Andrzej Wach (55 lat) szefem PKP SA – spółki matki grupy PKP – został we wrześniu 2004 roku. Wcześniej przez trzy lata szefował PKP Energetyka. Po drodze był m.in. kontrolerem, instruktorem, głównym energetykiem PKP. Jest też członkiem rady nadzorczej PKP Cargo i wiceprzewodniczącym Komitetu Zarządzającego Stowarzyszenia Kolei Europejskich i Przedsiębiorstwa Infrastruktury i członkiem Rady Wykonawczej Międzynarodowego Związku Kolei.
Studiował na Wydziale Elektrycznym Politechniki Warszawskiej, skończył studia podyplomowe na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
Jak sam mówi, jego głównym celem zawodowym jest zapewnienie rozwoju kolei i doprowadzenie do powstania w Polsce Kolei Dużych Prędkości. Pracę zaczyna często przed 7 rano. – Względy praktyczne – wyjaśnia. – Wtedy dojazd zabiera mi 45 minut, gdybym chciał przyjechać później, na podróż musiałbym poświęcić już 1,5 godziny – mówi. Pracuje do późna. – Człowiek potrzebuje mieć trochę satysfakcji z tego, co robi – dodaje. I pewnie ta filozofia zapewnia mu szacunek i sympatię współpracowników. – Jest konkretny, stanowczy, momentami uparty, ale rozmawia z ludźmi, daje się przekonać mocnymi argumentami – mówi jeden z pracowników. Z jednej strony jako szef jest niedostępny, z drugiej zdarza mu się przywieźć latem skrzynkę owoców wyhodowanych we własnym sadzie. Jak mówią podwładni, jego główną wadą jest to, że potrafi być drobiazgowy. Czasem do bólu. Zwłaszcza gdy przygotowuje się do spotkań.
Nie wszyscy uważają, że jest odpowiednim człowiekiem na zajmowanym stanowisku. – Bardziej nadaje się na polityka niż na menedżera. Zwłaszcza w kryzysie – mówi Adrian Furgalski, dyrektor ZDG TOR.
Wolny czas poświęca swojej pasji – historii, zwłaszcza powstaniu warszawskiemu, oraz geografii. Ta ostatnia pasja zaowocowała kolekcją map wielu miast. Ulubiona kuchnia to dania włoskie, lubi też czerwone wina. Wakacje chętnie spędza nad morzem. Niekoniecznie polskim.