Ludzie wstydzą się kredytów krótkoterminowych

Publikacja: 30.06.2014 13:30

Leszek Mellibruda, psycholog biznesu

Leszek Mellibruda, psycholog biznesu

Foto: Rzeczpospolita

Rz: Pojawiają się opinie ekspertów, z których można wnioskować, że kredyty w Polsce będą tanieć. Jeśli się to sprawdzi, wówczas będzie to zachęta do ich zaciągania. Dlaczego ludzie łatwo podejmują tak ryzykowne decyzje, jak zaciągnięcie kredytu?

Leszek Mellibruda:

Decyzjom kredytowym najczęściej towarzyszy nadzieja. Nadzieja na zmianę sytuacji, spełnienie marzeń czy zrealizowanie planów. Czasami ktoś podejmuje taką decyzję, nie patrząc realistycznie na swoją przyszłość. Po prostu liczy na pozytywny obrót spraw. Tak więc z jednej strony chodzi o zaspokojenie potrzeb bieżących, z drugiej zaś mamy do czynienia z kuszącymi propozycjami dotyczącymi możliwości zakupu domu czy samochodu.

Z czego wynika nadzieja związana z kredytem?

Profesor Richard Herring z Uniwersytetu Wharton w Pensylwanii przeprowadził badania, z których wynikało, że nierzadko ludzie, którzy inwestują w nieruchomości, mają specyficzną cechę – cierpią na krótkowzroczność katastrofy. Polega to na tym, że nie potrafią sobie wyobrazić recesji, i zakładają, że nie ma sensu się martwić. Towarzyszy temu też podejście do własnych możliwości – osoby takie zbyt optymistycznie postrzegają swoją sytuację w przyszłości.

Zaczęły się wakacje, dookoła nas mnóstwo reklam zachęcających do wzięcia kredytu na wymarzony urlop...

Trochę przyzwyczailiśmy się do tego, że całe nasze życie jest na kredyt, że wszyscy dookoła nas są w jakiś sposób zapożyczeni. Dzisiaj posiadanie kredytu, na przykład na dom, uchodzi za przejaw zamożności. Zupełnie inaczej jest w przypadku tzw. chwilówek – ludzie, którzy je zaciągnęli, wstydzą się o tym mówić. Natomiast jeśli ktoś narzeka z powodu konieczności spłacania wieloletniego kredytu na mieszkanie, to spotyka się ze zrozumieniem, bo jest to całkowicie powszechne.

Co takiego wstydliwego jest w krótkoterminowym pożyczaniu pieniędzy na bieżące potrzeby?

Kredyty, jeżeli są tak powszechne jak dzisiaj, nie uruchamiają takiej czujności, jak powinny. Natomiast chwilówka jest mało aprobowana przez otoczenie, bo jest powszechnie postrzegana jako proteza zamożności.

Opinie Ekonomiczne
Marta Postuła: Czy warto deregulować?
Opinie Ekonomiczne
Robert Gwiazdowski: Wybory prezydenckie w KGHM
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Qui pro quo, czyli awantura o składkę
Opinie Ekonomiczne
RPP tnie stopy. Adam Glapiński ruszył z pomocą Karolowi Nawrockiemu
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Nie należało ciąć stóp przed wyborami
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem