Intercity już zapowiada, że bilety będą od 49 złotych. Tyle, że pociągi ruszą w grudniu 2014, jak dobrze pójdzie. Propaganda rządu zbiega się z interesami mediów i państwowych agencji informacyjnych.
Ale i antyrządowa propaganda ma używanie. Czesław Warsewicz, były prezes PKP Intercity, pisze na portalu www.nakolei.pl tak: „Dziś już z dużą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że zakup 20 pociągów Pendolino łącznie z infrastrukturą towarzyszącą za kwotę około 2 mld zł przez PKP Intercity jest nietrafioną inwestycją mogącą doprowadzić do bankructwa spółkę".
Warsewicz to były prezes PKP Intercity w okresie rządów PiS i początków Platformy. Jego życiorys można znaleźć na portalu rynek-kolejowy.pl: „Był jednym ze współzałożycieli Akademickiego Stowarzyszenia Katolickiego "Soli Deo" na SGH, działacz i prezes Międzynarodowej Unii Organizacji Rodzinnych (MUOR). Członek Rady "Fundacji Laboratorium Reportażu" oraz współtwórca inicjatywy "kapliczka-polska". Specjalista w dziedzinie zarządzania finansami oraz restrukturyzacji przedsiębiorstw".
To wierzyć mu czy nie? Warsewicz podaje poważne argumenty (cytuję w ogromnym skrócie): Pociągi kupione przez Intercity nie są wyposażone w system wychylnego pudła, co jest podstawową zaletą takich pociągów, co też związane jest z samą nazwą Pendolino, czyli „pendular"– wychylny. Od samego początku zakłada się trwale deficytowy projekt. Na dzień dzisiejszy PKP Intercity trwale od 4 lat generuje duże straty, a zgodnie z zapowiedziami dzisiejszych decydentów kolejowych strata w roku bieżącym ma wynieść aż 100 mln zł. Czyli jak podmiot, który dziś walczy o przetrwanie i ma bardzo poważne problemy finansowe będzie w stanie poradzić z takim ogromnym obciążeniem finansowym?" [ Pendolino kupiono na kredyt gwarantowany przez rząd, rzecz jasna – P.A.].
Ale najlepsza wątpliwość pojawia się w połowie tekstu: „Na dzień dzisiejszy w Polsce nie mamy żadnego odcinka linii kolejowej, gdzie można jechać z prędkością powyżej 160 km/h". Czyli, jak by powiedział Napoleon: Dziękuję, to mi wystarcza.