Potrzebne są nowe impulsy rozwojowe, które skutecznie zwiększą dobrobyt Polaków, dadzą szanse na kolejny skok rozwojowy i zneutralizują problemy, przed którymi stajemy, w tym demograficzne. Niskie koszty to przeszłość, a konsumenci stali się po kryzysie bardziej rozważni w swoich decyzjach. Z funduszy europejskich na taką skalę będziemy korzystać ostatni raz.
W zbiorze aktywów, które dały nam sukces w ostatnich 25 latach, pozostała przedsiębiorczość. Ale trzeba ją inaczej ukierunkować, bowiem gospodarka globalna się zmienia – premiuje wiedzę, nowe rozwiązania, nowe technologie, innowacyjność, interdyscyplinarność. Dzięki temu płace mogą być wyższe, a gospodarka mniej zależna (od inwestorów zagranicznych). I to właśnie, jeśli chcemy zrobić kolejny krok na drodze do wzrostu dobrobytu Polski i Polaków, musi być dzisiaj i jutro naszym celem. Dlatego musimy zbudować, uaktywnić nowe źródła konkurencyjności.
Najważniejszy ?jest kapitał społeczny
Decydujące dla przyszłości będzie wzmacnianie (a nawet budowanie) postaw związanych z otwartością, aktywnością społeczną, zdolnością do współpracy, wzrostem zaufania przez nową praktykę działania administracji publicznej i promocję zachowań prospołecznych. Kluczem jest wiarygodność instytucji publicznych i bezwzględne przestrzeganie zasad praworządności. Elity, a przede wszystkim klasa polityczna, powinny być zdolne do przezwyciężania konfliktów i osiągania porozumienia w imię dobra wspólnego.
Niestety, dziś jest inaczej. Autorytet państwa i jego instytucji jest niszczony każdego dnia przez zaniechania rządzących, błędne lub bezmyślne decyzje urzędników, źle stanowione prawo, brak dialogu społecznego i obywatelskiego, brak myślenia strategicznego. Winni są politycy wszystkich partii, którzy w sposób bezpardonowy i często kłamliwy atakują państwo i jego reprezentantów, zarzucając wręcz zbrodnicze czy mafijne działanie, poddaństwo wobec państw obcych, nadużycia, prowadzenie niemal do upadku, podczas gdy każdy widzi, jak Polska się zmieniła i zmienia, jak gonimy Europę, jak – mimo licznych braków i źle funkcjonujących systemów – jednak się rozwijamy. Świat patrzy na nas z podziwem, a my sami wyzywamy się od najgorszych, pozbawiając motywacji do zmiany, do pracy, do wiary we wspólnotę i w nasz sukces.
Choć nie jestem zwolenniczką teorii, że wszystkiemu winne są media, tym razem z pewnością odgrywają negatywną rolę. Jedyne, co w nich słyszymy, to informacje o wypadkach drogowych, zabójstwach, katastrofach. Najważniejsze są afery, dokopanie przeciwnikom za każdą cenę i tzw. publicystyka, która polega na zebraniu przed mikrofonem lub kamerą polityków i daniu im pola do wzajemnych oskarżeń. W ten sposób zwycięża polskie piekło, a rozwój jest, jak to nazwał Jerzy Hausner, rozwojem molekularnym, w efekcie rozproszonym i niesynergicznym.