[b] Na początku roku 2009 zwiększaliście zaangażowanie w akcje, ale skończyliście miniony rok z jednym z najniższych udziałów w portfelu tych walorów. Zmieniła się wasza ocena rynku?[/b]
Oczekiwaliśmy dużego odreagowania wcześniejszej bessy, ale dynamika wzrostów była niewspółmierna do tego, co stało się w realnej gospodarce. Obawialiśmy się, że wystąpi spora korekta na rynku. Konkurencja znacznie później zwiększyła od nas zaangażowanie w akcje i wpłynęła na to, że wzrosty potrwały dłużej.
[b] Jaki będzie ten rok dla rynku akcji?[/b]
Ocenimy to w grudniu...
[b]A co podpowiada Panu intuicja?[/b]
Tego nie chciałbym mówić. Każdy powinien realizować swoją strategię.
Dużo mówi się o zwiększaniu efektywności inwestycji OFE, rozszerzaniu dostępnych instrumentów, limitów. Co mogłoby wpłynąć na wyższe stopy zwrotu?
Zabezpieczanie się kontraktami terminowanymi zarówno na rynku akcji jak i obligacji. Ale nie chodzi tu o spekulacje na rynku pochodnym. Gdy jest głęboka bessa, płynność zanika. Fundusz, który ma znaczące aktywa, nie jest w stanie sprzedać znacznego pakietu ze swojego portfela bez negatywnego wpływu na rynek. A czasami jest wręcz niemożliwe jego sprzedanie.
[b] Opłata za zarządzanie aktywami powinna być uzależniona od wyników funduszu?[/b]
Ma to sens, ale w momencie gdy zostanie wprowadzona za wyniki w dłuższym okresie — minimum 2 czy 3 lat.
[b]Czy utrzymanie dwucyfrowych wyników funduszy emerytalnych jest możliwe w kolejnych latach?[/b]
Światowe trendy pokazują, że im bardziej dojrzały i większy rynek, tym trudniejsze jest to do osiągnięcia. Na dojrzałych rynkach stopy zwrotu funduszy są bliższe 5 czy 7 proc.
[b]A w tym roku jakie będą stopy zwrotu OFE?[/b]
To jak zwykle ocenimy w grudniu.
[b]Jaki jest największy koszmar zarządzającego?[/b]
Nieprzewidziane zdarzenia, które powodują, że idziemy w innym kierunku niż zakładaliśmy.