Prezes ING: w Polsce czujemy się jak w domu

Na razie nie zamierzamy się angażować w konsolidacje sektora ?bankowego w Polsce, stawiamy na rozwój organiczny – deklaruje Ralph Hamers, prezes grupy ING.

Publikacja: 10.07.2014 05:00

Prezes ING: w Polsce czujemy się jak w domu

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodkowski Krzysztof Skłodkowski

Gdy jesienią ub.r. zostawał pan prezesem ING, część komentatorów wskazywała, że zmiana u sterów tej instytucji ma charakter symboliczny, zamyka okres zarządzania kryzysowego i rozpoczyna okres rozwoju. Ma pan wrażenie, że kieruje bankiem, który kryzys ma już na dobre za sobą?

I tak, i nie. Z jednej strony, restrukturyzacja grupy ING nie została jeszcze definitywnie zakończona. Wciąż posiadamy udziały w kilku spółkach ubezpieczeniowych, których sprzedaż była jednym z warunków zgody Komisji Europejskiej na udzielone nam w 2008 r. przed holenderski rząd wsparcie finansowe. W zeszłym tygodniu wprowadziliśmy na giełdę naszą europejską część ubezpieczeniową, NN Group. Musimy obniżyć nasz udział w NN poniżej 50 proc. do końca 2015 r, a do końca 2016 roku zakończyć sprzedaż pozostałych akcji.

Z drugiej strony, jeśli chodzi o działalność bankową, to jej restrukturyzacja – niewymagająca zresztą głębokich zmian - jest już za nami. Sprzedaliśmy ING Direct (bankowość detaliczna – red.) w USA i Kanadzie i tak jak wszystkie inne banki, w odpowiedzi na nowe regulacje poprawiliśmy współczynniki wypłacalności i płynności. A przy tym ciągle się rozwijaliśmy: w ostatnich trzech latach liczba naszych klientów wzrosła o 8 proc. Pod koniec marca ogłosiliśmy nową strategię dla banku – Think Forward, w której stawiamy na silny wzrost organiczny, innowacje, jakość relacji z klientami oraz jeszcze lepsze dopasowanie produktów i obsługi do ich potrzeb.

ING bez problemu zaliczy przegląd jakości aktywów i testy odporności (ang. stress tests) na ewentualne wstrząsy, które prowadzi Europejski Bank Centralny? Nie będzie zmuszony do pozyskania dodatkowego kapitału?

Wyniki przeglądu i testów EBC będą znane dopiero w październiku, ale jesteśmy pewni ich rezultatu. Bank Holandii też najwyraźniej jest tego zdania, bo zasygnalizował, że nie spodziewa się problemów w jakimkolwiek z holenderskich banków.

W Polsce ING – oprócz biznesu ubezpieczeniowego i OFE, które stanowią część NN - nie zamierza niczego sprzedawać? Swego czasu pojawiały się np. spekulacje, że wyjdziecie z działalności maklerskiej, tak jak w Turcji i Rumunii.

Przy okazji przeglądów strategicznych stosujemy kilka filtrów: zastanawiamy się, czy aktywa są w atrakcyjnym dla nas kraju lub regionie, czy wpisują się w naszą strategię i jak mocno są powiązane z resztą grupy, a także, czy w danym segmencie bankowości i na danym rynku możemy uzyskać zadowalającą nas pozycję i efektywność. Przykładowo, mamy spory bank detaliczny w Australii. Można argumentować, że to bardzo daleko, więc może powinniśmy się go pozbyć. Ale jest on dla nas ważnym źródłem nowych rozwiązań technologicznych, więc się na to nie zdecydowaliśmy. W Polsce te filtry żadnych aktywów nie odsiały.

Jest Pan zadowolony z pozycji ING Banku Śląskiego?

Bardzo. ING jest w Polsce obecny od 1991 r., a od kupna Banku Śląskiego w 1994 r. jest nieustannie jednym z liderów rynku. W niektórych segmentach bankowości jesteśmy na czwartej pozycji, a w innych na trzeciej. To dla nas bardzo ważny i perspektywiczny rynek, czujemy się tu jak w domu.

Ale przez polski sektor bankowy przetacza się od pewnego czasu kolejna fala konsolidacji, w wyniku której największe banki stają się jeszcze większe. ING zamierza je gonić bazując na rozwoju organicznym, czy też weźmie udział w konsolidacji?

Jeszcze przez około półtora roku nie będziemy mogli angażować się w fuzje i przejęcia, co było wymogiem Komisji Europejskiej z 2009 roku. Musimy więc zdać się na rozwój organiczny, który w Polsce wychodzi nam doskonale . Od kilku lat nasz portfel kredytów i depozyty rosną w dwucyfrowym tempie i to zarówno w segmencie detalicznym, jak i korporacyjnym. Oczywiście, jeśli konsolidacja sektora bankowego w Polsce głęboko odmieni jego strukturę, będziemy musieli wyciągnąć z tego wnioski. Ale na razie rozwój organiczny nam wystarcza.

W ub.r. ING Bank Śląski uruchomił platformę aukcyjną dla firm, Aleo, która będzie podobno wdrażana także zagranicą. Czy to można postrzegać jako dowód na to, że ING BŚ odgrywa coraz ważniejszą rolę w grupie?

Tak dzieje się już od ponad pięciu lat, w związku z dynamicznym rozwojem polskiego biznesu. ING BŚ ma duże sukcesy w dziedzinie cyfryzacji usług, a platforma Aleo tylko to potwierdziła. Cała grupa czerpie z innowacyjności ING BŚ. A także z pracowników. Na kierowniczych stanowiskach w grupie ING pracuje wielu Polaków.

Przejdźmy do spraw europejskich. Słabą koniunkturę w eurolandzie politycy tłumaczą m.in. tym, że banki nie są skore do udzielania kredytów. Bankowcy twierdzą, że nie widzą popytu na kredyty. Kto ma w tym sporze rację?

Nie mogę się wypowiadać w imieniu całego sektora bankowego. Mogę jedynie powiedzieć, że mamy sporą nadpłynność. Jeśli w całej Europie nie zwiększamy akcji kredytowej tak szybko, jak niektórzy by sobie życzyli, to nie z powodu kłopotów z płynnością. Problem polega na tym, że strefa euro jest dziś unią walutową tylko z nazwy. Faktycznie istnieje niemieckie euro, które możemy wykorzystać tylko w Niemczech, włoskie euro, które możemy wykorzystać jedynie we Włoszech itd. Dzieje się tak, bo krajowi regulatorzy nie pozwalają nam na wykorzystywanie kapitału i płynności z jednego kraju na akcję kredytową w innym. Są więc kraje, w których jesteśmy nadpłynni i kraje, w których musimy posiłkować się pożyczkami. I te pierwsze kraje z reguły nie są tymi, w których popyt na kredyty jeszcze szczególnie silny.

Rozumiem, że w takim układzie cieszy się Pan na myśl o europejskiej unii bankowej, która powinna ten problem rozwiązać, m.in. ujednolicając regulacje?

Pytanie tylko, kiedy unia bankowa zostanie dokończona. Na razie wiadomo, że po testach wytrzymałościowych EBC stanie się głównym nadzorcą sektora bankowego. Będzie musiało minąć trochę czasu, zanim dowiedzie, że jest godnym zaufania i konserwatywnym nadzorcą. Ale niezależnie od tego lokalni nadzorcy będą chcieli mieć możliwość nakładania na banki własnych regulacji tak długo, jak długo ewentualne problemy banków będą obciążały budżety państw, w których są one zarejestrowane. A tak będzie dopóty, dopóki nie będzie w pełni funkcjonował fundusz uporządkowanej likwidacji dla słabych banków. Tymczasem według obecnych planów, jego budowanie zajmie wiele lat. Być może jeśli EBC będzie się cieszył dobrą reputacją, proces ten zostanie przyspieszony.

A jak ocenia pan ostatnie pomysły EBC na pobudzenie koniunktury w strefie euro, zwłaszcza obcięcie poniżej zera stopy depozytowej, które część ekonomistów uważa za szkodliwe dla banków?

Teoretycznie ma to być zachęta dla banków, aby udzielały więcej kredytów. Ale nie wierzę, aby to zadziałało. O części powodów już mówiłem. Ale przede wszystkim, banki muszą być roztropne. Słaby kredyt nie zrobi się dobry tylko dlatego, że alternatywą dla niego jest niewielka strata z tytułu utrzymywania nadobowiązkowych rezerw w EBC.

Gdy jesienią ub.r. zostawał pan prezesem ING, część komentatorów wskazywała, że zmiana u sterów tej instytucji ma charakter symboliczny, zamyka okres zarządzania kryzysowego i rozpoczyna okres rozwoju. Ma pan wrażenie, że kieruje bankiem, który kryzys ma już na dobre za sobą?

I tak, i nie. Z jednej strony, restrukturyzacja grupy ING nie została jeszcze definitywnie zakończona. Wciąż posiadamy udziały w kilku spółkach ubezpieczeniowych, których sprzedaż była jednym z warunków zgody Komisji Europejskiej na udzielone nam w 2008 r. przed holenderski rząd wsparcie finansowe. W zeszłym tygodniu wprowadziliśmy na giełdę naszą europejską część ubezpieczeniową, NN Group. Musimy obniżyć nasz udział w NN poniżej 50 proc. do końca 2015 r, a do końca 2016 roku zakończyć sprzedaż pozostałych akcji.

Pozostało 89% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację