A to oczywiście prowadzi do rekordowych prób wyłudzeń kredytów na podstawie straconych przez nas dokumentów. Ale od początku. Czyli od centrum handlowego. Takie wielkie, zatłoczone, najlepiej w weekend, to raj dla złodzieja. Co do tego nie ma złudzeń. Proszę sprawdzić samemu. Zapewniam, że wypatrzenie mężczyzny chowającego portfel do tylnej kieszeni spodni nie będzie trwało dłużej niż kilka minut. A kobieta z portmonetką w otwartej torebce? Nic trudnego.
Zastanawiam się, z czego to wynika? Wygoda? A może tak nisko cenimy to, co mamy w portfelu? Nie szkoda nam dokumentów, kart czy gotówki? A może jesteśmy już tak bogatym narodem, że portfel skradziony raz na jakiś czas nie robi nam różnicy? Jak przypomnę sobie inne badania, pokazujące, jaki procent z nas nosi numery PIN do kart zapisane na tychże kartach, lub na karteczkach wśród dokumentów to jestem w stanie pomyśleć, że jesteśmy narodem bez wyobraźni. Przynajmniej tej finansowej, bo w innych aspektach życia nasza wyobraźnia jest czasami aż nadto wybujała.
Do czego zatem prowadzi ten brak finansowej wyobraźni? Okazuje się, że w trzecim kwartale tego roku do systemu Dokumenty Zastrzeżone zgłoszono ponad 34 tysiące dowodów lub paszportów. To rekord. Jak zaczniemy tę liczbę dzielić, to wyjdzie nam, że dziennie zastrzeganych jest 370 dokumentów, a to oznacza, że bez względu na porę, czy mamy dzień, czy noc, poniedziałek czy niedzielę, ktoś co 4 minuty traci dokument potwierdzający tożsamość. A razem z dokumentami karty bankowe. Ile gotówki tracimy przez własną nieuwagę? Tego nikt nie jest w stanie policzyć, bo banki nie oddają pieniędzy w przypadku użycia karty razem z kodem PIN.
Wiemy za to, ile zdarza się prób wyłudzeń kredytów na podstawie straconych dokumentów i na jaką kwotę. W poprzednim kwartale było to prawie 70 milionów złotych, co daje nam dziennie 750 tysięcy złotych. Największą fantazją popisał się złodziej z woj. pomorskiego. Na skradzione dokumenty chciał wyłudzić 11,8 mln złotych. Na szczęście mu się nie udało. Wyobrażam sobie minę właściciela utraconego dowodu, który nagle się dowiaduje, że ma prawie 12 mln kredytu do spłaty. Od sześciu lat, odkąd system funkcjonuje, złodzieje próbowali wyłudzić na skradzione dokumenty ponad 2 miliardy złotych.
Warto pamiętać, że dokumenty trzeba zastrzegać zawsze. Nawet jeśli nie mamy konta w banku. Karty także. Na szczęście można to zrobić w dowolnym banku, a informacja trafi do wszystkich innych. Ciekawym rozwiązaniem jest też założenie konta w Biurze Informacji Kredytowej. Wtedy o każdym zapytaniu o nasze dane przez dowolny bank zostaniemy od razu poinformowani telefonicznie. Jeśli zatem nie staramy się o kredyt, będziemy wiedzieli, że ktoś chce go wyłudzić. Problem w tym, że za takie udogodnienie trzeba zapłacić. Ale za cóż dziś nie trzeba płacić? Może tylko za zdrowy rozsądek podczas zakupów w centrum handlowym.