Andrzej K. Koźmiński: Na czym polega gospodarka wojenna

Fundamentalnego znaczenia nabiera pytanie o zdolność Europy do wprowadzenia na poziomie NATO elementów gospodarki wojennej, np. w postaci centralnego planowania produkcji uzbrojenia czy normalizacji jego typów.

Publikacja: 06.02.2024 03:00

Ukraińscy żołnierze w Doniecku

Ukraińscy żołnierze w Doniecku

Foto: AFP

Gospodarka Unii Europejskiej dysponuje potencjałem, który oceniany jest jako dziesięciokrotnie większy niż gospodarka Federacji Rosyjskiej. Zdumiewa więc fakt, że UE nie zdołała wywiązać się z obietnicy dostarczenia Ukrainie jednego miliona sztuk amunicji artyleryjskiej w ciągu roku. W tymże roku według zachodnich analityków wojskowych Rosja sama wyprodukowała dwa miliony pocisków, wspomagając się importem z Chin i Korei Północnej.

Utracony sprzęt zastępowany jest coraz częściej nowym, w którym są znajdowane nowoczesne podzespoły zachodniej (także amerykańskiej) produkcji. Rosja jest w stanie utrzymywać przez dłuższy czas masowe zastosowanie rakiet, dronów i lotnictwa na skalę niespotykaną dotąd w konfliktach zbrojnych.

Wszystko to odbywa się w sytuacji znacznych strat w ludziach i sprzęcie, ponoszonych przez Rosję na polach bitew, zablokowania znacznej części rosyjskich aktywów za granicą, coraz bardziej dotkliwych sankcji i embarga na import technologii, coraz surowszych sankcji, które dotyczą ważnych dla gospodarki rosyjskiej firm i konkretnych osób. Choćby ze względu na rolę Rosji w światowym obrocie kluczowymi surowcami trudno jest wyobrazić sobie dalsze radykalne zaostrzenie sankcji i ograniczeń nakładanych na Rosję przez społeczność międzynarodową.

Powrót centralnego planisty

Wygląda na to, że gospodarka rosyjska została już niemal w całości przestawiona na tryb działania gospodarki wojennej. Dobrze jest uświadomić sobie, co to dokładnie oznacza. Państwo i jego aparat przyznają sobie całkowitą władzę nad przedsiębiorstwami – także prywatnymi – w formie centralnego planowania. Umożliwia to radykalne przekształcenie funkcji i celu przedsiębiorstw.

Czytaj więcej

Gwałtowny spadek eksportu rosyjskiej ropy. Sankcje zatrzymują rafinerię Łukoilu

W warunkach gospodarki socjalistycznej cele ekonomiczne (masa i stopa zysku, opanowanie nowych rynków, technologii i produktów itp.) zostają zastąpione wielkością produkcji precyzyjnie określonych rodzajów uzbrojenia i dóbr potrzebnych armii. Koszt finansowy i ludzki uzyskania takiego efektu traci na znaczeniu.

W krajach o gospodarce rynkowej jest to możliwe dzięki korzystnym zamówieniom rządowym, a w gospodarkach komunistycznych dzięki przymusowi administracyjnemu i wręcz terrorowi.

Rachunek bezpośredni

Rachunek ekonomiczny, czyli mechanizm rozdziału dostępnych surowców, siły roboczej, energii, dewiz na import itp., staje się bezpośredni, czyli ujmowany bezpośrednio w jednostkach fizycznych: tonach cementu, stali czy paliwa. Nikt nie liczy kosztów, ceny służą wyłącznie jako pasywna jednostka obrachunkowa i nie są kryterium wyboru.

Podstawowym narzędziem jest ujmowana w formie matrycy tablica przepływów międzygałęziowych (input-output), która pozwala stwierdzić, czy zasoby wystarczają na pokrycie zapotrzebowania.

Tutaj obowiązują priorytety: jeżeli braknie zasobów do produkcji najważniejszych rodzajów uzbrojenia, zabiera się je z innych zastosowań, zwłaszcza z konsumpcji. Wykonanie planów priorytetowej produkcji uzbrojenia jest nakazem, bezwzględnie egzekwowanym w czasach Stalina, z karą śmierci włącznie.

Przypomina się II wojna światowa, kiedy radzieccy żołnierze jedli amerykańskie konserwy, jeździli amerykańskimi samochodami, przykrywali się amerykańskimi kocami i leczyli amerykańskim sprzętem i lekarstwami, ale broń była głównie radziecka, bo w reżimie gospodarki wojennej głodujący kraj wytwarzał jej dostatecznie dużo.

Na radziecką modłę

Tak pokrótce scharakteryzowany system określany był mianem nakazowo-rozdzielczego. To określenie kojarzy się z tzw. gospodarką socjalistyczną w ogóle. I słusznie, bo przez znaczną część swojej historii gospodarka socjalistyczna (a zwłaszcza radziecka) była gospodarką wojenną zapewniającą bezwzględny priorytet produkcji uzbrojenia przygotowywanego z myślą o kolejnych konfliktach globalnych i lokalnych.

Zasadnicze zręby takiej gospodarki zostały stworzone na początku lat 30. ubiegłego stulecia, gdy Stalin przygotowywał się do globalnego konfliktu, który miał mu umożliwić podporządkowanie sobie całej Europy i urządzenie jej na radziecką modłę. W zdegenerowanej formie przetrwały one niemal do końca systemu socjalistycznego na przełomie lat 80. i 90.

Nie był to jednak pomysł całkowicie oryginalny. Był inspirowany gospodarką wojenną cesarskich Niemiec okresu I wojny światowej, rozbudowaną przez Hitlera w czasie II wojny. W czasie II wojny rozwiązania nakazowo-rozdzielcze stosowali też Amerykanie i Brytyjczycy w celu maksymalizacji produkcji zbrojeniowej i koncentracji zasobów na celach militarnych. Dotyczyło to więc także zamożnych, rynkowych demokracji.

Suwerenność konsumentów podlegała czasowym ograniczeniom. Na przykład w czasie II wojny światowej zaprzestano w USA produkcji samochodów przeznaczonych na rynek cywilny, a w Wielkiej Brytanii racjonowanie żywności było utrzymywane jeszcze przez kilka lat po wojnie.

W procesach tworzenia amerykańskiej gospodarki wojennej w czasie II wojny światowej ekspertem był znakomity rosyjski ekonomista, laureat Nobla Wassily Leontief, który rozpoczynał swoją karierę, uczestnicząc w budowie radzieckiego systemu planowania opartego na modelach input-output. Efektem był sukces militarny o wymiarze globalnym. To amerykańska gospodarka wojenna wygrała II wojnę światową.

Zbrojenia i demokracja

USA, które przeznaczają na zbrojenia niemal 40 proc. ogólnoświatowych nakładów na ten cel, do dziś zachowały pewne elementy gospodarki wojennej. Wyraża się to w zdecydowanych interwencjach państwa w sytuacjach, gdy zagrożona jest amerykańska przewaga technologiczna w sektorach ważnych dla obronności.

Przykładem może być zmuszenie Forda do rezygnacji z gigantycznego projektu budowy fabryki samochodów ciężarowych dla ZSRR w latach 70., a współcześnie całokształt relacji z Rosją i Chinami czy gigantyczny fundusz ustanowiony przez Inflation Reduction Act (IRA) dedykowany finansowemu wsparciu najbardziej nowoczesnych gałęzi przemysłu.

Stany Zjednoczone, które wydają na obronę więcej niż wszyscy ich rywale łącznie, utrzymują elementy gospodarki wojennej w stanie gotowości. W warunkach działania globalnego rynku i własności prywatnej są one swoistymi inkubatorami innowacji technologicznych. Gospodarka cywilna i wojenna napędzają się wzajemnie. W rezultacie w „wolnym świecie” jedynie USA zdolne są gospodarczo sprostać wyzwaniom militarnym o skali globalnej. Osłabienie amerykańskiego przywództwa oznacza dla tego świata realne zagrożenie.

Zbrojenia i reżim

W gospodarce typu radzieckiego gospodarka wojenna stosowana przez dekady wysysała zasoby i kierowała je w ogromnej większości na cele militarne kosztem niskiego poziomu życia obywateli niezmiennie zmuszanych do posłuszeństwa represjami i agresywną propagandą, ale często skutecznie próbujących „oszukać system”.

W warunkach ograniczenia zasobów, a zarazem kolosalnego marnotrawstwa, ograniczenia innowacji do całkowicie izolowanego sektora wojskowego i „półzamkniętej” gospodarki prowadziło do wygaszania wzrostu i ostatecznie stagnacji. Nie bez racji mówiono o „breżniewowskiej stagnacji” w ZSRR.

Towarzyszyło temu narastające poczucie niemożności spełnienia leninowskiej misji podboju świata i zapewnienia społeczeństwu minimum poziomu życia, którego oczekiwało. Tak więc paradoksalnie w Rosji gospodarka wojenna najpierw umożliwiła zwycięstwo w „wielkiej wojnie ojczyźnianej”, a potem przez dziesiątki lat doprowadziła kraj do zacofania, ruiny i rozpadu.

Tryb wojenny

Klęska w początkowym okresie wojny z Ukrainą, bezprecedensowa pomoc wojskowa i finansowa udzielona Ukrainie oraz dotkliwe sankcje nałożone przez Zachód na Rosję zmusiły agresora do poszukiwania nowych-starych rozwiązań, które w przeszłości pozwoliły przetrwać śmiertelne zagrożenie i wygrać wielką wojnę. W Rosji dokonuje się właśnie przestawienie na tryb funkcjonowania gospodarki wojennej. Jest to możliwe, ponieważ jest to gospodarka niemal całkowicie zdominowana przez wielkie przedsiębiorstwa zarówno państwowe, jak i prywatne (także z udziałem kapitału zagranicznego), które jednakowo zgodziły się na poddanie przemożnej woli państwa. Centralne planowanie jest więc możliwe w praktyce.

Ograniczenia w relacjach finansowych z zagranicą zostały z jednej strony wprowadzone przez zachodnie sankcje, a z drugiej przez Bank Centralny i władze Rosji, nakazujące między innymi wymiany na ruble wpływów z eksportu. Zasoby dewizowe rosnące dzięki sprzedaży surowców mogą być więc w znacznym stopniu przeznaczane na nielegalny i legalny import tych komponentów uzbrojenia, których Rosja nie wytwarza, względnie na zakup amunicji, dronów czy rakiet od takich sojuszników jak Chiny, Korea Północna czy Iran. Społeczeństwo podporządkowuje się reżimowi gospodarki wojennej zarówno dzięki masowym i dotkliwym represjom, jak i zakorzenionym od pokoleń wzorcom kulturowym.

Zwiększająca się ostatnio intensywność działań zaczepnych podejmowanych w Ukrainie świadczy o tym, że rosyjska gospodarka wojenna dopiero się „rozkręca”. Można śmiało założyć, że dzięki przestawieniu gospodarki na tryb wojenny w średnim okresie kilku najbliższych lat potencjał militarny Rosji będzie rósł, a nie spadał, jak spodziewali się jeszcze niedawno zachodni analitycy wojskowi.

Coraz mniej prawdopodobne wydaje się przestawienie gospodarki z powrotem na tryb w pełni pokojowy. Ten potencjał będzie musiał być wykorzystany na kolejnych polach bitew o odbudowę „wielkiego imperium”, jak coraz częściej nazywają swój kraj „rosyjscy patrioci”.

Siła Europy?

Obecna sytuacja polityczna w USA i w Europie nakazuje zadać pytanie, czy deklaracje o wsparciu dla Ukrainy „tak długo, jak to będzie konieczne”, pozostają nadal w mocy? Przy założeniu pozytywnej odpowiedzi nie ulega wątpliwości, że Europa będzie musiała wziąć na swoje barki większą niż dotąd część tego ciężaru. Dla USA zasadniczym teatrem konfrontacji staje się rywalizacja z Chinami, drugorzędnym zaś Bliski Wschód. A według ekspertów cała logistyka i system dowodzenia amerykańskiej armii uszyty jest na miarę: jeden teatr główny i jeden drugorzędny. Dla Ukrainy zostaje coraz mniej zasobów.

W tym kontekście fundamentalnego znaczenia nabiera pytanie o zdolność Europy do wprowadzenia na poziomie NATO elementów gospodarki wojennej, na przykład w postaci centralnego planowania produkcji uzbrojenia, normalizacji jego typów, wspólnego gospodarowania rzadkimi zasobami. Jeśli się to nie uda, to dziesięciokrotna przewaga potencjału ekonomicznego Europy nie zostanie wykorzystana w konfrontacji z Rosją.

Andrzej K. Koźmiński

Ekonomista i socjolog, ceniony wykładowca zarządzania oraz twórca Akademii Leona Koźmińskiego.

Gospodarka Unii Europejskiej dysponuje potencjałem, który oceniany jest jako dziesięciokrotnie większy niż gospodarka Federacji Rosyjskiej. Zdumiewa więc fakt, że UE nie zdołała wywiązać się z obietnicy dostarczenia Ukrainie jednego miliona sztuk amunicji artyleryjskiej w ciągu roku. W tymże roku według zachodnich analityków wojskowych Rosja sama wyprodukowała dwa miliony pocisków, wspomagając się importem z Chin i Korei Północnej.

Pozostało 96% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację