Rz: Z pisma Komisji Europejskiej do polskiego rządu wynika, że ISD Polska, inwestor w Stoczni Gdańsk, musi się liczyć ze zwrotem 750 mln zł, bo tyle wyniosła pomoc publiczna dla zakładu. Tymczasem związkowcy twierdzą, że wpłynęło zaledwie 40 mln zł. Jaka więc jest ta kwota?
Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel:
Komisja Europejska nie wydała jeszcze decyzji określającej wysokość pomocy, którą powinna zwrócić Stocznia Gdańsk. Pismo, które inwestor i rząd otrzymali od Komisji 23 maja, to decyzja nakazująca udzielenie informacji na żądanie KE. Tymczasem kwota, która się tam pojawia – 750 mln zł – jest wartością nominalną całej udzielonej pomocy. Obejmuje, oprócz przywoływanych przez związkowców 40 mln zł, jakie wpłynęły w gotówce na dokapitalizowanie stoczni, także różnego rodzaju poręczenia, gwarancje, pożyczki od Skarbu Państwa, Agencji Rozwoju Przemysłu i KUKE. Nie należy więc traktować tych 750 mln zł jako całościowej, realnej kwoty pomocy do zwrotu. Będzie ona liczona i uzgadniana dopiero w przypadku, gdyby Komisja wydała decyzję nakazującą inwestorowi zwrot przyznanych środków.
Pomoc publiczna to niejedyny obszar działalności kierowanego od kilku dni przez panią urzędu. Poprzedni prezesi: Cezary Banasiński i Marek Niechciał, popierali, z niewielkimi zastrzeżeniami, pomysł uchwalenia ustawy o upadłości konsumenckiej. Jakie jest pani zdanie?
Takie samo jak poprzedników. Prawne uregulowanie problemu upadłości konsumenckiej jest niezbędne. Trzeba jednak znaleźć równowagę między ochroną konsumenta a interesami wierzycieli. Trwają prace nad projektem rządowym, do którego zgłosiliśmy swoje uwagi. Zasadnicza zmiana w dotychczasowym postrzeganiu oddłużenia osób fizycznych wiąże się z nowelizacją prawa już obowiązującego przedsiębiorców i oddaniem ostatecznej decyzji niezawisłym sądom.