Pocztę Polską z TVP łączy całkiem sporo. Obie firmy to raczej instytucje niż firmy. Są ogromnymi i dalekimi od efektywności upolitycznionymi strukturami z tysiącami pracowników, w których topi się pieniądze pod pretekstem działań misyjnych. TVP ma krzewić kulturę i dostarczać wszystkim Polakom wysokiej jakości oraz obiektywne programy informacyjne, zaś Poczta – dostarczać powszechne usługi łączności. Obie – co też je łączy – robią to w daleki od ideału sposób.
Jednak jeszcze więcej dzieli obie instytucje. W przeciwieństwie do siermiężnej i biednej Poczty TVP to Bizancjum, ale i nowoczesność. Bo dla rządu PiS narzędzie propagandy było oczkiem w głowie. Pocztą Polską, która w przeciwieństwie do TVP czy takich spółek strategicznych, jak PZU, PKO czy Orlen, funkcjonuje na obrzeżu polityki i gospodarki (bliżej jej już do równie siermiężnych PKP), interesuje się mało kto. Wyjątkiem były chwile, kiedy trzeba było kogoś obarczyć organizowaniem wyborów prezydenckich w czasie pandemii (2020 rok) lub ściganiem niepłacących abonamentu telewizyjnego. I tu akurat losy obu firm znów na chwilę się krzyżują, bo przecież to listonosze mieli zaglądać przez drzwi i donosić odpowiednim organom, czy lokator ma telewizor i w domyśle ogląda TVP.
Efektem takiego podejścia było słabe zarządzanie, co widać choćby po utracie pozycji na kluczowym i rentownym rynku paczek. Na tle kwitnącej – za obrzydliwie wielkie pieniądze podatników – TVP politycy pozwolili więc Poczcie, by umierała w ciszy. A do zgonu coraz bliżej, bo według nieoficjalnych informacji „Rzeczpospolitej” ten rok firma zamknie stratą w wysokości ok. 700 mln zł, a może i większą, bliską już kapitałowi zakładowemu. Tymczasem może ją dobić rządowy „prezent” dla pracowników w postaci wyższej płacy minimalnej, co ma kosztować przedsiębiorstwo aż 800 mln zł. Firma nie ma pieniędzy na podwyżki, a nawet na zwyczajowe świąteczne premie dla listonoszy.
W tej sytuacji ratowanie chwiejącego się pocztowego giganta oraz uspokojenie 70 tys. jego wściekłych pracowników może się okazać kolejnym wielkim wyzwaniem dla rządu Donalda Tuska po przejęciu TVP z rąk grupy protestujących tam prawicowych dziennikarzy i polityków.
Czytaj więcej
Poczcie Polskiej grozi upadłość – bije na alarm Przemysław Sypniewski, były prezes spółki. Wskazuje, że jej strata w br. sięgnie aż 700 mln zł. Z naszych informacji wynika, iż może być ona jeszcze większa.