Rz: Płace szefów dużych giełdowych spółek wzrosły w 2007 roku o jedną piątą, a niektórzy zarabiają po kilka milionów złotych rocznie. Czy taki trend widać na całym rynku i od kiedy?
Krzysztof Nowakowski:
To kwestia ostatnich dwóch lat, a zwłaszcza ubiegłego roku. Teraz coraz częściej przy przejściach menedżerów z firmy do firmy ich pakiet wynagrodzeń, czyli pensja plus bonusy, rośnie nawet kilkakrotnie.
Może dlatego, że poprzedni pracodawca kiepsko płacił?
To też się zdarza. Niektóre firmy, które nie śledzą zmian na rynku, zamroziły swoje wynagrodzenia, ale bardzo wiele spółek desperacko szuka talentów i one oferują bardzo wysokie płace. Trwająca na polskim rynku wojna o talenty podsyca ogień pod wzrostem wynagrodzeń. Widać to w prawie wszystkich branżach, choć w niektórych ta walka jest szczególnie zacięta, zwłaszcza w sektorze finansowym, w telekomunikacji i w handlu detalicznym. W rezultacie jeśli weźmiemy pod uwagę produktywność w polskiej gospodarce, wciąż dużo niższą niż w krajach Europy Zachodniej, to nasi menedżerowie pod względem płac są już w europejskiej czołówce.