Mariusz Janik: Maruderzy pouczają peleton

Dzięki staraniom rządu po wiośnie nadejdzie lato – tyle wynika ze środowej konferencji premiera. „Najbardziej radykalny plan w Europie” dotyczący rezygnacji z importu rosyjskich kopalin to zestaw obietnic, które Polska i tak miała możliwość, zamiar – albo i obowiązek – spełnić.

Publikacja: 30.03.2022 21:00

Mariusz Janik: Maruderzy pouczają peleton

Foto: Adobe Stock

W telegraficznym skrócie: od lat mówiono, że gazu z Rosji pozbędziemy się dzięki Baltic Pipe do końca 2022 r. Z dwóch kontraktów na ropę jeden i tak wygasał w tym roku, przyszłość drugiego – jak można rozumieć – premier Mateusz Morawiecki podsumował słowami: „będziemy robili wszystko, by do końca roku odejść od rosyjskiej ropy”.

Gaz będziemy czerpać z Morza Północnego, ale to już wiemy od lat. Czy 60 proc. rynku ropy (taki był udział Rosji) da się szybko zastąpić? Eksperci wskazują opcje: Arabia Saudyjska (Aramco jest w końcu od niedawna partnerem Orlenu), Amerykanie (może przyjdą z odsieczą), Nigeria (zabiega o wejście w rosyjskie buty na europejskim rynku), Norwegia, Emiraty itd. Jaką opcję wybierze Polska? Tego się nie dowiedzieliśmy.

Osobna historia to węgiel. W 2021 r. zapłaciliśmy 3 mld zł za 8,3 mln ton rosyjskiego surowca. To jedna szósta wszystkich dostaw węgla dla Europy, co czyni nas jednym z najważniejszych odbiorców w Europie. Bez rosyjskiego, niskosiarkowego węgla kłopoty miałyby nasze ciepłownie i producenci tych „najczystszych” ekogroszków do domowych pieców. Czy teraz będziemy sobie radzić bez węgla o jakości, jaką ponoć gwarantuje tylko jedna kopalnia w Polsce? Sprowadzimy go z Australii? Tego też się nie dowiedzieliśmy.

Tak oto z pozycji węglowego narkomana startujemy jako rzekomy przykład dla Europy – tej, której kilka miesięcy temu wytykaliśmy antywęglową politykę, m.in. za sprawą kampanii eksponującej udział pozwoleń na emisje w kosztach wytwarzania energii. Z dzisiejszej perspektywy Kreml nie zamówiłby lepszej reklamy swojego eksportowego hitu.

Zaskakująca jest też obietnica rozbudowy naszego potencjału odnawialnych źródeł energii (OZE): 50 gigawatów (GW) do 2030 r. Już dziś moc zainstalowana OZE w Polsce dobija 17,4 GW, 37 proc. więcej niż w styczniu 2021 r. Gdybyśmy utrzymywali takie tempo, co roku powinno nam przybywać w systemie ok. 6 GW. A zatem 50 GW osiągnęlibyśmy w ciągu sześciu lat. Innymi słowy, rząd zapowiedział nam w ramach swojego „radykalnego planu” zwolnienie tempa przyrostu mocy OZE.

Pomińmy propagandowy efekt poganiania Europy przez marudera transformacji energetycznej. Eksperci od lat alarmują, że kluczową barierą dla rozwoju OZE w Polsce jest tzw. ustawa odległościowa, wprowadzająca wymóg odsunięcia wiatraków od najbliższych zabudowań o dziesięciokrotność wysokości wiatraka. Podczas środowej konferencji nie padło ani jedno słowo na temat zniesienia tego rygoru, choć nic nie przemawia za tym, by go utrzymywać. Jeżeli chcemy utorować drogę dla 50 GW mocy w OZE, będących rozproszonymi źródłami energii, należałoby również zapowiedzieć wielomiliardowe inwestycje w sieci przesyłowe i dystrybucyjne, bowiem kilka miliardów wydanych na rozbudowę i modernizację obecnej infrastruktury to za mało: na przyłączenie do sieci czekają dziś zarówno inwestorzy biznesowi, jak i prosumenci, których dystrybutorzy powinni obligatoryjnie przyłączyć w kilka tygodni od zainstalowania paneli fotowoltaicznych.

Wiele zatem wskazuje na to, że „najradykalniejszy plan w Europie” jest równie radykalny, jak plan postawienia rodzimych elektrowni atomowych: pięć lat mówienia, pięć lat wybierania lokalizacji, pięć lat szukania wykonawcy. A potem się zobaczy.

Czytaj więcej

Skąd wziąć miliardy na OZE. Odejście od paliw z Rosji będzie kosztowne

W telegraficznym skrócie: od lat mówiono, że gazu z Rosji pozbędziemy się dzięki Baltic Pipe do końca 2022 r. Z dwóch kontraktów na ropę jeden i tak wygasał w tym roku, przyszłość drugiego – jak można rozumieć – premier Mateusz Morawiecki podsumował słowami: „będziemy robili wszystko, by do końca roku odejść od rosyjskiej ropy”.

Gaz będziemy czerpać z Morza Północnego, ale to już wiemy od lat. Czy 60 proc. rynku ropy (taki był udział Rosji) da się szybko zastąpić? Eksperci wskazują opcje: Arabia Saudyjska (Aramco jest w końcu od niedawna partnerem Orlenu), Amerykanie (może przyjdą z odsieczą), Nigeria (zabiega o wejście w rosyjskie buty na europejskim rynku), Norwegia, Emiraty itd. Jaką opcję wybierze Polska? Tego się nie dowiedzieliśmy.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację