Zwykle zapowiadają inwestycje. Ponieważ plany mają ambitne słyszymy, że intensywnie badają różne źródła finansowania zaplanowanych inwestycji. Tak naprawdę znaczy to, że dopiero szukają pieniędzy na nową fabrykę, maszyny albo sklepy. W tych sferach o pieniądzach już mówić nie wypada, stąd tajemnicze „źródła".
Wyliczając swe tegoroczne dokonania szefowie finansowi podkreślają, iż zaoferowali klientom rozliczne nowe instrumenty finansowe. Gdy słyszymy o instrumentach powinniśmy sobie przypomnieć ile to razy ktoś dla nas dzwonił proponując byśmy firmie X lub Y powierzyli pieniądze, a ona je dla nas pomnoży. Instrument to po prostu sposób byśmy dali nasze oszczędności licząc na zyski. Pamiętajmy jednak, że z tych samych pieniędzy firma musi mieć profity dla siebie. Tak więc można powiedzieć, iż instrument finansowy to przyrząd obosieczny.
Czasem szefowie muszą przekazać złe wiadomości, bo już nie mogą inaczej. Wtedy mówią o wzroście, tyle że ujemnym, albo podają, iż zysk wzrósł o minus pięć procent. Tak naprawdę chodzi o stratę, ale tego słowa mało który z nich użyje.
Koniec grudnia sprzyja ciepłym uczuciom i empatii. Dlatego gdy słyszymy od - mówiąc po polsku - topmenedżerów o restrukturyzacji, optymalizacji kosztów, reorganizacji albo racjonalizacji życzmy pracownikom ich firm, żeby nie wszyscy dostali mniejsze pensje i by jak najmniejsza ich grupa pożegnała się z pracą.
I na koniec gotowe tłumaczenie z ekonomicznego na polski. Gdy szef mówi, iż „zadania tegoroczne zmuszeni byliśmy realizować w coraz bardziej wrogim otoczeniu gospodarczym i przy rosnącej konkurencji rynkowej, a przyszłoroczne plany są bardzo ambitne i napięte" zwykle to znaczy, że dla tej firmy rok 2014 był kiepski, a następny będzie podobny.