Odlot z portu lotniczego

Z „Rzeczpospolitej” dowiedziałem się ciekawych rzeczy o firmie Porty Lotnicze. Otóż jeszcze niedawno Porty miały uczestniczyć w ratowaniu LOT jako dochodowe przedsiębiorstwo państwowe. Tymczasem przyszedł nowy dyrektor i właśnie ogłosił, że firma miała w 2013 roku co najmniej 50 mln zł straty zamiast 62 mln zysku, którym chwalił się poprzednik.

Publikacja: 02.03.2014 09:52

Odlot z portu lotniczego

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala Waldemar Kompala

Nadto okazuje się, że Porty zatrudniają w sumie 2200 osób, w tym 800 pracowników w administracji zarabiających średnio 10 tysięcy złotych miesięcznie, a koszty płac stanowią  ponad 55 proc. kosztów ogółem, podczas gdy w podobnych firmach zarządzających lotniskami na świecie (bardzo często prywatnych) tylko  ok. 25 procent.

Jak wygląda efektywność firm państwowych wiadomo. Nawet jak mają zyski, to są one   niższe niż mogłyby być, gdyby zarządzano nimi należycie.  Przyjmując, że w Portach zwolnionych będzie 500 osób bez straty dla funkcjonowania (takie plany ma nowy dyrektor) można policzyć, że firma i  pracownicy  naciągali państwo i podatników, a także pasażerów linii lotniczych, w tempie minimum 5 mln zł miesięcznie.

Nadzór nad PPL Porty Lotnicze sprawuje minister odpowiadający za transport. W ciągu ostatnich 10 lat mieliśmy kolejno  Ministerstwo Infrastruktury,  Ministerstwo Transportu i Budownictwa,   Ministerstwo Transportu, ponownie Ministerstwo Infrastruktury, Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej a teraz mamy Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju. Ciekawostką jest, że ministrami byli m.in. Jarosław Kaczyński i Donald  Tusk  (obaj po kilka dni), a także – już dłużej, niestety - tak wybitne postaci jak   zegarmistrz Nowak, kolejarz Grabarczyk i pan Polaczek, który wychodził i wchodził z PiS, żeby po drodze zostać prezesem partii Polska Plus (kto pamięta , że taka istniała?).

Żaden ze specjalistów nie zauważył, że państwo może mieć większe korzyści z tego  cuda państwowej przedsiębiorczości (PPL ma status przedsiębiorstwa państwowego). Wręcz przeciwnie. Jeszcze w grudniu ub. roku  w Sejmie wiceminister od transportu pan Rynasiewicz  opowiadał o sukcesach firmy, choć nie da się ukryć, że powodem jego zwierzeń był kompromitujący firmę spacer dwóch dzików po lotnisku Okęcie.

Byłoby to nawet zabawne, gdyby nie fakt, że straty podatników (bezpośrednie lub pośrednie – poprzez utracone korzyści) w Portach Lotniczych to przykład zjawiska, o którym dowiadujemy się coraz częściej.   Wiadomo też, że  średnio płaca w sektorze państwowym (publicznym) jest o jedną czwartą wyższa niż w  prywatnym. Niech ludzie zarabiają jak najwięcej, pod warunkiem, że nie tylko z tego  powodu, że przepłacając rządzący budują sobie państwową bazę wyborczą.

Jest  bardzo duża grupa ekonomistów i publicystów oraz jeszcze większe stado polityków (właściwie prawie wszyscy), którzy nadal twierdzą, że  sektor państwowy jest potrzebny,  strategiczny,   zyskowny, a  jak to czy tamto się zrobi, na przykład powoła Komitet do spraw Prezesów, to będzie jeszcze lepszy. Pojęcie utraconych korzyści jest im nieznane, podobnie jak logika. Dlatego mogą jednym głosem piętnować nieefektywność państwa, administracji, poszczególnych firm państwowych, wykpiwać ile  kosztuje je  utrzymanie związków zawodowych czy bezsensowne reklamy i sponsoring,  a równocześnie dopominać się o większą rolę państwa  w gospodarce.  Tyleż w tym durnoty, co własnego interesu, finansowego lub politycznego.

Nadto okazuje się, że Porty zatrudniają w sumie 2200 osób, w tym 800 pracowników w administracji zarabiających średnio 10 tysięcy złotych miesięcznie, a koszty płac stanowią  ponad 55 proc. kosztów ogółem, podczas gdy w podobnych firmach zarządzających lotniskami na świecie (bardzo często prywatnych) tylko  ok. 25 procent.

Jak wygląda efektywność firm państwowych wiadomo. Nawet jak mają zyski, to są one   niższe niż mogłyby być, gdyby zarządzano nimi należycie.  Przyjmując, że w Portach zwolnionych będzie 500 osób bez straty dla funkcjonowania (takie plany ma nowy dyrektor) można policzyć, że firma i  pracownicy  naciągali państwo i podatników, a także pasażerów linii lotniczych, w tempie minimum 5 mln zł miesięcznie.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację