Ale wbrew tym szczytnym pobudkom doda skrzydeł także, a może przede wszystkim, wielkim sieciom handlowym. Te bowiem rozwijają małe sklepy, zwane z angielska convenience. Dotyczy to też należącej do portugalskiego Jeronimo Martins Biedronki, która – jak piszemy dziś w „Rzeczpospolitej" – zdecydowała się wejść w ten segment rynku.
Wprowadzenie nowego podatku tylko wzmocni istniejące już trendy. Obecnie w polskim handlu najszybciej rozwijają się nie hipermarkety, które po swoich złotych latach zmagają się z kryzysem, nie dyskonty, które do szybkiej ekspansji wykorzystały trudny okres 2008–2010, ale właśnie małe sklepy osiedlowe na rogu ulicy. Są dobrze sformatowane pod potrzeby klientów szukających podstawowych artykułów spożywczych, mają zoptymalizowane pod względem kosztów łańcuchy dostaw, a przede wszystkim dobrze znane marki wspierane drogimi kampaniami reklamowymi. To m.in. licząca ponad 3 tys. punktów Żabka Polska należąca do funduszu Mid Europa Partners z Londynu oraz sieci ABC i Lewiatan z notowanej na warszawskiej giełdzie grupy Eurocash, którą kontroluje zdolny Portugalczyk Luis Amaral, niegdyś budujący w Polsce struktury Jeronimo Martins.
Nie znaczy to, że w sieciach tych brak miejsca dla rodzimych kupców. Wręcz przeciwnie – pod warunkiem że odpowiada im rola franczyzobiorców. Na prawdziwą niezależność będą sobie mogli pozwolić w przyszłości ci, którzy mają sklepy w najlepszych lokalizacjach. Mali kupcy nie mają takiego zaplecza kapitałowego jak wielcy, brak im dostępu do zdolnych księgowych z umiejętnością „optymalizacji" podatkowej.
Podatek handlowy miałby te braki zrekompensować. Ale nie zrekompensuje i tylko zniekształci konkurencję w handlu, faworyzując rozwój sieci sklepów convenience, które i bez niego rosną jak na drożdżach.