Krzysztof Adam Kowalczyk: Dlaczego ceny mieszkań lecą w kosmos

Polscy politycy mają za mało cierpliwości, by tworzyć efektywne programy mieszkaniowe. Na domiar złego układając je słuchają propagandystów zamiast ekspertów.

Publikacja: 13.09.2023 15:39

Krzysztof Adam Kowalczyk: Dlaczego ceny mieszkań lecą w kosmos

Foto: Otodom

Nie ma chyba ciekawszego momentu na debatę o polityce mieszkaniowej, niż koniec lata ‘23, nieco ponad dwa miesiące po starcie rządowego „Bezpiecznego kredytu 2 proc.”, który rozchwiał rynek nieruchomości i podbił ceny lokali nawet o kilkanaście procent w zaledwie pół roku. Jak zwiększyć dostępność mieszkań w Polsce, zastanawiali się uczestnicy kolejnej dyskusji Towarzystwa Ekonomistów Polskich w przedwyborczym cyklu „Gospodarka ma głos 2023”: dr Adam Czerniak (SGH, Polityka Insight), dr Irena Herbst (współautorka reformy mieszkaniowej w latach 1992-2002, Centrum PPP, SGH, członkini TEP) i prof. Waldemar Rogowski (BIK, SGH) przepytywani przez Marka Wielgo z portalu GetHome.pl.

Program mieszkaniowy jak angielski trawnik

Spodobała mi się ich odpowiedź na pytanie, dlaczego deweloperzy nie ruszyli ławą zaspokajać zwiększoną podażą szturmujący ostatnio popyt na mieszkania. Po pierwsze, z powodu mitręgi biurokratycznej – przygotowanie projektu mieszkaniowego (pozwolenia itp.) potrafi zając trzy i więcej lat. A po drugie, deweloperzy są nieufni i nie wierzą w trwałość popytu oraz lansowanego przez aktualnie rządzących programu mieszkaniowego.

Są racjonalni, bo doświadczenie uczy ich, że programy te nie są trwałe i zmieniają się bardzo często, w rytm powiewów politycznej koniunktury. To wynika z krótkoterminowej perspektywy decydentów, którzy – i to wybrzmiało w debacie – oczekują efektów zaraz, natychmiast, najdalej po roku. Tymczasem program wspierania budownictwa mieszkaniowego jest jak angielski trawnik: by był efektowny (i efektywny) trzeba go pielęgnować przez – no, może nie 200 lat, jak w znanym powiedzeniu – ale przez dekadę. A wstępnie oceniać po pięciu latach i wprowadzać ewentualne korekty. Broń Boże, nie kasować i nie wygaszać pod byle pretekstem, by stworzyć od zera kolejny program, często powielający stare błędy i przyczyniający się do chaosu.

Niecierpliwość polityków wydłuża drogę do mieszkania

Niestety, horyzont czasowy i myślowy przeciętnego polskiego polityka pięciu ani 10 lat nie sięga. Partia, która już ułapi się sterów władzy, potrzebuje sukcesu jak najszybciej, by zdyskontować go w następnych wyborach. A że wybory – jak nie parlamentarne, to samorządowe, jak nie samorządowe, to europejskie – mamy w Polsce średnio co dwa lata, cierpliwość polityków jest bardzo krótka. I nim jakiś program zacznie naprawdę działać, zastępuje się go innym, przy opracowaniu którego niestety więcej mają do powiedzenia propagandyści niż eksperci.

Dlatego poległo „Mieszkanie+”, pierwszy program obecnie rządzących. Z tego samego powodu „Bezpieczny kredyt” skrócił drogę do własnego M tylko nielicznym, a wydłużył ją dla całej reszty, wysyłając ceny mieszkań w kosmos.

Nie ma chyba ciekawszego momentu na debatę o polityce mieszkaniowej, niż koniec lata ‘23, nieco ponad dwa miesiące po starcie rządowego „Bezpiecznego kredytu 2 proc.”, który rozchwiał rynek nieruchomości i podbił ceny lokali nawet o kilkanaście procent w zaledwie pół roku. Jak zwiększyć dostępność mieszkań w Polsce, zastanawiali się uczestnicy kolejnej dyskusji Towarzystwa Ekonomistów Polskich w przedwyborczym cyklu „Gospodarka ma głos 2023”: dr Adam Czerniak (SGH, Polityka Insight), dr Irena Herbst (współautorka reformy mieszkaniowej w latach 1992-2002, Centrum PPP, SGH, członkini TEP) i prof. Waldemar Rogowski (BIK, SGH) przepytywani przez Marka Wielgo z portalu GetHome.pl.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Ropa, dolary i krew
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Przesadzamy z OZE?
Opinie Ekonomiczne
Wysoka moralność polskich firm. Chciejstwo czy rzeczywistość?
Opinie Ekonomiczne
Handlowy wymiar suwerenności strategicznej Unii Europejskiej
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Czekanie na zmianę pogody