Bank centralny może znów mieć stratę

Nie jest pewne, czy NBP będzie miał stratę, ale gdyby tak się stało, to będzie ona prawdopodobnie spowodowana tym, czym w zeszłym roku – szybkim umacnianiem się złotego - mówi Piotr Wiesiołek, wiceprezes NBP

Publikacja: 16.06.2008 01:01

Bank centralny może znów mieć stratę

Foto: Rzeczpospolita

Rz: Czy NBP znów będzie miał stratę w tym roku? Złoty już przez pierwsze miesiące 2008 r. umocnił się tak jak w całym 2007 r.

Piotr Wiesiołek:

Nie jest pewne, czy NBP będzie miał stratę, ale gdyby tak się stało, to będzie ona prawdopodobnie spowodowana tym, czym w zeszłym roku – szybkim umacnianiem się złotego. Aktywa rezerwowe są wyrażone w walutach obcych, więc kiedy umacnia się złoty, ich poziom w walucie krajowej musi ulegać obniżeniu. To jest czysta matematyka.

To jest problem strukturalny, bo złoty może się umacniać co roku. Czy można coś z tym zrobić? Czy państwo może dokapitalizować bank?

Ustawa o NBP stanowi, że stratę NBP można pokrywać z funduszu rezerwowego w wysokości nie wyższej niż 5 proc. zysku NBP. W sytuacji, kiedy nie ma zysków, nie ma takiej możliwości. Można rozważać inne opcje, ale wymagałyby one rozwiązań na poziomie ustawowym, a NBP nie ma inicjatywy ustawodawczej. Jeżeli chodzi o dokapitalizowane banku ze środków publicznych, nie sądzę, żeby to był dobry pomysł.

Czy przez zarządzanie rezerwami można uniknąć dużych strat, jak w zeszłym roku? Łącznie mamy rezerwy warte 150 mld zł.

Nie wydaje mi się, ponieważ apetyt na ryzyko, jaki ma bank centralny, czyli inwestowanie w bardzo bezpieczne instrumenty, nie jest w stanie zrekompensować dużych strat. Musielibyśmy znacznie zwiększyć ten apetyt, ale nie jest to dobry pomysł w przypadku banku centralnego.

Jak oceniłby pan proces zarządzania rezerwami w tym roku?

Staramy się reagować na uwarunkowania rynku. Jedną z naszych decyzji było to, że ograniczyliśmy część rezerw ulokowanych w lokatach międzybankowych i przenieśliśmy na inwestycje w papiery wartościowe, czyli zamieniliśmy ryzyko kredytowe banku na ryzyko emitenta bezpiecznych papierów wartościowych. W ten sposób staraliśmy się zabezpieczyć aktywa rezerwowe przed ewentualnymi stratami związanymi z problemami poszczególnych banków. Operacja ta oczywiście nie podniosła rentowności, ale stanowiła niejako polisę ubezpieczeniową. Skróciliśmy też okres inwestycyjny pozostałych lokat. Co do mojej oceny procesu zarządzania rezerwami, uważam – biorąc pod uwagę to, co się dzieje na światowych rynkach finansowych – że NBP radzi sobie bardzo dobrze.

NBP ma największy w Polsce zespół zajmujący się tym, co się dzieje na rynkach, i zarządzający największymi aktywami. Jak dalej ten kryzys może się rozwijać? Czy niebezpieczeństwo niewypłacalności banków ustępuje?

Wydaje się, że największe problemy mamy za sobą, ale sytuacja nie jest do końca wyklarowana. Niektórzy twierdzą, że banki będą pokazywały straty jeszcze w 2009 roku. Z punktu widzenia ryzyka kredytowego sytuacja nie dojrzała jeszcze do tego, żeby powiedzieć: jest OK.

Jakich zmian można się spodziewać w zarządzaniu rezerwami? Mówił pan kiedyś o zmniejszeniu udziału dolara.

Kiedyś powiedziałem, że jestem zwolennikiem ograniczania udziału dolara w rezerwach. Nadal jestem tego samego zdania, ale byłoby nieroztropne robić to akurat dzisiaj. Dolar jest bardzo słaby, więc trudno sobie wyobrazić sytuację, w której sprzedajemy słabą walutę i kupujemy mocniejszą. To byłaby zła decyzja. Jesteśmy również w trakcie rozmów z instytucją międzynarodową w sprawie ewentualnego outsourcingu zarządzania niewielką częścią rezerw, ale musimy zabezpieczyć interesy NBP.

Jaki procent rezerw może podlegać outsourcingowi?

Myślimy na razie o maksymalnie 2 proc.

Jaki jest poziom kursu równowagi złotego wobec euro?

Narodowy Bank Polski od dłuższego już czasu prowadzi badania nad kształtowaniem się realnego kursu równowagi dla polskiej gospodarki i nasze szacunki wskazują, ze w ostatnich kwartałach aprecjacji rzeczywistego kursu towarzyszyła również aprecjacja kursu równowagi. Tezę tę pośrednio wspierają wyniki badań ankietowych prowadzonych wśród eksporterów wskazujące, że kurs progowy zapewniający opłacalność eksportu cały czas się obniża.

Jeżeli chodzi o dokapitalizowanie NBP ze środków publicznych, nie sądzę, żeby to był dobry pomysł

W pewnej mierze wynika to z dużej importochłonności polskiego eksportu, która sprawia, ze aprecjacja kursu wpływa również na obniżenie kosztów produkcji. Niemniej, ze względu na to, że kurs równowagi jest kategorią nieobserwowalną, wszystkie szacunki tej wielkości należy traktować ostrożnie i dlatego nie chciałbym jednoznacznie wypowiadać się na temat obecnego poziomu kursu równowagi.

Czy mocny złoty pozwoli ograniczyć presję inflacyjną?

Oczywiste jest, że dużym „amortyzatorem” dla inflacji w Polsce jest aprecjacja złotego. Ceny byłyby dziś wyższe, gdyby nie to.

Czy dotychczasowe podwyżki stóp procentowych wystarczą do tego, aby wrócić do celu inflacyjnego w 2010 r.?

Nie chciałbym szczegółowo mówić o ścieżce stóp procentowych, ale wydaje się, że bilans różnych czynników może wskazywać na kontynuację polityki podnoszenia stóp procentowych.

EBC chce podnosić stopy procentowe mimo spowolnienia gospodarczego. Zaskoczyło to pana?

Nie, ponieważ z punktu widzenia banku centralnego stabilność cen jest najistotniejsza. Poza tym wierzę, że niska inflacja jest dobra dla gospodarki. Mówienie, że interes gospodarczy jest ważniejszy od inflacji, może być prawdą, ale tylko w krótkim horyzoncie. Niskie i stabilne stopy procentowe mają bardzo pozytywny wpływ na gospodarkę.

Czy potrzebne są kolejne rekomendacje, w stylu rekomendacji S, które ograniczyłyby wzrost akcji kredytowej?

Na razie wydaje się, że nie. Rekomendacja S jest wystarczająca. Tam przecież jednym z elementów jest to, że kredytobiorca zaciągający kredyt w walucie obcej lub kredyt denominowany musi udowodnić, iż będzie go w stanie spłacić, nawet jeśli złoty ulegnie pewnej deprecjacji.

Kiedy powinniśmy wejść do systemu ERM II?

W optymalnym czasie, to znaczy wtedy, kiedy spełnimy kryteria, i to w sposób trwały. Poza tym na rynki finansowe powinno powrócić zaufanie, co jest jednym z czynników wpływających na stabilność waluty w reżimie ERM II.

Jak pan ocenia współpracę z Radą Polityki Pieniężnej?

Po trzech miesiącach pracy w NBP uważam, że współpraca zarządu banku z Radą Polityki Pieniężnej układa się bardzo dobrze. Różnica poglądów w niektórych kwestiach jest naturalna. Nie zawsze wszyscy muszą mieć jednakowe zdanie.

W 2007 r. Narodowy Bank Polski zanotował stratę w wysokości 12,4 mld zł. Tak wynika ze sprawozdania z działalności NBP (wynik finansowy musi zatwierdzić jeszcze rząd).

Dla porównania jest to kwota odpowiadająca 1 proc. PKB Polski. Największa firma w kraju, czyli PKN Orlen, osiąga roczne zyski w wysokości ok. 2,4 mld zł (za 2007 r.). Tak gigantyczna strata NBP jest jednak głównie zapisem księgowym. Bank posiada rezerwy walutowe, które stanowią jego aktywa. W skutek umacniania się złotego, wartość tych aktywów w przeliczeniu na polską walutę maleje. Rezerwy walutowe, których wartość sięga 150 mld zł, składają się w 40 proc. z aktywów nominowanych w euro, w 40 proc. w dolarach USA, i w 20 proc. m.in. z funta brytyjskiego i dolara australijskiego.

Rz: Czy NBP znów będzie miał stratę w tym roku? Złoty już przez pierwsze miesiące 2008 r. umocnił się tak jak w całym 2007 r.

Piotr Wiesiołek:

Pozostało 97% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację