Nadto okazuje się, że Porty zatrudniają w sumie 2200 osób, w tym 800 pracowników w administracji zarabiających średnio 10 tysięcy złotych miesięcznie, a koszty płac stanowią ponad 55 proc. kosztów ogółem, podczas gdy w podobnych firmach zarządzających lotniskami na świecie (bardzo często prywatnych) tylko ok. 25 procent.
Jak wygląda efektywność firm państwowych wiadomo. Nawet jak mają zyski, to są one niższe niż mogłyby być, gdyby zarządzano nimi należycie. Przyjmując, że w Portach zwolnionych będzie 500 osób bez straty dla funkcjonowania (takie plany ma nowy dyrektor) można policzyć, że firma i pracownicy naciągali państwo i podatników, a także pasażerów linii lotniczych, w tempie minimum 5 mln zł miesięcznie.
Nadzór nad PPL Porty Lotnicze sprawuje minister odpowiadający za transport. W ciągu ostatnich 10 lat mieliśmy kolejno Ministerstwo Infrastruktury, Ministerstwo Transportu i Budownictwa, Ministerstwo Transportu, ponownie Ministerstwo Infrastruktury, Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej a teraz mamy Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju. Ciekawostką jest, że ministrami byli m.in. Jarosław Kaczyński i Donald Tusk (obaj po kilka dni), a także – już dłużej, niestety - tak wybitne postaci jak zegarmistrz Nowak, kolejarz Grabarczyk i pan Polaczek, który wychodził i wchodził z PiS, żeby po drodze zostać prezesem partii Polska Plus (kto pamięta , że taka istniała?).
Żaden ze specjalistów nie zauważył, że państwo może mieć większe korzyści z tego cuda państwowej przedsiębiorczości (PPL ma status przedsiębiorstwa państwowego). Wręcz przeciwnie. Jeszcze w grudniu ub. roku w Sejmie wiceminister od transportu pan Rynasiewicz opowiadał o sukcesach firmy, choć nie da się ukryć, że powodem jego zwierzeń był kompromitujący firmę spacer dwóch dzików po lotnisku Okęcie.
Byłoby to nawet zabawne, gdyby nie fakt, że straty podatników (bezpośrednie lub pośrednie – poprzez utracone korzyści) w Portach Lotniczych to przykład zjawiska, o którym dowiadujemy się coraz częściej. Wiadomo też, że średnio płaca w sektorze państwowym (publicznym) jest o jedną czwartą wyższa niż w prywatnym. Niech ludzie zarabiają jak najwięcej, pod warunkiem, że nie tylko z tego powodu, że przepłacając rządzący budują sobie państwową bazę wyborczą.