Zamówień jest dużo, brakuje pracowników

Musimy zwiększyć produkcję, bo nie nadążamy z obsługą zamówień - mówi Józef Dziedzic, wiceprezes, dyrektor handlowy, Zakłady Porcelany Stołowej Karolina.

Aktualizacja: 15.05.2016 22:33 Publikacja: 15.05.2016 22:00

Fot. Krzysztof Durmaj

Fot. Krzysztof Durmaj

Foto: materiały prasowe

Rz: Gdzie eksportujecie?

Józef Dziedzic: Jesteśmy firmą zatrudniającą ok. 500 osób ze sprzedażą na poziomie 60 mln zł rocznie. Z tego 75–80 proc. to eksport. Głównie eksportujemy do Europy Zachodniej, co wynika z bezpieczeństwa prowadzenia biznesu i mniejszych kosztów niż w przypadku wysyłki poza rynki europejskie.

O jakich krajach mówimy?

Eksport do Niemiec i Włoch stanowi ok. 50 proc. całości. Ważna jest też Skandynawia, w której uzyskuje się bardzo dobre ceny. Bezpieczeństwo i kultura biznesu są tam bardzo wysokie.

A rynki pozaeuropejskie?

Do krajów zamorskich też eksportujemy. Przede wszystkim do Stanów Zjednoczonych, ale klientów mamy też w Japonii, Korei Południowej, Kolumbii i Meksyku.

Sprzedajecie sieciom czy także klientom indywidualnym?

Jest z tym bardzo różnie. Mamy oczywiście klientów sieciowych typu super- czy hipermarkety, ale wszystko zależy od organizacji danego rynku. Nawet w Europie Zachodniej są różne modele, np. we Włoszech ciągle jeszcze można współpracować z hurtownikami. Jest to w miarę bezpieczne. Nawet jeśli taka nieduża firma wypadnie, to pozostali nadal są w grze. Jeszcze kilka lat temu mieliśmy we Włoszech 60 odbiorców, a rynek włoski w naszej branży jest bardzo ważny. Włosi używają więcej porcelany niż Amerykanie i Kanadyjczycy razem wzięci. To najbardziej chłonny rynek, choć ma on i mankamenty. To stosunkowo niski poziom cen i problemy z przeterminowanymi płatnościami.

Z jakimi problemami się borykacie?

Teraz, od połowy 2015 r., mamy nietypowy problem. Musimy zwiększyć produkcję, bo nie nadążamy z obsługą zamówień, a zderzamy się ostatnio ze znacznymi brakami pracowników. Dlatego nie palimy się teraz do zdobywania kolejnych rynków, choć mimo to działamy perspektywicznie, wystawiając się na największych targach europejskich we Frankfurcie. Nasze wyroby są też eksponowane w Chicago na największej imprezie wystawienniczej w Ameryce Północnej. Na targach kontaktujemy się z ludźmi z całego świata. Na ostatnich targach AMBIENTE spotkałem m.in. kupca z Iranu. Jeszcze nic tam nie wysłaliśmy, ale rozmowy trwają.

A jakiego wsparcia ze strony władz brakuje waszej firmie?

Nasza branża nie należy do bardzo innowacyjnych. Oczywiście cały czas jest postęp w technologii, ale produkcja porcelany jest dość tradycyjna. Jeśli do tego dołożymy fakt, że w myśl przepisów UE nasza firma jest duża, a pomoc kierowana jest prawie wyłącznie do firm mikro, małych i średnich, to okazuje się, że dla nas nie ma żadnego wsparcia rządowego.

A wsparcie natury politycznej?

Kiedyś, w gorszych czasach, kiedy brakowało nam zamówień, zwracaliśmy się o pomoc do radców handlowych w naszych ambasadach, ale mimo że eksportem zajmuję się ponad 20 lat, nie przypominam sobie, aby ich działania zakończyły się sukcesem.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację