Przy obecnej wzajemnej nieufności głównych sił politycznych klarownym testem ich intencji będzie skoncentrowanie uwagi na priorytetowej kwestii – wejściu do strefy euro. Ze względu na bliską datę ogłoszenia harmonogramu rząd powinien być zainteresowany jak najszybszymi negocjacjami. Aby skłonić opozycję i prezydenta do zaakceptowania tego priorytetu, konieczne jest wyjście naprzeciw ich oczekiwaniom i uwzględnienie w negocjacjach kwestii zagrożenia kryzysem finansowym. Powiązanie tych kwestii nie tylko stwarza szansę na przezwyciężenie impasu polegającego na braku styczności między zgłoszonymi inicjatywami porozumienia czy paktu dla gospodarki, ale ma także silne uzasadnienie merytoryczne. Niezależnie bowiem od tego, w jakim stopniu obecny kryzys dotknie ostatecznie polskiej gospodarki, niezbędne jest poszukiwanie lepszych zabezpieczeń instytucjonalnych na przyszłość. Członkostwo w UGiW jest jednym z najważniejszych możliwych wariantów zabezpieczenia, nawet jeśli w przeszłości akcentowano inne potencjalne korzyści.
Zogniskowanie uwagi w dyskusji na zasadniczej kwestii staje się dodatkowo ważne, jeśli częścią porozumienia koniecznego do nadania harmonogramowi wiarygodności okazałoby się przeprowadzenie referendum. Referendum w tej sprawie ma sens wtedy, gdy poprzedzone będzie wnikliwą publiczną dyskusją ekspertów, polityków i partnerów społecznych. W tak ważnej i trudnej sprawie pytania postawione w referendum nie powinny być łączone z żadną inną kwestią, podobnie jak zmiany w konstytucji.
[srodtytul]Euro a kryzys[/srodtytul]
W myśleniu rządu o związkach między wchodzeniem do strefy euro a zaburzeniami na rynkach można wyróżnić dwie fazy: 1) niepewność znacznie wzrosła i z ogłaszaniem daty wejścia należy zaczekać; 2) zaburzenia nie stanowią w zasadzie przeszkody w staraniach o członkostwo w UGiW. Przejście do drugiej fazy nie nastąpiło w następstwie poprawy sytuacji na rynkach, ale raczej w wyniku deklaracji premiera w Krynicy. Zmiana stanowiska nastąpiła jeszcze przed drugą, bardziej dramatyczną odsłoną obecnego kryzysu finansowego. Można przypuszczać, że deklaracja premiera i wspólne oświadczenie z RPP zadziałało w jakimś stopniu jako osłona przed skutkami ostatnich zaburzeń.
Obecnie należy przejść do dyskusji nad najważniejszą kwestią: czy w długim okresie członkostwo w UGiW będzie czynnikiem wzmacniającym bezpieczeństwo systemu finansowego, podnoszącym jego odporność na kryzysy? Do tej pory wśród potencjalnych korzyści członkostwa podkreślano wyeliminowanie ryzyka kursowego i ryzyka wystąpienia kryzysu walutowego. Obecnie na pierwsze miejsce wysuwa się kwestia wpływu członkostwa na podatność na kryzys bankowy (kredytowy).
W pierwszej odsłonie kryzysu finansowego wydawało się, że uniezależnienie się Europy Zachodniej, a przede wszystkim strefy euro, od sytuacji w USA dotyczy bieżącej koniunktury, i rozwiązań systemowych. Rok później okazało się, że koniunktura w Europie Zachodniej uległa silnemu osłabieniu (nawet w stosunku do USA), czego sumarycznym wyrazem było zaskakujące umocnienie się dolara. Można to było tłumaczyć mniejszą elastycznością rynków i nadal wierzyć, że europejski kontynentalny model kapitalizmu pozwala uchronić sektor finansowy przed poważniejszymi skutkami kryzysu. Ostatnie kłopoty banków europejskich pokazują, że autonomia i odrębność modelu kontynentalnego jest w warunkach globalizacji wyraźnie mniejsza, niż pierwotnie przypuszczano. Między Polską a Europą występuje podobna relacja. Obecnie wydaje się, że gospodarka polska jest w dobrym stanie, co pozwala jej na częściowe przynajmniej odłączenie się od sytuacji na Zachodzie. Jeśli potwierdzi się, że na poziomie instytucji finansowych różnice między modelami kapitalizmu są mniejsze, to pośrednie skutki kryzysu mogą się okazać dla Polski silniejsze.