[b]RZ: Restrykcyjne zakazy palenia wprowadziło wiele krajów w Europie. Dlaczego więc w Polsce podobne regulacje budzą tak duże kontrowersje?[/b]
Michał Mierzejewski: To nie projekt ustawy jako całość, lecz jedynie niektóre jej zapisy są przyczynkiem do dyskusji, np. regulacja dotycząca palenia w domach zakonnych, więzieniach czy samochodach. Jako firma nie mamy wątpliwości, że kwestie ograniczenia palenia w lokalach gastronomicznych należy uregulować lepiej niż dotychczas, tak aby ochronić osoby niepalące przed dymem tytoniowym. Jednocześnie należy także uszanować prawo 9 milionów Polaków do korzystania z legalnego produktu. Rozbieżne interesy palących i niepalących udało się pogodzić m.in. w Austrii, Danii i we Francji.
[b]Konfederacja Pracodawców Polskich szacuje, że wprowadzenie całkowitego zakazu palenia w lokalach doprowadzi do wzrostu bezrobocia o 0,5 proc. Jakie skutki dla branży są możliwe?[/b]
Branża tytoniowa to ważny sektor polskiej gospodarki. Szacujemy, że jest ponad 130 tys. punktów detalicznych sprzedających wyroby tytoniowe. Mamy do czynienia z najwyższym wskaźnikiem liczby sklepów na jednego mieszkańca w Unii Europejskiej. W Polsce działa także ponad tysiąc dystrybutorów hurtowych, osiem fabryk papierosów, kilka przetwórni tytoniu oraz około 60 tysięcy członków rodzin plantatorskich uprawiających tytoń. Szacuje się, że roczne wpływy budżetowe z akcyzy i VAT mogą zbliżyć się do 20 mld zł. Nasze obserwacje z krajów, w których ograniczono palenie w lokalach gastronomicznych, wskazują jednorazowy spadek konsumpcji o ok. 1 – 3 proc., co może się przełożyć na spadek przychodów do budżetu o 200 – 600 mln zł.
[b]Które z zapisów projektu są dla branży nie do przyjęcia?[/b]