Reklama

Andrzej Malinowski: Brexit ante portas! Może zaboleć

Czwartkowa wizyta Donalda Trumpa w Warszawie i szczyt B20 w Hamburgu to były wydarzenia największego kalibru. W natłoku informacji z nimi związanych inne doniesienia zwyczajnie zginęły.

Aktualizacja: 09.07.2017 20:22 Publikacja: 09.07.2017 19:42

Andrzej Malinowski

Andrzej Malinowski

Foto: materiały prasowe

Były istotne, ale nie tak spektakularne. Prasa światowa ledwie je odnotowała, a polska – praktycznie zignorowała. W ten sposób nikt w Warszawie nie usłyszał słów Michela Barniera, głównego negocjatora unijnego ds. brexitu. Szkoda. Dla wszystkich żyjących w przeświadczeniu, że brexit jest jedynie problemem Wielkiej Brytanii, byłyby zimnym prysznicem.

Barnier przemawiał w czwartek na sesji plenarnej Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego (EKES). Słuchałem go i byłem poruszony jego bezkompromisowością oraz otwartością. Brexit nie będzie radosnym dzieleniem unijnych łupów po odchodzących Brytyjczykach. „Niesie ze sobą koszty, także dla biznesu 27 krajów UE" – mówił twardo Barnier. „Przedsiębiorcy powinni ocenić trzeźwo negatywne konsekwencje wyboru Wielkiej Brytanii dla handlu i inwestycji. I przygotować się do radzenia sobie z nimi".

Ci, którzy tego jeszcze nie pojmują, niech przyjrzą się kilku liczbom. Według najnowszych danych brytyjskie firmy zatrudniają w Polsce 108 tys. ludzi, wypłacają im rocznie ponad 7 mld zł wynagrodzeń. Roczne obroty z Wielką Brytanią to ponad 90 mld zł. Te wartości znalazły się właśnie w cieniu brexitu. To już jest pewne: pożegnanie Unii z Brytyjczykami nie będzie bolało wyłącznie tych ostatnich.

Barnier zapewniał, że zrobi tak wiele, jak tylko to możliwe, aby ograniczyć koszty brexitu dla 27 krajów UE. „Nie ignorując faktu, że niektóre kraje i sektory, o czym dobrze wiem, będą bardziej dotknięte niż inne" – zaznaczył wyraźnie.

W Polsce te słowa powinny zabrzmieć szczególnie mocno. Wciąż niejasna jest przyszłość kształtu funduszy strukturalnych. Warszawa i Bruksela nadal ścierają się w szorstkim dialogu. Pamiętam też słowa rodaka Michela Barniera, poprzedniego prezydenta Francji François Hollande'a, skierowane według mediów do naszej premier: „Wy macie zasady, a my mamy fundusze". Tak, gdy za 20 miesięcy brexit dojdzie do skutku, może wystawić polskiej gospodarce słony rachunek. Będzie on zaskakująco wysoki, jeśli nasi brukselscy dyplomaci zmarnują czas. Płacić będą jednak polscy przedsiębiorcy i obywatele.

Reklama
Reklama

Jedyną radą jest – jak zwykle – wzięcie się do roboty. „Musimy zacząć się przygotowywać jako firmy, partnerzy społeczni, związki zawodowe i społeczeństwo obywatelskie na konsekwencje suwerennej decyzji Wielkiej Brytanii" – te słowa Barniera to sedno kwestii brexitu. Mogę się pod nimi tylko podpisać.

Zostało nam niewiele czasu na działania polityczne oraz ekonomiczne. Idealną ilustracją do tego, co jest przed nami, są słowa pewnego słynnego – co za paradoks – Brytyjczyka. „Nie mam nic do zaoferowania, tylko krew, trud, łzy i pot" – powiedział Winston Churchill, obejmując tekę premiera Wielkiej Brytanii w 1940 roku. On wojnę wygrał. Nasza się dopiero zaczyna.

Opinie Ekonomiczne
Marta Postuła: Fabryki AI, czyli gdzie i jak powstaje infrastruktura sztucznej inteligencji
Materiał Promocyjny
MLP Group z jedną z największych transakcji najmu w Niemczech
Opinie Ekonomiczne
Cezary Szymanek: Co polscy politycy wiedzą o gospodarce i dlaczego jest to groźne
Opinie Ekonomiczne
Małgorzata Zaleska: Dylematy finansowania zrównoważonego rozwoju
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Używane, tanio oddam. O co chodzi z amerykańskimi transporterami Stryker?
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Opinie Ekonomiczne
Prof. Chłoń-Domińczak: Dlaczego ekonomiści rozmawiają o demografii
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama