Ta ewolucja ma dziś wymiar przede wszystkim finansowy, ale w dłuższej perspektywie oznacza poważną zmianę ustrojową. Najlepszym przykładem tego powolnego procesu jest opisywany dziś przez „Rzeczpospolitą" prezydencki projekt ustawy o ochronie krajobrazu.
Ponoć tylko przez niedopatrzenie, ale znalazł się w nim przepis pozbawiający gminy wpływu na swoje krajobrazy i przekazujący decyzję w tej sprawie sejmikom wojewódzkim. Projekt uzasadniony jest w banalny sposób: niechęcią wielu samorządów do niektórych inwestycji, a szczególnie do szpecących krajobraz i głośnych wiatraków. Nawet jeśli uznamy, że dla całego państwa tego typu inwestycje są ważne, nie powinno to być pretekstem do tak głębokich ingerencji w samorządność. Tu powinna działać normalna gra rynkowa. Inwestorzy, którzy chcą zbudować w danej gminie farmę wiatrową, muszą przekonać miejscową społeczność, że to będzie dla niej opłacalne. Bywają oczywiście sytuacje nadzwyczajne, gdy państwo musi ulokować w gminie inwestycję, której nikt nie chce – na przykład elektrownię atomową. Nie można jednak z prawa do takiej ingerencji czynić reguły.
Tym bardziej że przekazanie dotychczasowych uprawnień gminy do sejmiku wojewódzkiego oznacza też dalsze upolitycznienie decyzji. Na szczeblu wojewódzkim w Polsce rządzą już bowiem partie.
Od czasu pogorszenia koniunktury gospodarczej rząd konsekwentnie przerzuca na samorządy koszty wielu swoich decyzji. Poczynając od podwyżek dla nauczycieli, przez przedszkola, drogi, zmiany w systemie podatkowym, a ostatnio nawet finansowanie kościołów. Równocześnie cała realna władza w państwie przenosi się do Warszawy. To rząd w stolicy, a nie lokalne społeczności, zaczyna decydować o szczegółach życia. Żadna z wielkich polskich partii politycznych nie walczy już o prawdziwą samorządność. Panuje błędne przekonanie, że państwo z silnymi samorządami będzie zdecentralizowane, a więc słabe. To błąd. Gdy o wszystkim decyduje rząd, tak naprawdę na znaczeniu tracą obywatele, a w siłę rosną tylko partie.
Po cichu organiczają samodzielność samorządów