Dziś, po 9 latach rządów, premier Ansip oficjalnie złoży dymisję, którą zapowiedział pod koniec lutego. Zrobi to w środku kadencji, by ustąpić miejsca założycielowi rządzącej Partii Reform, byłemu premierowi Siimowi Kallasowi. Ten powraca do kraju po 10 latach pobytu w Brukseli, gdzie pełnił funkcję wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej i komisarza ds. transportu. Ansip zamierza objąć funkcję komisarza dotąd pełnioną przez Kallasa; decyzję w tej sprawie podejmie koalicja.
Kto choć raz odwiedził w ostatnich latach Estonię, był z pewnością pod wrażeniem nie tylko urody tego kraju, ale też jego czystości, bezpieczeństwa i dobrej organizacji. Niezależnie od tego, jaka będzie Estonia po Ansipie, trudno znaleźć wśród nowych krajów Unii Europejskiej premiera, który tak konsekwentnie i skutecznie potrafił działać w sprawach gospodarki.
Euro jest najważniejsze
Andrus Ansip (58 lat) ma za sobą studia rolnicze i chemiczne na uniwersytecie w Tartu – drugim po Tallinie największym mieście Estonii. Zaliczył też służbę w radzieckiej Flocie Bałtyckiej, a od 1986 r. był etatowym pracownikiem komitetu rejonowego... Estońskiej Partii Komunistycznej.
Po upadku ZSRR Ansip od razu przerzucił się na to, co od dawna musiało go pociągać – na prywatny biznes. Podszedł do tego mądrze – wyjechał wcześniej do Kanady, by tam poznać gospodarkę rynkową. W 1992 r ukończył zarządzanie na Uniwersytecie York w Toronto.
Po powrocie pracował w bankach w Tartu, kierował też radiową rozgłośnią. Od 1998 r. zaczął praktykować zarządzanie, obejmując funkcję burmistrza Tartu. Był nim do 2004 r., gdy jako szef Partii Reform został ministrem gospodarki w rządzie swojego poprzednika Juhana Partsa. Rok później zastąpił go na stanowisku premiera.