Jedynie silna i zdrowa gospodarka pozwoli na realizację wszystkich innych naszych marzeń i aspiracji. Bogactwo kraju zdecyduje o zamożności obywateli i o międzynarodowej pozycji Polski.

W tej kampanii wyborczej sprawy gospodarcze – wbrew pozorom – były poruszane wyjątkowo często. Niestety, większość haseł, jakie usłyszeliśmy, dotyczy tylko systemu podatkowego, a więc części systemu gospodarczego. Niemal wszystkie partie obiecują obniżenie podatków dla większości lub wszystkich Polaków. Modne są też obietnice nowych dodatków na dzieci i innych ułatwień dla wielodzietnych rodzin. A także postulaty obniżenia wieku emerytalnego – które byłoby kosztowne i szkodliwe dla społeczeństwa i gospodarki. Hojne obietnice wyborcze składane były również podczas wcześniejszych kampanii, choć zazwyczaj nie były aż tak kosztowne. W tym roku pojawiło się zjawisko pozytywne: partie starają się wskazać źródła sfinansowania swoich obietnic.  Niestety te wyjaśnienia zazwyczaj wypadają mało wiarygodnie. Propozycje dotyczące rozwoju przedsiębiorczości i przemysłu pojawiały się rzadko. A jeśli już, to przybierały formę antyrozwojowych planów utrzymywania górnictwa pod stałą kroplówką z pieniędzy podatników.

Wybierając partię, która przez najbliższe cztery lata będzie rządzić Polską, powinniśmy uważać na skalę obietnic. Im więcej obiecują nam wyciągnąć dodatkowych pieniędzy z kasy państwa i im bardziej gwałtowne zmiany zapowiadają, tym mniej ich realizacja jest prawdopodobna. Nie warto wierzyć w bardzo szybką zmianę oblicza Polski. Nie starczy na to ani sił parlamentu, ani energii urzędników. Reformy im głębsze, tym dłużej muszą być przygotowywane i wdrażane.

Trzeba mieć nadzieję, że polska gospodarka zostanie w końcu zreformowana. Zmiany są Polsce bardzo potrzebne. Niezbędny jest spójny program rozwoju gospodarki, by było z czego finansować wydatki społeczne. Ten, kto mówi, że stanie się to natychmiast, jest niewiarygodny. Podobnie jak ten, kto liczy, że Polskę uzdrowi podniesienie podatków czy rozdawnictwo pieniędzy.