Czescy seniorzy mają najbardziej egalitarne albo, jak chcą krytycy, najgorsze i najmniej sprawiedliwe emerytury w Unii Europejskiej. System jest niewydolny. Rodzi się mało dzieci, a długość życia seniorów stale wzrasta. Za kilkanaście lat nie będzie miał kto pracować na ich utrzymanie. Gabinet Mirka Topolanka zdecydował się na reformy. W marcu rządowym projektem zajmie się parlament.
RZ: Dlaczego czeski system emerytalny potrzebuje reform? Socjaldemokraci twierdzą, że to zbyteczne.
Irzi Kral:
Tradycja emerytur w Czechach pochodzi z okresu monarchii austro-węgierskiej. W 1989 r. zaczęliśmy zmieniać komunistyczny system, aby odpowiadał warunkom wolnego rynku. Znieśliśmy wszystkie przywileje. Od 1993 r. żadna grupa społeczna czy zawodowa nie jest traktowana ulgowo. Ani rolnicy, ani osoby prowadzące samodzielną działalność gospodarczą, ani wolne zawody. Specjalnych emerytur nie mają sędziowie, wojskowi czy urzędnicy. Wszyscy płacą 28 proc. od dochodów.
Zmiany z lat 90. nie były tak krytykowane jak te obecne. Czy dlatego, że mniej ingerowały w przyzwyczajenia ludzi?