Dariusz Kacprzyk, prezes BGK – BGK to bank rozwoju

Dariusz Kacprzyk | Program gwarancji de minimis przyniósł firmom 18 mld zł kredytów – mówi szef BGK.

Publikacja: 27.06.2014 05:00

Dariusz Kacprzyk, prezes BGK – BGK to bank rozwoju

Foto: Fotorzepa, Dariusz Kacprzyk

Rz: Odkąd został pan prezesem, powtarza pan, że BGK będzie bankiem rozwoju? Czyjego rozwoju?

Dariusz Kacprzyk

: Rozwoju społeczno-gospodarczego Polski. Brzmi to patetycznie, ale taka jest prawda. Nie chodzi o rozwój banku. Mam nadzieję, że jego rozwój będzie pochodną tego, co zrobimy dla rozwoju kraju. Jesteśmy już zresztą piątym pod względem wielkości kapitału bankiem w Polsce.

Wcześniej BGK nie był bankiem rozwoju?

Kiedyś był. Potem było różnie, a teraz znowu jest. Przed wojną powstał z fuzji trzech instytucji, aby popchnąć do przodu gospodarkę odradzającej się Polski. I robił największe projekty jak port i miasto Gdynia czy Centralny Okręg Przemysłowy. Budował też Muzeum Narodowe w stolicy. Po odrodzeniu, 25 lat temu, w pierwszych latach wolności bank działał głównie jako agent emisji obligacji Skarbu Państwa. Stopniowo rola i zakres działania BGK rósł. Doszło nawet do tego, że bank udzielał kredytów hipotecznych osobom fizycznym, ponieważ nie było jasno zdefiniowanej misji. Wraz z ogłoszeniem programu „Inwestycje Polskie" ta misja znów się pojawiła. BGK dostał nową szansę – wyraźnie wskazano potrzebę posiadania w Polsce instytucji gotowej do finansowania inwestycji. Bank rozwoju działa antycyklicznie i teraz realizujemy programy o takim charakterze choćby program kredytowych gwarancji de minimis dla firm.

Suma tych gwarancji przekroczyła już 10 mld zł...

To program, który faktycznie bardzo pomógł. Przełożył się na 18 mld zł kredytów. Pomógł dlatego że skłonność do finansowania mikro i małego biznesu wzrosła.

To sprytne rozwiązanie, bo do czasu gdy firmy nie przestaną spłacać kredytów BGK nie angażuje żadnych środków?

Dlatego nie twierdzę, że to mój autorski pomysł i mnie należą się zasługi. BGK jest operatorem programu. Ryzyko ponosi Skarbu Państwa. Tego nie ukrywamy. Ministerstwo Finansów zaproponowało, abyśmy byli pośrednikiem między nim, a bankami. Udało się wypracować prosty i skuteczny model.

Jakiej części kredytów przedsiębiorcy nie spłacają, czyli jaka jest tzw. szkodowość programu?'

Znacząco niższa niż się spodziewaliśmy.

A co powie pan na stwierdzenia, że gwarancje są udzielane firmom, które i tak dostałyby kredyty?

To bardzo ciekawa uwaga. Jednak kredyty – co do zasady - trzeba dawać tym, którzy maja zdolność kredytową. Byłbym niezadowolony, gdyby się okazało, że tylko dlatego, że 60 proc. kwoty kredytu jest gwarantowana, to banki udzielają kredytu komuś, komu w innym przypadku by go nie udzieliły. To powodowałoby szkodowość portfela i dlatego będziemy się trzymać maksymalnie poziomu 60 proc. udziału gwarancji ze względu na zapewnienie motywacji bankom komercyjnym, aby te kredyty „wychodziły".

Program jednak niedługo się skończy?

Może działać tylko do 2015 r. i dlatego jako bank rozwoju przygotowujemy następcę.

I co zastąpi gwarancje de minimis?

Chcemy żeby były to pieniądze przeznaczone na instrumenty zwrotne z regionalnych programów operacyjnych. Rozmawiamy o tym z marszałkami i Ministerstwem Infrastruktury i Rozwoju.

W tym roku BGK rozpoczął trzy nowe inicjatywy związane z mieszkalnictwem. Pierwsza to Fundusz Mieszkań na Wynajem. Gdzie będą wasze bloki?

Listy intencyjne, które podpisaliśmy, dają nam prawo pierwokupu określonych nieruchomości. Czekamy na pozwolenia na użytkowanie. Lokalizacje to w pierwszej kolejności Warszawa, Poznań, Wrocław, Gdańsk.

W marcu rozpoczęliście program emisji obligacji długoterminowych dla towarzystw budownictwa społecznego. Znowu stawiacie na TBS-y?

Przekonujemy się nawzajem z resortami infrastruktury i rozwoju oraz finansów, że może warto reaktywować ideę TBS-ów.

Trzecia nowa forma wsparcia mieszkalnictwa to fundusz municypalny. Będziecie inwestować wspólnie z samorządami w mieszkania komunalne?

W przypadku mieszkalnictwa mamy kilka rozwiązań poza kredytami hipotecznymi dla osób fizycznych, których już nie udzielamy. Jest program „Mieszkanie dla Młodych", który dotyczy mieszkań własnościowych. Mamy Towarzystwa Budownictwa Społecznego czyli nieco „dziwną" własność oraz fundusz mieszkań na wynajem. A fundusz municypalny to wyjście naprzeciw tym, którzy nie bardzo odnajdują się w poprzednich obszarach. Jest dużo miast, które mają lokale w dobrych miejscach, które mogłyby sprzedać, ale nie mają lokali komunalnych na zamianę. Są gminy, które nie mają pieniędzy na to, żeby do osób oczekujących wyjść z ofertą mieszkań czynszowych. I jako fundusz municypalny chcemy udostępnić mieszkania samorządowi. To będą mieszkania na wynajem. My budujemy, ponosimy koszty i oddajemy mieszkania do dyspozycji samorządu. Może to być współpraca z gminą, która da np. działkę. Później gmina dysponuje tym, jak chce. Może dać to mieszkanie jako socjalne, czy czynszowe. Oferujemy więc kompleksowe podejście do różnych segmentów rynku.

A co z programem „Mieszkanie dla młodych". Zbiera on słabe opinie rynku?

MDM działa lepiej niż poprzedni program czyli „Rodzina na swoim". Jakby działał źle, to nie byłoby kolejnych banków, które chcą do niego dołączyć. Dołączą kolejni i spowoduje to większą konkurencję. Nieco zamętu na rynku spowodowała zmiana przepisów dotycząca wymogu udziału własnego w kredytach hipotecznych. Do końca roku można było kupić mieszkanie bez wkładu własnego. Teraz jest on wymagany. Spowodowało to krótkookresowy wzrost popytu na mieszkania, stąd podaż odpowiednich mieszkań jest trochę mniejsza.

„Inwestycje Polskie" to udany program?

Dzięki niemu jestem w BGK, a bank zaczął finansować inwestycje przedsiębiorców. Jeszcze na początku 2013 r. w strukturze bilansu mieliśmy dwa segmenty po 6 mld zł. Był to szeroko rozumiany sektor publiczny i kredyty z Krajowego Funduszu Mieszkaniowego. Do tego symboliczna obecność ok. 1 mld zł w sektorze firm. Teraz każdy z tych segmentów to ok. 6 mld zł, bo przez ostatni rok udzieliliśmy firmom ponad 5 mld zł finansowania. Wkrótce dołożymy kilka kolejnych. De facto mamy już 10 mld zł w ramach „Inwestycji Polskich". Premier wskazał dwa filary programu: BGK od działalności kredytowej i Polskie Inwestycje Rozwojowe od kapitałowej. Pierwszy filar jest już duży. Drugi ma szansę urosnąć.

Kiedy PIR zawrą pierwszą umowę? Wraz z PIR, Pekao i Lotos Petrobaltic podpisaliście umowę o sfinansowaniu budowy platformy wydobywającej ropę naftową na Bałtyku. Kiedy dojdzie do zamknięcia tej transakcji?

W kilku przedsięwzięciach jesteśmy razem z PIR, bo w strukturze finansowania pojawia się dług i kapitał. Natomiast umowa w tej inwestycji zostanie zawarta przed końcem lipca. Nie jestem zdziwiony, że PIR dłużej dochodzą do „zdolności produkcyjnej" niż my. Oczekiwanie, że PIR od razu będą zawierały umowy, było nieuprawnione. To spółka, która wchodzi w projekty na dużo wcześniejszym etapie niż bank.

Wraz z PIR tworzycie też fundusz infrastrukturalny, który ma finansować małą infrastrukturę samorządową. Kiedy on ruszy?

W drugiej połowie roku. Dogadujemy ostatnie szczegóły.

Minister Skarbu Państwa oczekuje od BGK i PIR większego wsparcia dla samorządów w formule PPP?

PPP nie wychodzi m.in. ze względu na strach, że trzeba porównać gruszki z jabłkami. PIR podpisały np. list intencyjny z województwem kujawsko-pomorskim o projekcie PPP na utrzymanie dróg wojewódzkich. Trzeba mieć dużo odwagi, żeby powiedzieć: biorę spółkę X, żeby mi zbudowała i utrzymywała drogę zamiast angażować środki z budżetu, mimo że ktoś może postawić kiedyś zarzut: „ale jakbyśmy zrobili to sami, to byłoby taniej". Przejaskrawiam, ale przyjdzie przecież dzień, że partnerowi prywatnemu trzeba będzie coś odstąpić np. przepływ gotówki na 25 czy 50 lat. Zaraz jednak pojawią się głosy, że burmistrz nie zadbał należycie o interes strony publicznej. To ryzyko tego typu. Po trosze wynikające z naszej mentalności.

Na konferencji z okazji 90-lecia BGK wicepremier Elżbieta Bieńkowska powiedziała, że w okresie 2014-2020 widzi ogromną rolę BGK. Na czym ma ona polegać?

Cieszę się z tych słów. Przypomnę jednak, że inicjatywy JESSICA i JEREMIE to pierwsze programy unijne na tzw. instrumentach zwrotnych, które ruszyły w okresie 2007-2013. Mam nadzieję, że te unikalne doświadczenia pozwolą nam pozyskać aktywną rolę w zakresie obsługi jeszcze większej kwoty funduszy z UE. Zasłużyliśmy na to także efektywnym i skutecznym działaniem. Chcemy zaangażować się w różne instrumenty zwrotne, zrobić program „gwarancji de minimis bis", uzupełniać środki unijne finansowaniem z kapitału własnego i nadal pełnić rolę „kasjera" środków unijnych.

—rozmawiał Artur Osiecki

CV

Dariusz Kacprzyk jest prezesem Banku Gospodarstwa Krajowego od 14 czerwca 2013 r. Od ponad 20 lat związany z bankowością. Zdobywał doświadczenia na stanowiskach kierowniczych, m.in. w BRE Banku i Banku Pekao. Współpracował też z Bankiem Światowym. Ukończył Szkołę Główną Handlową, podyplomowy program MBA oraz Advanced Management Program IESE.

Rz: Odkąd został pan prezesem, powtarza pan, że BGK będzie bankiem rozwoju? Czyjego rozwoju?

Dariusz Kacprzyk

Pozostało 99% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację