Siedem lat temu ogłosiło ono, że wyjątkowo i absolutnie tymczasowo zwiększa podatek VAT (stawki 22 i 7 proc.) o jeden punkt w górę. Szło o ratowanie trzeszczącego z powodu kryzysu budżetu. Dodatkowe pieniądze tak się jednak spodobały, że ówczesny rząd przedłużył „tymczasowe rozwiązanie" o rok. I potem znów na rok, na kolejny też... Obecna władza, kiedy jeszcze była w opozycji, strasznie pomstowała na ten proceder. Twierdziła, że wyższe stawki VAT przynoszą odwrotne, negatywne skutki. Zapowiadała skończenie z fikcją „tymczasowej" podwyżki.
Obietnicy „chce" dotrzymać – ale w stylu, jakim nie wzgardziłby George Orwell, pisząc „Rok 1984". Otóż Ministerstwo Finansów zamierza podwyższone stawki... wpisać do ustawy jako standardowe! Tak. Tymczasowość ma się stać normą. Mimo solennych zapewnień o likwidacji „patologii" wprowadzonej przez poprzedników – zostanie ona zabetonowana na stałe.
To jest tak bardzo na opak, że aż trudno do czegoś przyrównać. Mniej bym się zdziwił, jakby mi ktoś oświadczył, że jest myśliwym i zarazem weganinem. Śnieg w lipcu w moim ogródku – też zrozumiem. Ale likwidowanie tymczasowości przez jej utrwalenie to szkoła jazdy przy której ludzki rozum kapituluje. Wywiesza białą flagę i prosi, żeby to był tylko sen.
Mówiąc jednak poważnie, to wnioski na przyszłość są zatrważające. Widać wyraźnie, że jeśli ręce jakiejkolwiek władzy dostaną choćby na chwilę trochę dodatkowych pieniędzy, to już nigdy ich nie wypuszczą. Wygłaszane przy tym zapewnienia, obietnice są warte mniej niż papier, na którym je spisano. Przekonali się o tym uczestniczy OFE, gdy ich pieniądze rząd sobie po prostu wziął. Ciekawe, czy ludzie, pamiętając sprawę OFE i stawek VAT, pobiegną tłumnie powierzać swoje ciężko zarobione pieniądze jakiemukolwiek programowi, w którym macza palce władza. Np. w ramach generalnie dobrego projektu Pracowniczych Programów Kapitałowych (PPK)?
W sprawie VAT resort finansów zamierza złożyć kolejne solenne zapewnienia. Że kiedy deficyt strukturalny będzie niski, to stawki zostaną „automatycznie" obniżone. Ta „automatyczność" jest równie wiarygodna jak „tymczasowość' sprzed siedmiu lat. Stawiam orzechy przeciw dolarom, że jeśli tylko warunki zbliżą się do uruchomienia procedury automatycznego obniżenia stawek – aktualna władza szybciutko coś znowelizuje. Pogmera w przepisach i obniżenie powędruje „na greckie kalendy", jak mawiał pierwszy cesarz Rzymu Oktawian August.