Rząd PO – PSL przejął odpowiedzialność za kraj w sytuacji rosnącej nierównowagi makroekonomicznej. Jej przejawami są: spowolnienie tempa wzrostu gospodarczego, wzrost inflacji, pogłębiający się deficyt na rachunku bieżącym, rosnące stopy procentowe, napięcia fiskalne, dobrze widoczne już w przyszłorocznym budżecie, czy wreszcie sięgający już 11 proc. wzrost jednostkowych kosztów pracy, podmywający konkurencyjność naszej gospodarki. Równocześnie korzystne dotąd warunki zewnętrzne: wysokie tempo wzrostu gospodarczego za granicą i niska awersja do ryzyka ze strony inwestorów, nie będą już wspierały nas tak mocno jak w ostatnich kilku latach. Tym niezbyt sprzyjającym okolicznościom – wewnętrznym i zewnętrznym – towarzyszą rozbudzone nadzieje milionów Polaków na lepsze życie. Rząd potrzebuje bardzo precyzyjnej strategii komunikacji dla wyjaśnienia swych planów gospodarczych i podtrzymania wysokiego poparcia wyborców. Musi też się spieszyć. Wyczuwalne jest bowiem, graniczące już z irytacją, zniecierpliwienie na deklarację rządu gospodarczego quo vadis.
Celem polityki gospodarczej rządu nie może być tłumienie popytu krajowego. Nie chodzi o to, by pensje Polaków wolniej rosły. Wręcz przeciwnie: chodzi, o to, by rosły jak najszybciej. Musi się to jednak odbywać w ślad za szybko rosnącą produktywnością. Mądra polityka gospodarcza skupia się więc na dbałości o zapewnienie warunków do podniesienia konkurencyjności gospodarki.
Naprzeciw wysokiemu popytowi krajowemu powinny natychmiast wyjść działania rządu wzmacniające stronę podażową gospodarki. Stąd konieczne jest przyspieszenie prywatyzacji. Dlatego potrzebne jest uelastycznienie i deregulacja rynku pracy, przez którego naprawę wiedzie droga do równowagi finansów publicznych. Zwiększenie podaży pracy, zredukowanie transferów socjalnych dla ludzi w wieku produkcyjnym mogących pracować (szczególnie w segmencie rynku skupiającym ludzi powyżej 50. roku życia) i wzrost prywatnych inwestycji powinny stać się priorytetami polityki gospodarczej.
Zgodnie z sugestiami ekonomistów i środowisk biznesowych muszą zostać zniesione dobrze przecież już rozpoznane bariery rozwoju przedsiębiorczości. Szeroki dostęp do funduszy unijnych staje się kwestią o pierwszorzędnym znaczeniu wobec wciąż ograniczonego zasobu krajowych oszczędności. Redukcja pozapłacowych kosztów zatrudnienia, ponoszonych przez pracodawców, jest z kolei najskuteczniejszym sposobem zwiększenia popytu na pracę ludzi młodych, wkraczających dopiero na rynek pracy.
Wszystkie przedsięwzięcia na rynku pracy i w sferze deregulacji powinny sankcjonować regułę dyscypliny budżetowej, która może przybrać postać limitu nałożonego na tempo wzrostu wydatków budżetu państwa. Polityka fiskalna musi wreszcie nabrać charakteru antycyklicznego. Znaczy to, że w latach tłustych deficyt sektora finansów publicznych wyraźnie maleje. Tylko wówczas usprawiedliwiony będzie jego wzrost w latach chudszych. Rząd powinien zadeklarować jak najszybsze osiągnięcie średniookresowego celu fiskalnego, jakim jest deficyt strukturalny nie większy niż 1 proc. PKB.