Cyfrowy Polsat wkrótce pojawi się na giełdzie, ale głównie po to, by jak mówi jego prezes, podnieść prestiż firmy. Spółka nie przeprowadzi bowiem emisji nowych akcji, która mogłaby pomóc w dalszym rozwoju. Część swojego biznesu chce natomiast spieniężyć główny akcjonariusz tej spółki Zygmunt Solorz-Żak. To pierwszy od wielu lat przypadek, że sprzedaży akcji istniejących nie towarzyszy nowa emisja akcji, a wartość tej oferty publicznej jest gigantyczna – około miliarda złotych.

W ten sposób postępował dotychczas przede wszystkim Skarb Państwa, prywatyzując w 2004 roku PKO BP, czy rok później Polmos Białystok. Spośród prywatnych firm ostatni raz taką operację przeprowadził fundusz CSFB Ceramic Partners, sprzedając pakiet akcji Opoczna. Giełdowi inwestorzy znają dalsze losy spółki, która przez długi czas była w niełasce. Podobny los spotkał operatora telewizji kablowej Multimedia, który wprawdzie przeprowadził nową emisję, ale zdecydowaną większość oferty stanowiły akcje sprzedawane przez właścicieli. Dokładnie tak samo było z akcjami dewelopera J.W. Construction. Trudno powiedzieć, czy ten sam los spotka Cyfrowy Polsat. Jedno jest pewne. Inwestorzy nie przepadają za takimi ofertami. Wyjątkiem był w 2004 roku TVN, ale to były zupełnie inne czasy. Dziś kryzys na rynkach finansowych wymaga innego podejścia. Można zgodzić się z prezesem Cyfrowego Polsatu, że budowanie prestiżu jest rzeczą ważną, ale czy mając w rękach tak potężne medium jak telewizja, nie można budować wizerunku w inny sposób?

Skomentuj na blog.rp.pl