Klient płaci za wymogi dla banków

Uważam, że Polska powinna wejść do strefy euro tak szybko, ?jak będzie to możliwe. Szczególnie po tym, co się stało na Krymie ?– mówi Erik F. Nielsen, główny ekonomista UniCredit Agnieszce Kamińskiej.

Publikacja: 07.04.2014 05:18

Rz: Jak mocno europejska gospodarka może ucierpieć ?na kryzysie geopolitycznym ?na Wschodzie?

Nasza prognoza dla wzrostu rosyjskiej gospodarki na ten rok to ok. 2 proc. Jeśli wszystko skończy się na sankcjach Zachodu wobec Rosji, polegających na ograniczeniach wizowych, zamrożeniu majątków, czyli izolacji dyplomatycznej i politycznej raczej niż gospodarczej, to nie widzę powodu, aby zmieniać tę prognozę. Jeśli ona się sprawdzi, to Polska ma szansę rozwijać się w tempie 3 proc. Jeśli natomiast wzrosną napięcia i pojawią się sankcje handlowe i inwestycyjne, to region Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polska, mógłby odczuć spadek tempa wzrostu gospodarczego o około 1 pkt proc., a w Europie Zachodniej obniżenie tempa wzrostu wyniosłoby 0,5–1 pkt proc. PKB. Oczywiście możemy snuć jeszcze dalej idące scenariusze, czyli zakłócenia w dostawach energii. Jeśli by do tego doszło,  Europa prawdopodobnie wpadłaby ponownie w recesję. Moim zdaniem jest to bardzo mało prawdopodobne, ale oczywiście taka możliwość istnieje. W ciągu ostatnich tygodni obserwujemy przecież wojnę tuż za rogiem, więc nie możemy tego zbyć jak jakiegoś nieznaczącego drobiazgu.

W jakim stopniu europejskie banki są zależne od rosyjskich zobowiązań?

W stosunkowo niewielkim, jeśli weźmiemy pod uwagę ich ogólną wielkość aktywów, i to jest dobra wiadomość. Główne obszary zaangażowania banków to inwestycje w rosyjskie obligacje i działalność w Rosji ich spółek córek. Widzieliśmy, że jak zamrozimy majątki, to mogą nastąpić kontrsankcje, a to miałoby wpływ na wycenę aktywów związanych z Rosją w systemach bankowych. Takie ryzyko istnieje, choć uważam je za niezbyt realne.

Załóżmy, że wszystko skończy się dobrze. Jaką lekcję powinna wyciągnąć Europa z tej historii?

To jest sygnał ostrzegawczy dla Europy, a zwłaszcza dla Niemiec, które muszą przemyśleć swoją politykę wobec Wschodu. Oczywiście nie da się z dnia na dzień uniezależnić energetycznie od Rosji, ale nie zdziwię się, jak dojdzie do przeorientowania na alternatywne źródła energii, jądrowej, węglowej czy innej. Być może zacznie się też inwestować więcej w gaz łupkowy, tylko po to, aby Europa mogła stać się bardziej samodzielna energetycznie. Nie sugeruję, że wszyscy nagle musimy zrewidować nasze stosunki z Rosją, bo każdemu zależy na tym, żeby dobrze prosperowała, i całkowite odcięcie się od niej byłoby błędem.

Konsekwencją zaburzeń na linii Rosja–Europa może być impuls deflacyjny. Jakie są konsekwencje bezinflacyjnego wzrostu PKB w dłuższym czasie?

Nawet jeśli banki centralne wrzucają do systemu miliardy, inflacja nie wzrośnie, dopóki ludzie nie wezmą tych pieniędzy i nie zaczną ich wydawać. Jeszcze do połowy 2012 r. kupowano akcje, obligacje, złoto, ale kiedy okazało się, że  widmo katastrofy w strefie euro zostało zażegnane, pieniądze nadrukowane przez banki centralne leżą na kontach i nie pracują. Stąd brak presji inflacyjnej i taka sytuacja może potrwać jeszcze przez dwa, trzy kolejne lata.

Jak banki się ?na to przygotowały?

Niska inflacja nie jest dobra dla systemu bankowego. Jeśli przez długi czas mamy niskie stopy procentowe, to niższe są też przychody banków, co oznacza, że trzeba mocniej ciąć koszty. Polityka niskich stóp procentowych powinna przełożyć się na niższy koszt kredytu, ale z drugiej strony warunki kredytowania sektora prywatnego stały się surowsze. System bankowy jest obecnie bombardowany nowymi przepisami, wymogami kapitałowymi i podatkami. I te koszty ponoszą klienci banków. Największe wyzwanie, jakie stoi obecnie przed sektorem prywatnym w wielu krajach, jest związane właśnie z zapotrzebowaniem na finansowanie.

W Polsce pojawiły się głosy, że w obliczu ryzyka geopolitycznego powinniśmy ściślej zintegrować się z Europą...

Jestem gorącym zwolennikiem integracji europejskiej i uważam, że Polska powinna wejść do strefy euro tak szybko, jak będzie to możliwe. Szczególnie w kontekście tego, co dzieje się na Krymie, Europa musi trzymać się razem. Brytyjczycy całkowicie się mylą, sądząc, że można wyjąć niektóre elementy całości, jaką jest europejska wspólnota, a zrezygnować z reszty. Prosty przykład: przepływ siły roboczej, który leżał u podstaw zjednoczonej Europy, jest teraz zagrożony. Dlatego o integralność Europy trzeba walczyć, a nie da się tego zrobić, będąc poza tymi strukturami. Skoro zgadzamy się co do kierunku, w jakim postępuje integracja, to chyba lepiej być tam i mieć coś do powiedzenia w samej dyskusji, jak również na temat kształtu powstających struktur.

Polska może też wybrać model szwedzki i budować silną gospodarkę z własną walutą.

Skoro mowa o własnej walucie,  podam przykład. Dania i Szwecja – kraje podobne do siebie pod każdym względem: liczby ludności, poziomu edukacji, systemu świadczeń socjalnych, kapitału ludzkiego, dochodu narodowego na mieszkańca. W kryzysie Szwecja przeprowadziła dewaluację i dziś widzimy, że w porównaniu z Danią jej dochód narodowy na mieszkańca spadł o ok. 10 procent. Problem ten widać do dziś, Szwedzi już nie bardzo mogą przyjeżdżać na zakupy do Danii, gdyż są o te 10 procent biedniejsi, mimo że ich gospodarka rośnie szybciej niż duńska. Być może kiedyś Szwedzi dogonią Duńczyków. Polska nie powinna iść drogą Szwecji, a jeśli już mowa o przyszłości bez euro, to powinniście patrzeć raczej w kierunku modelu gospodarczego  Czech oraz Wielkiej Brytanii.

CV

Erik F. Nielsen jest głównym ekonomistą UniCredit od września 2011 r. Wcześniej przez 15 lat pracował w banku Goldman Sachs w Nowym Jorku i Londynie. Ponad dziesięć lat spędził w Waszyngtonie, pracując w Międzynarodowym Funduszu Walutowym i Banku Światowym. Karierę zaczynał w banku centralnym Danii.

Rz: Jak mocno europejska gospodarka może ucierpieć ?na kryzysie geopolitycznym ?na Wschodzie?

Nasza prognoza dla wzrostu rosyjskiej gospodarki na ten rok to ok. 2 proc. Jeśli wszystko skończy się na sankcjach Zachodu wobec Rosji, polegających na ograniczeniach wizowych, zamrożeniu majątków, czyli izolacji dyplomatycznej i politycznej raczej niż gospodarczej, to nie widzę powodu, aby zmieniać tę prognozę. Jeśli ona się sprawdzi, to Polska ma szansę rozwijać się w tempie 3 proc. Jeśli natomiast wzrosną napięcia i pojawią się sankcje handlowe i inwestycyjne, to region Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polska, mógłby odczuć spadek tempa wzrostu gospodarczego o około 1 pkt proc., a w Europie Zachodniej obniżenie tempa wzrostu wyniosłoby 0,5–1 pkt proc. PKB. Oczywiście możemy snuć jeszcze dalej idące scenariusze, czyli zakłócenia w dostawach energii. Jeśli by do tego doszło,  Europa prawdopodobnie wpadłaby ponownie w recesję. Moim zdaniem jest to bardzo mało prawdopodobne, ale oczywiście taka możliwość istnieje. W ciągu ostatnich tygodni obserwujemy przecież wojnę tuż za rogiem, więc nie możemy tego zbyć jak jakiegoś nieznaczącego drobiazgu.

Pozostało 81% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska