Dane z USA nadadzą kierunek rynkom

O ile przez większą część czwartkowej sesji złoty tracił, podobnie jak giełdowe indeksy. W przypadku naszej waluty sytuacja odwróciła się o 180 stopni już wieczorem, a na WGPW dopiero dzisiaj rano. O godz. 10:50 za jedno euro płacono średnio 3,6020 zł, za dolara 2,42 zł, a szwajcarski frank był wart 2,2420 zł.

Aktualizacja: 01.02.2008 12:16 Publikacja: 01.02.2008 12:11

Red

Nałożyło się na to kilka czynników.

Czwartkowe spadki na giełdzie w Warszawie wynikały z obaw, co do słabego zamknięcia się indeksów na Wall Street w środę, po tym jak amerykański FED po raz kolejny w ciągu 8 dni obniżył stopy procentowe – tym razem o 50 p.b. do 3,00 proc. Bo można było odnieść wrażenie, że giełdowi inwestorzy zaczęli tracić zaufanie do FED, a także w to, że recesji da się uniknąć. Bezpośrednim powodem były jednak spekulacje dotyczące ewentualnych problemów firm ubezpieczających obligacje (MBIA i Ambac Financial), co mogło sygnalizować, iż problemy sektora finansowego jeszcze się nie zakończyły. Okazało się jednak, iż pesymizm był zbyt duży, a uspokajające wypowiedzi szefa MBIA doprowadziły w czwartek do zupełnie odwrotnej sytuacji. Inwestorzy kupowali akcje spółek finansowych, co pozwoliło na pozytywne zamknięcie się sesji na Wall Street – Dow Jones Industrial Average zyskał 1,67 proc., a Nasdaq Composite 1,74 proc. Sytuacja ta może jednak ulec zmianie, jeżeli publikowane dzisiaj dane z rynku pracy, a także indeksy ISM dla przemysłu i nastrojów konsumenckich Uniwersytetu okażą się gorsze od prognoz. Chociaż z drugiej strony warto zwrócić uwagę, iż rynek akcji zignorował wczoraj zaskakujący wzrost cotygodniowego bezrobocia aż o 69 tys. do 375 tys.

Na ten fakt zwrócili jednak uwagę inwestorzy operujący na rynku walutowym. Dolar, który wcześniej nieco się umacniał zaczął ponownie tracić na wartości. W efekcie kurs EUR/USD powrócił dzisiaj rano w okolice 1,4870, a GBP/USD oscylował powyżej 1,9900. Do czasu publikacji danych z USA o liczbie nowych etatów poza rolnictwem w styczniu, czyli godz. 14:30 nie należy oczekiwać większych zmian. Szacuje się, iż przybyło 80 tys. nowych etatów, wobec 18 tys. w grudniu, a stopa bezrobocia utrzymała się na wysokim poziomie 5,0 proc. Jaki będzie stan faktyczny? O ile poziom 80 tys. może okazać się trudny do przekroczenia, to nie można wykluczyć pewnego pozytywnego zaskoczenia w postaci rewizji grudniowych danych w górę. W takiej sytuacji można by spodziewać się nieznacznego umocnienia się dolara, gdyż inwestorzy wciąż wahają się co do tego, jaką decyzję podejmie FED na marcowym posiedzeniu (cięcie o 25, czy 50 p.b.). Amerykańskiej walucie może pomóc też odczyt nastrojów konsumenckich Uniw. Michigan, który poznamy o godz. 20:00 – szacuje się jego wzrost w styczniu do 79 pkt. z 75,5 pkt. w grudniu. Nastroje mógłby jednak popsuć znacznie gorszy od oczekiwań odczyt indeksu ISM dla przemysłu – oczekuje się jego nieznacznego spadku do 47,3 pkt. z 47,7 pkt. wcześniej.

Nieco inny scenariusz (od umocnienia się dolara i spadku szans na 50 p.b. obniżkę stóp procentowych przez FED) przyjęli inwestorzy operujący na złotym. Postawiono na dalszy wzrost dysparytetu stóp procentowych pomiędzy Polską i strefą euro, a także USA. Takie założenie może jednak okazać się nieco ryzykowne. Opublikowane dzisiaj przez resort finansów szacunki styczniowej inflacji nieco zaskoczyły rynek. Zamiast odczytu na poziomie 4,2 proc. r/r mieliśmy powtórkę wartości z grudnia (4,0 proc. r/r), co daje nowe argumenty „gołębiej” frakcji członków Rady Polityki Pieniężnej. Może się zatem okazać, że dla opanowania inflacji wystarczy jeszcze jedna podwyżka o 25 p.b., a nie dwie. A jeżeli założymy, że już w czerwcu Europejski Bank Centralny zdecyduje się na pierwsze cięcie stóp procentowych, to RPP zdecyduje się na ich podwyżkę najpóźniej w kwietniu. Tym samym złotego będą wspierać tylko dobre nastroje na giełdach, prowadzące do spadku globalnej awersji do ryzyka. Tylko, czy zdołają się one utrzymać? Zobaczymy po południu.

Marek Rogalski, główny analityk First International Traders Dom Maklerski S.A.

Nałożyło się na to kilka czynników.

Czwartkowe spadki na giełdzie w Warszawie wynikały z obaw, co do słabego zamknięcia się indeksów na Wall Street w środę, po tym jak amerykański FED po raz kolejny w ciągu 8 dni obniżył stopy procentowe – tym razem o 50 p.b. do 3,00 proc. Bo można było odnieść wrażenie, że giełdowi inwestorzy zaczęli tracić zaufanie do FED, a także w to, że recesji da się uniknąć. Bezpośrednim powodem były jednak spekulacje dotyczące ewentualnych problemów firm ubezpieczających obligacje (MBIA i Ambac Financial), co mogło sygnalizować, iż problemy sektora finansowego jeszcze się nie zakończyły. Okazało się jednak, iż pesymizm był zbyt duży, a uspokajające wypowiedzi szefa MBIA doprowadziły w czwartek do zupełnie odwrotnej sytuacji. Inwestorzy kupowali akcje spółek finansowych, co pozwoliło na pozytywne zamknięcie się sesji na Wall Street – Dow Jones Industrial Average zyskał 1,67 proc., a Nasdaq Composite 1,74 proc. Sytuacja ta może jednak ulec zmianie, jeżeli publikowane dzisiaj dane z rynku pracy, a także indeksy ISM dla przemysłu i nastrojów konsumenckich Uniwersytetu okażą się gorsze od prognoz. Chociaż z drugiej strony warto zwrócić uwagę, iż rynek akcji zignorował wczoraj zaskakujący wzrost cotygodniowego bezrobocia aż o 69 tys. do 375 tys.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację