Naród mieszkaniowych spekulantów

Załóżmy, że Michał Zając, pracujący na etacie i zarabiający średnią krajową, właśnie podjął ważną decyzję życiową. Ma odłożone 100 tys. zł, trochę dostał od rodziców, trochę zarobił, pracując przez pół roku w Norwegii.

Publikacja: 02.08.2014 09:12

Prof. Krzysztof Rybiński, rektor Akademii Finansów i Biznesu Vistula w Warszawie

Prof. Krzysztof Rybiński, rektor Akademii Finansów i Biznesu Vistula w Warszawie

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

Postanowił zostać długoterminowym inwestorem, wziął 400 tys. zł kredytu we frankach szwajcarskich (bo bieżąca rata była niższa niż kredytu w złotych) i kupił akcje swojego banku, które stały się zabezpieczeniem kredytu. Teraz ma 400 tys. zł długu i akcje banku warte 500 tys. zł. Czy Michał Zając jest rozsądny? Czy zrobilibyście tak jak on i czy moglibyście potem spać spokojnie?

Pytania oczywiście są retoryczne. Większość czytelników od razu odpowie, że Michał to wariat albo spekulant, jak może kupować akcje za wszystkie oszczędności i na tak duży kredyt. Poza tym jak można kupować akcje tylko jednej firmy, przecież to duże ryzyko, lepiej kupić akcje wielu firm, z różnych sektorów, żeby to ryzyko ograniczyć, albo – jak mówią finansiści – zdywersyfikować.

Prawdopodobnie nikt z czytelników nie zachowałby się jak Michał, a jeżeli nawet, to prawdopodobnie nie mógłby spokojnie spać. Wielu miałoby nieustanne rozwolnienie z nerwów. Bo co będzie, jak złoty straci na wartości do franka, a cena akcji banku spadnie. Przecież można ponieść olbrzymie straty i zostać z długiem wartości kilkuset tysięcy złotych, którego nie spłaci się do końca życia.

No dobrze, wszyscy się zgadzamy, że Michał Zając to szaleniec, spekulant lub ryzykant i że prawdopodobnie źle skończy. Skoro tak, to w takim razie jak byśmy nazwali osobę, która robi tak samo, ale zamiast akcji banku kupuje nieruchomość.

Z punktu widzenia analizy finansowej zarówno nieruchomości, jak i akcje to aktywa o podwyższonym ryzyku, w przeszłości miały miejsce wieloletnie trendy spadkowe cen nieruchomości, jak i cen akcji.  Różnice polegają na tym, że ceny nieruchomości nie zmieniają się z dnia na dzień oraz że nieruchomość jest namacalna, istnieje fizycznie, podczas gdy akcje są elektronicznymi zapisami na serwerach giełdowych.

I tutaj pojawia się pewien paradoks. Setki tysięcy ludzi, którzy uważają Michała Zająca za wariata lub spekulanta, nie miały żadnych wahań, żeby wnieść udział własny w wysokości 20 proc., wziąć cztery razy wyższy kredyt we frankach szwajcarskich i kupić mieszkanie na kredyt.

A ta decyzja przecież niczym się nie różni od decyzji Michała. Co więcej, cena akcji banku może spadać, ale też może rosnąć, a w przypadku mieszkań, z powodów demograficznych, w większości lokalizacji ceny będą spadać w długim okresie. Więc kupujący mieszkania na kredyt to jeszcze więksi szaleńcy niż Michał Zając, bo prawie na pewno stracą duże pieniądze.

Dziwne, prawda. A jeszcze dziwniejsze jest to, że rząd namawia ludzi do takich decyzji, uchwalając specjalne programy. Oj tam, oj tam, jakoś to będzie.

Postanowił zostać długoterminowym inwestorem, wziął 400 tys. zł kredytu we frankach szwajcarskich (bo bieżąca rata była niższa niż kredytu w złotych) i kupił akcje swojego banku, które stały się zabezpieczeniem kredytu. Teraz ma 400 tys. zł długu i akcje banku warte 500 tys. zł. Czy Michał Zając jest rozsądny? Czy zrobilibyście tak jak on i czy moglibyście potem spać spokojnie?

Pytania oczywiście są retoryczne. Większość czytelników od razu odpowie, że Michał to wariat albo spekulant, jak może kupować akcje za wszystkie oszczędności i na tak duży kredyt. Poza tym jak można kupować akcje tylko jednej firmy, przecież to duże ryzyko, lepiej kupić akcje wielu firm, z różnych sektorów, żeby to ryzyko ograniczyć, albo – jak mówią finansiści – zdywersyfikować.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację