Teraz już rozumiem, dlaczego znane, w tym luksusowe, marki tak usilnie zabiegają o użytkowników mediów społecznościowych i szukają dojść do internetowych influencerów. To tam mogą złowić młodych konsumentów, którzy jeszcze bardziej niż starsze pokolenia zwracają uwagę na logo. Świadczą o tym najnowsze unijne dane, według których młodzi ludzie z pokolenia Z nie tylko częściej niż ogół konsumentów (co drugi) popierają kupowanie podróbek, ale także sami to robią (co czwarty).
Akceptację dla podróbek można uznać za przejaw buntu młodych wobec nieprzyjaznej im rzeczywistości, w której mało kto z pokolenia Z może sobie pozwolić na markowe produkty. Z drugiej strony dowodzi to skuteczności marketingu skierowanego do dzisiejszego młodego pokolenia. Dawniej kontakt z reklamą markowych produktów młodzi mieli znacznie rzadziej, bo promowano je głównie w kolorowych magazynach z udziałem ludzi sukcesu. Dzisiaj potrzebę konsumpcyjnego high life’u rozbudzają w młodych konsumentach tysiące ich rówieśników – internetowych influencerów, którzy w portalach społecznościowych kreują wirtualny świat z dostępnym pozornie na wyciągnięcie ręki luksusem.
Czytaj więcej
Przyzwolenie dla towarów z nielegalnego źródła jest u nas niebezpiecznie wysokie – wynika z unijnego raportu, który „Rzeczpospolita” publikuje jako pierwsza. Ale kupujemy ich coraz mniej.
Influencerzy dużo skuteczniej niż dawni celebryci przekonują, że markowe produkty są niezbędne do życia. Problem w tym, że nie tylko wyroby najdroższych luksusowych marek, ale także nieco tańszych, tzw. prestiżowych, są nieosiągalne dla większości konsumentów, zwłaszcza młodych, którzy nie mogą liczyć na platynową kartę kredytową rodziców.
Stąd tylko krok do sięgnięcia po podróbki, tym bardziej że ich dostępność bardzo zwiększył rozwój e-commerce. Utrudnił jednocześnie walkę z nimi, bo o ile w latach 90. dość łatwo można było robić naloty na Jarmark Europa na dawnym Stadionie Dziesięciolecia czy centra hurtowe pod Warszawą, o tyle dzisiaj dużo trudniej jest ścigać miliony przesyłek z e-sklepów rozsianych po całym świecie. W dodatku w czasach wirtualnej rzeczywistości nawet słabej jakości podróbki Louisa Vuittona mogą – jeśli użyje się odpowiednich filtrów – wyglądać na instagramowej sesji zdjęciowej równie dobrze jak oryginał.