznego udowadniali, że inwestycje dokonywane przez OFE ze zgromadzonych w nich oszczędności przyszłych emerytów pozytywnie działają na gospodarkę, pobudzając jej wzrost i obniżając bezrobocie. W dodatku według nich istnienie OFE wcale nie dewastuje tak bardzo finansów publicznych, jak próbuje przedstawić to minister finansów Jacek Rostowski, a ich likwidacja wcale tak bardzo ich stanu nie poprawi. Zdaniem Grabowskiego podejrzane jest to, że badania autorów tekstu zostały przeprowadzone na zlecenie konfederacji pracodawców Lewiatan, która zrzesza m.in. Powszechne Towarzystwa Emerytalne, które zarządzają OFE.
Trzeba przyznać, że Grabowski ma prawo wypowiadać się na temat OFE jak mało który z ekonomistów. Kilka lat po tym jak utworzono OFE był prezesem jednego z PTE i z zaangażowaniem rozwijał jego działalność. Od lat zresztą bardziej niż naukowcem jest menedżerem i politykiem. I to by w zasadzie tłumaczyło dlaczego zszedł na obecny poziom dyskusji. Ekonomiści z natury są bardzo przywiązani do swoich poglądów, a już tacy, którzy przeszli do polityki – inne poglądy brutalnie zwalczają, pozwalając sobie przy tym na wygadywanie naprawdę dziwnych rzeczy. Przykładem choćby wspomniany wcześniej Jacek Rostowski, który potrafi mówić w radiu, że tak naprawdę w OFE to państwo odkłada Polakom pieniądze na emeryturę.
Odpowiedź Jankowiaka na sugestię Grabowskiego właściwie nie dziwi, bo to znany i płodny publicysta, z dużym temperamentem polemicznym. Czekamy teraz co powie Gronicki. Może być ciekawie, bo on też ma w życiorysie epizod w życiu politycznym – w latach 2004-2005 był ministrem finansów.