Chińska nazwa święta singli to Guanggun Jie, czyli w dosłownym tłumaczeniu „dzień patyków". Tradycja tego święta sięga lat 90. Zostało zapoczątkowane jako Dzień Kawalerów w środowisku akademickim, a następnie ewoluowało w kierunku święta obchodzonego przez singli obu płci, także poza uniwersytetami.
Wraz z rosnącą popularnością Dnia Singli chińscy sprzedawcy zaczęli podejmować próby przekucia go w komercyjny sukces, podobnie jak ich zachodni odpowiednicy w przypadku walentynek. Jednym z prekursorów monetyzacji tego święta była firma Alibaba, największe chińskie przedsiębiorstwo zajmujące się sprzedażą w internecie, które w 2009 roku pierwszy raz zaoferowało swoim klientom specjalne promocje z tej okazji. Z perspektywy biznesowej przełomowy był rok 2011. Miał szczególne znaczenie z uwagi na sześć jedynek występujących w dacie, co sprawiło, że został okrzyknięty Dniem Singli Stulecia. Na tę okoliczność chińscy sprzedawcy masowo przygotowywali specjalne oferty. Nie poprzestali wyłącznie na tym jednym roku, a promocje sprzedażowe stały się nieodłącznym elementem tego święta.
Ma to uzasadnienie również z perspektywy kalendarzowej – listopad to moment, w którym sprzedaż stabilizuje się po październikowym święcie narodowym, a przed obchodami księżycowego Nowego Roku w styczniu i lutym. W 2014 roku firma Alibaba w ciągu pierwszych trzech minut od uruchomienia okolicznościowej akcji sprzedażowej sprzedała produkty warte ponad 1 mld dol. Jak podaje Bloomberg, całkowita wartość sprzedaży w tym dniu sięgnęła ok. 9 mld dol., cztery razy więcej niż sprzedaż odnotowana w cyberponiedziałek, pierwszy poniedziałek po amerykańskim Święcie Dziękczynienia, kiedy sklepy internetowe w USA przeżywają prawdziwy szturm.
Obrót 50 proc. w górę
Eksperci szacowali, że w tym roku w Dniu Singli w Chinach padną kolejne rekordy sprzedażowe. Z wstępnych danych wynika, że tylko za pośrednictwem platform handlowych firmy Alibaba Chińczycy wydali 11 listopada ponad 14 mld dol., a więc więcej niż rok wcześniej.
Jakie to ma znaczenie z perspektywy globalnej, europejskiej czy polskiej gospodarki? W zależności od przyjętej miary Chiny są największą (z perspektywy parytetu siły nabywczej) lub drugą co do wielkości (w ujęciu nominalnym) gospodarką świata. Są największym eksporterem na świecie, należą też do ścisłej czołówki importerów, a w niektórych segmentach rynku, np. imporcie ropy naftowej, są absolutnym liderem. Państwo Środka jest również jednym z największych inwestorów zagranicznych w ujęciu globalnym. Oznacza to, że kondycja chińskiej gospodarki może mieć bezpośredni wpływ na sytuację na światowym rynku i w poszczególnych krajach czy regionach świata. Z tego względu przecena na tamtejszym rynku akcji, denominacja juana czy pogłoski o spowolnieniu wzrostu PKB Chin wywołują niepokój wśród globalnych graczy.