Za dwa lata chcemy mieć zysk

Ze sprzedaży aktywów jesteśmy w stanie pozyskać kilkaset milionów złotych – mówi prezes Polimeksu-Mostostalu Gregor Sobisch w rozmowie z Jackiem Mysiorem i Jakubem Kuraszem.

Publikacja: 07.08.2013 23:30

Za dwa lata chcemy mieć zysk

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Jak Polimex-Mostostal będzie wyglądał  za trzy lata?

W ciągu kilku najbliższych lat staniemy się prawdziwą perełką polskiej branży przemysłowej. Chcemy wyjść na prostą i zacząć regularnie przynosić zyski naszym akcjonariuszom. Będziemy unikalną, dużą, polską firmą, dysponującą  potencjałem pozwalającym na realizację najtrudniejszych zadań inżynieryjnych. Przede wszystkim zamierzamy rozwinąć działalność w sektorze budownictwa przemysłowego: szczególnie w energetyce, chemii i petrochemii. Planujemy także wyjść poza granice Polski. W kręgu naszych zainteresowań są rynki skandynawski i niemiecki.

Posiadacie sporo aktywów do sprzedaży. Jakich zmian w grupie można się spodziewać?

Chcemy przekonać naszych wierzycieli i akcjonariuszy, że Polimex-Mostostal  powinien wrócić do korzeni, gdy z powodzeniem funkcjonował w Polsce, jak i zagranicą, i koncentrował swoją działalność w sektorach, o których wcześniej wspomniałem. Jest jednak zbyt wcześnie, by wyrokować, czy Mostostal ostatecznie zostanie sprzedany, czy zostanie w grupie.

Co poza Mostostalem jest na sprzedaż z waszych aktywów?

Posiadamy sporo nieruchomości deweloperskich. Umowa restrukturyzacyjna zobowiązuje nas do sprzedaży tych aktywów. Mamy jednak związane ręce. Problem polega na tym, że zapisy w umowie restrukturyzacyjnej są bardzo rygorystyczne i nieefektywne. To utrudnia nam sprzedaż i istotnie wydłuża ten proces w czasie. Może również zniechęcać potencjalnych kupców. Obecnie pracujemy nad przygotowaniem większego pakietu aktywów, który mógłby trafić do zainteresowanych deweloperów. Chcemy się całkowicie wycofać z tego segmentu. Budownictwo mieszkaniowe zostawiamy innym.

Jakiej wielkości środki jesteście w stanie pozyskać z upłynnienia aktywów?

W grę wchodzą kwoty rzędu kilkuset milionów.

Czy widzi pan ryzyko upadłości Polimeksu-Mostostalu?

Z takim ryzykiem zawsze trzeba się liczyć w biznesie. Zarząd działa jednak w taki w sposób, by do takiej sytuacji nie dopuścić. Ale potrzebujemy też wsparcia ze strony wierzycieli. Skarb Państwa zrobił sporo, by nam pomóc. Oczekujemy też zrozumienia ze strony banków. Banki, jako nasi wierzyciele, mają w tym interes, aby Polimex-Mostostal wyszedł na prostą. Dalsze funkcjonowanie spółki daje gwarancję, że w przyszłości odzyskają swoje środki. Dlatego ważne jest, by spółka przetrwała i znów zaczęła przynosić zyski. Niebawem czekają nas decyzje dotyczące dużych kontraktów w Opolu czy Kozienicach. Te kontrakty mają przynieść zyski, które poszłyby na spłatę kredytów. Dlatego oczekujemy, że przy współpracy z wierzycielami nasza sytuacja finansowa będzie się poprawiać. Wierzyciele byli ze spółką w przeszłości, kiedy wpadała ona w kłopoty. Powinni zatem wziąć za to współodpowiedzialność.

Kiedy najwcześniej Polimex-Mostostal będzie w stanie zamknąć cały rok zyskiem?

Przyszły rok dobrze byłoby zakończyć około zera. A w kolejnym chcielibyśmy już wykazać zyski. W 2016 roku chcemy pokazać taki zysk, który usatysfakcjonowałby naszych akcjonariuszy.

Jak wygląda sytuacja, jeśli chodzi o autostrady?

Na korzyść Polimeksu-Mostostalu działa fakt, że w coraz mniejszym stopniu jesteśmy zależni od kontraktów na budowę dróg. Problemem tych kontraktów nie są wyłącznie niskie ceny, ale także ich jednostronne warunki.  Nie musimy uczestniczyć w tych przetargach i w tej niezdrowej konkurencji. Wiele firm budowlanych takiego wyboru nie ma i aby zapewnić pracę swoim pracownikom, często są zmuszone do uczestniczenia w tych przetargach.

Jeśli chodzi o nasze największe, już rozpoczęte projekty, jak przykładowo kontrakt na A1, o wartości 1,2 mld zł, pojawił się pomysł, by w inwestycję wciągnąć inne, duże i mające doświadczenie w tym segmencie podmioty. Spodziewaliśmy się, że duzi wykonawcy będą zainteresowani współpracą przy tym projekcie. Znamy ceny sprzed trzech lat, które konkurencyjne firmy oferowały w przetargu wygranym wówczas przez Polimex-Mostostal.  Zmieniły się warunki rynkowe i od tamtego czasu ceny materiałów i usług budowlanych sukcesywnie spadały. Ku naszemu zaskoczeniu ceny, które zaproponowały nam firmy, które zaprosiliśmy do współpracy przy realizacji A1, były nie do przyjęcia. Nie jest dla mnie do końca zrozumiałe, dlaczego takie znaczące firmy postawiły tak wygórowane warunki finansowe. Być może miały na celu powetowanie strat poniesionych na innych kontraktach drogowych. Dlatego postanowiliśmy zmienić strategię prowadzenia tej inwestycji. Zdecydowaliśmy, że roboty drogowe, jak i pozostałe, tj. mostowe i inżynieryjne, podzielimy na mniejsze części. Ich realizację zlecimy mniejszym podwykonawcom lub będziemy realizować je własnymi siłami.

Podtrzymujecie datę zakończenia tego odcinka A1?

Podtrzymujemy, że wykonamy inwestycję na A1 w  okresie czasu, do jakiego zobowiązuje nas kontrakt. Na razie nie widzimy większych opóźnień na A1, które zagrażałyby tej inwestycji.

Wspominał pan wcześniej o Opolu. Jeśli ten projekt ostatecznie ruszy, będzie to jedna z największych krajowych inwestycji.  Czy jesteście przygotowani na zadanie o tej skali?

Jesteśmy w konsorcjum z Rafako i Mostostalem Warszawa. Wszystkie trzy firmy borykają się z problemami finansowymi. Ale od strony organizacyjnej jesteśmy do realizacji tego projektu dobrze przygotowani. Nie mamy problemów kadrowych. Mimo że borykamy się z problemami finansowymi, można ten kontrakt odpowiednio zabezpieczyć, korzystając z zamkniętego obiegu płatności. Środki mogą trafiać do podwykonawców bezpośrednio od zamawiającego albo realizując cesje.

Jakie widzi pan powody zapaści polskiego budownictwa? PBG, Polimex-Mostostal, setki innych polskich firm znalazły się w bardzo trudnej sytuacji finansowej, mimo że pojawiło się wiele inwestycji publicznych m.in. związanych z Euro 2012?

Wykonawcy w Polsce mogą się czuć pokrzywdzeni. Umowy z zamawiającym są tak skonstruowane, że w praktyce całe ryzyko bierze na siebie wykonawca. Nie od dziś wiadomo, że w budownictwie jest wiele rzeczy nie do przewidzenia. Mogą pojawić się sytuacje zakłócające przebieg prac budowlanych. Wówczas zaczynają się trudności. W sytuacji, gdy trzeba zmienić projekt czy wykonać prace nieprzewidziane w kontrakcie, pojawiają się dodatkowe koszty. Wykonawca zaś musi dokończyć inwestycję zgodnie z wcześniejszą umową, dlatego dochodzi do sytuacji, że przy realizacji kontraktu zaczynają pojawiać się straty. Zamawiający nie bierze natomiast żadnej odpowiedzialności. Wszystko zostaje złożone na barkach firm budowlanych. Dla przykładu na rynku niemieckim wykonawca ma w podobnej sytuacji znacznie większe pole manewru. Część ryzyka bierze na siebie zamawiający i gdy pojawiają się trudności, których wykonawca nie był w stanie przewidzieć, obie strony siadają do negocjacji. To model współpracy biznesowej, który moglibyśmy naśladować.

CV

Gregor Sobisch jest prezesem Polimeksu od czerwca 2013 roku. W latach 1990–2010 pracował w koncernie Bilfinger Berger w Niemczech oraz w Polsce, m.in. w latach 1998–2007 był prezesem należącej do Bilfingera spółki Hydrobudowa-6. Od stycznia 2013 roku był prezesem Pol-Aquy, z którą był związany od lipca 2012 r.

Jak Polimex-Mostostal będzie wyglądał  za trzy lata?

W ciągu kilku najbliższych lat staniemy się prawdziwą perełką polskiej branży przemysłowej. Chcemy wyjść na prostą i zacząć regularnie przynosić zyski naszym akcjonariuszom. Będziemy unikalną, dużą, polską firmą, dysponującą  potencjałem pozwalającym na realizację najtrudniejszych zadań inżynieryjnych. Przede wszystkim zamierzamy rozwinąć działalność w sektorze budownictwa przemysłowego: szczególnie w energetyce, chemii i petrochemii. Planujemy także wyjść poza granice Polski. W kręgu naszych zainteresowań są rynki skandynawski i niemiecki.

Pozostało 92% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację