Kwiecień: Cudze chwalicie...

W Polsce mówienie o kryzysie jest od pewnego czasu popularne. Można ponarzekać na bezrobocie, drogie paliwa i rozmontowywanie OFE. Nie uważam, iż powinniśmy cieszyć się z tego, że inni mają gorzej, ale w tym miejscu odpowiedni kontekst może ułatwić konstruktywną ocenę sytuacji.

Publikacja: 09.10.2013 11:16

Red

We wrześniu miałem okazję wygłosić w Budapeszcie prelekcję dotyczącą sytuacji na rynku walut Europy Środkowej. Naturalnie największym zainteresowaniem cieszyły się prognozy dla węgierskiego forinta i porównanie jego perspektyw do złotego. W związku z tym porównanie sytuacji gospodarki węgierskiej i polskiej było nieuniknione.

Naturalnie w obydwu przypadkach nastąpiło znaczące pogorszenie względem okresu sprzed globalnego kryzysu z 2008 r. Jednak od tego czasu kraje „dwóch bratanków" poszły dwoma skrajnie różnymi ścieżkami.

W Polsce poziom PKB po wyeliminowaniu inflacji jest obecnie ok. 25 proc. wyższy w porównaniu z początkiem 2007 r. Tymczasem na Węgrzech tak mierzony poziom zamożności społeczeństwa jest 15 proc. niższy.

Polska gospodarka wypada korzystnie nie tylko na tle Węgier czy przeżywających problemy krajów południa Europy. Ścieżka wzrostu we wspomnianym okresie prezentuje się u nas lepiej niż w jakimkolwiek kraju rozwiniętym. Sytuacja jest też bardziej korzystna niż w Meksyku, kraju często traktowanym jako nasz odpowiednik w Ameryce Łacińskiej.

Co więcej, w strukturze wzrostu nie ma symptomów jego niestabilności. W ciągu ostatnich pięciu lat jedynym komponentem, który odnotował spadek, były zapasy. Z jednej strony oznacza to mniejszy optymizm firm, z drugiej jednak stanowi pewien rezerwuar dla szybszego wzrostu w przyszłości, kiedy firmy będą owe zapasy odbudowywać.

Nie jest też tak, że relatywnie dobrą koniunkturę zawdzięczamy przede wszystkim dotacjom unijnym. Największy wkład we wzrost miał eksport, poświadczając o konkurencyjności polskiej gospodarki.

Czy oznacza to, że sprawy mają się świetnie i w zasadzie nie ma potrzeby rozmawianie o problemach gospodarczych? Wręcz przeciwnie. Powyższe porównanie pokazuje, że nie mamy problemu koniunktury, ale mamy nadal problem strukturalny, szczególnie w kwestii bezrobocia. Jedynym jego rozwiązaniem w przewidywalnej przyszłości są zdrowe finanse publiczne, które pozwolą obniżyć podatki dochodowe.

Mamy dobry punkt startowy, ale nie oznacza to, że nie może być lepiej.

- Przemysław Kwiecień główny ekonomista X-Trade Brokers DM

We wrześniu miałem okazję wygłosić w Budapeszcie prelekcję dotyczącą sytuacji na rynku walut Europy Środkowej. Naturalnie największym zainteresowaniem cieszyły się prognozy dla węgierskiego forinta i porównanie jego perspektyw do złotego. W związku z tym porównanie sytuacji gospodarki węgierskiej i polskiej było nieuniknione.

Naturalnie w obydwu przypadkach nastąpiło znaczące pogorszenie względem okresu sprzed globalnego kryzysu z 2008 r. Jednak od tego czasu kraje „dwóch bratanków" poszły dwoma skrajnie różnymi ścieżkami.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację