Marcin Piasecki: Gromkie hasła, koncepcyjne luki

Wszyscy jesteśmy za jak najsilniejszą polską armią. Jednak musi być to siła prawdziwa, a nie siła obietnic i deklaracji. Te składać łatwo.

Publikacja: 29.05.2023 03:00

Marcin Piasecki: Gromkie hasła, koncepcyjne luki

Foto: PAP

Polska powinna mieć silną armię. Trudno o bardziej oczywistą konstatację w obliczu wojny w Ukrainie, w obliczu agresywnej, nieobliczalnej i mimo wszystko ciągle potężnej Rosji. Tylko że „silna armia” to w rzeczywistości jaka armia? 300-tysięczna, jak sobie wymarzyli politycy PiS? Czy to wszystko załatwi? Oczywiście, że nie.

Budowa silnej armii to skomplikowany proces, wymagający determinacji, strategii i pieniędzy. Trzeba dokładnie wiedzieć, czego się chce. A tymczasem gromkim hasłom o budowie znaczącej siły militarnej na skalę światową towarzyszą koncepcyjne luki i niedopowiedzenia.

Zacznijmy od pieniędzy. To prawda, Polska na obronność już wydaje dużo, a powiększona armia będzie pochłaniała kwoty astronomiczne. Skąd te środki? Tutaj nie ma wyjścia – z długu. Przy pułapach wydatków na obronność dochodzących w deklaracjach polityków do 5 proc. PKB proces zadłużania państwa przybierze bezprecedensowe rozmiary. Czy jest pomysł, w jaki sposób sobie z tym poradzić? Raczej nie za bardzo, poza utworzeniem Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych, który będzie mógł się zadłużać poza budżetem i poza kontrolą, na przykład poprzez emisję obligacji, o ile znajdą się chętni na ich kupno.

Czytaj więcej

Siły Zbrojne za miliardy. Kosztowna budowa wielkiej polskiej armii

Warto też wiedzieć, na co zostaną wydane te pieniądze – jak dalej będzie przebiegał proces modernizacji technicznej armii. To przecież jedno z największych i najbardziej kosztownych wyzwań stojących przed naszymi siłami zbrojnymi. Mamy tutaj jednak sporo chaosu i niespodziewanych zwrotów akcji. Pospiesznym zakupom m.in. sprzętu z Korei towarzyszą deklaracje zakupów jeszcze bardziej potężnych i przeskalowanych jak w przypadku HIMARS-ów. Efekt jest taki, że np. już niedługo w Wojsku Polskim będą funkcjonować aż trzy podstawowe rodzaje czołgów, co jest ewenementem na skalę światową. Co prawda MON w pewien sposób już przyzwyczaił przemysł obronny i samo wojsko do swoich zaskakujących decyzji, ale czy to jest najlepszy sposób na budowę supernowoczesnej armii?

I część najważniejsza sił zbrojnych – ludzie. Czy w najbliższych latach znajdzie się grubo ponad 100 tys. chętnych do służby w wojsku? Pracodawcy w tej chwili ścigają się o pracowników. Wojsko, owszem, płaci nieźle, ale względnie łatwo znaleźć porównywalną finansowo pracę w cywilu, przy tym po prostu lżejszą. Co więcej, nie lekceważyłbym coraz silniejszych psychologicznych czynników utraty atrakcyjności przez wojsko. Skończyły się czasy spokojnej służby w czasach pokoju. To, co się dzieje w Ukrainie, z całą mocą przypomina, jak okrutna jest wojna. Młodzi ludzie to widzą i wyciągają wnioski, które niekoniecznie muszą ich przybliżać do decyzji o służbie. Być może potrzebne są dodatkowe elementy zachęty i wsparcia. Nie doraźne, lecz systemowe. I znów na usta ciśnie się pytanie, czy ktoś o tym pomyślał.

Tak, pewnie wszyscy jesteśmy za jak najsilniejszą polską armią. Jednak musi być to siła prawdziwa, a nie siła obietnic i deklaracji. Te składać łatwo – oby dramatyczne „sprawdzam” nie padło w warunkach realnego konfliktu, który i tak jest już blisko Polski.

Ile będzie nas kosztowała wielka, 300-tys. armia >A16

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację