Rafał Antczak jest już szóstym prezesem Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie. I nic w tym dziwnego – średnia na osobę wypada dobrze – zmiana co cztery lata. Gorsza jest jednak inna prawidłowość: z prezesa na prezesa czas piastowania tej funkcji na warszawskim parkiecie spada. I to drastycznie.
W 2006 roku fotel prezesa giełdy opuścił po 16 latach Wiesław Rozłucki. Następca Ludwik Sobolewski rządził giełdą o połowę krócej. Adam Maciejewski był prezesem już tyko dwa lata, podobnie jak Paweł Tamborski. I Małgorzata Zaleska ze swoją roczną przygodą. Strach pomyśleć co będzie dalej. Trzeba być optymistą.
Najgorsze jest jednak to, że już od pięciu lat giełdy nie może się doczekać długofalowej strategii, która pozwalałaby stabilnie się rozwijać, a przede wszystkim bronić przed coraz trudniejszym otoczeniem rynkowym (tj. spadek zaufania inwestorów i emitentów do giełdy, m.in. w wyniku likwidacji OFE, spadające z roku na rok obroty akcjami, wycofywanie spółek z parkietu, brak nowych emitentów, …). Nawet jeśli trzech ostatnich prezesów zdążyło przygotować strategię rozwoju giełdy, to w najlepszym wypadku zdołano wdrożyć zaledwie ułamek jej założeń. Na resztę po prostu zabrakło czasu.
Dobra informacja jest taka, że Rafał Antczak to nie żaden polityk, ani osoba, która będzie uczyła się rynku kapitałowego. To ceniony, merytoryczny ekonomista z mocnym wsparciem dwóch innych, mocnych merytorycznie osób: wicepremiera Mateusza Morawieckiego i Pawła Borysa, szefa Polskiego Funduszu Rozwoju. Szansa na zmianę trendu personalnego i większy spokój na giełdzie jest więc duża.
Warto w tym miejscu przytoczyć wypowiedzi nowego prezesa giełdy sprzed pół roku w Rzeczpospolitej TV, programie Rzecz o Biznesie. Wtedy Rafał Antczak jako członek zarządu Deloitte był „dość pozytywnie zaskoczony programem reformy systemu emerytalnego wicepremiera Morawieckiego”.