Filozof z misją

Witold Franczak - dyrektor generalny spółki Sobieski. Sukces, który odniósł w handlu winami, sprawił, że właściciele Belvedere powierzyli mu zarządzanie sprzedażą wódki w Polsce

Publikacja: 14.11.2008 04:35

Witold Franczak w wolnych chwilach uprawia nurkowanie, pływanie i narciarstwo; lubi także gotować

Witold Franczak w wolnych chwilach uprawia nurkowanie, pływanie i narciarstwo; lubi także gotować

Foto: Rzeczpospolita, Marian Zubrzycki

Przed nowym szefem Sobieskiego, wicelidera polskiego rynku wódki, stają poważne wyzwania. W najbliższych miesiącach sztandarowy produkt grupy – wódka Sobieski – ma zacząć w Polsce odnosić równie duże sukcesy jak za granicą.

Marce, która w ostatnim czasie weszła do światowej czołówki, nie udało się dotąd dostać do pierwszej trójki najpopularniejszych wódek w naszym kraju. Inwestycje w markę Sobieski i inne wódki oferowane przez firmę w Polsce mają doprowadzić do tego, że zostanie ona liderem rynku.

Witold Franczak jest optymistą. Dlatego zadań, które powierzył mu Krzysztof Tryliński, prezes Belvedere, się nie obawia. W branży pojawiają się jednak głosy, że może być niełatwo o sukces na trudnym wódczanym rynku, gdzie zaciekła walka toczy się o każdy procent. Tym bardziej że Franczak mocnymi alkoholami dotąd się nie zajmował.

Znacznie lepiej się zna na winach. Przez pięć lat był dyrektorem Domain Manada. Spółka ta należy, tak jak Sobieski, do grupy Belvedere.

Kiedy zostawał szefem Domain Manada, firma miała kłopoty. Obecnie jest największym importerem win w Polsce. W latach 2004 – 2007 jej sprzedaż zwiększyła się o 78 proc. W ubiegłym roku na dziesięć sprzedanych w naszym kraju butelek wina z Bułgarii osiem było importowanych przez Domain Manada.

Franczak zna się nie tylko na sprzedaży winogronowych trunków. – Wina to jego pasja – mówi jeden z jego znajomych. – Nigdy nie widziałem go z kieliszkiem wódki w ręku. Najczęściej jest to wino lub szklaneczka whisky.

Oprócz win interesuje się także sportem. Uprawia nurkowanie, pływanie i narciarstwo. Lubi gotować. Jest zapalonym podróżnikiem. Przemierzył Saharę, Tybet, Nepal, Indie, Europę, Amerykę Północną. Najbardziej pasjonuje go kultura i historia Europy Środkowo-Wschodniej. Jego hobby to także wzornictwo i design.

Ceni sobie niezależność. Pytany, czy kieruje się tym, co robią konkurenci firmy, odpowiada, że nigdy nikogo nie naśladuje. Najważniejsza jest skuteczność w działaniu. W przypadku Sobieskiego ma to być jak najwyższa sprzedaż alkoholi firmy.

Oprócz opracowania strategii dla marek spółki po objęciu funkcji dyrektora generalnego zajął się porządkowaniem i reorganizacją działu sprzedaży. Uważa też, że warto inwestować w pracowników – w sumie kieruje zespołem ponad 2,5 tys. osób. – Człowiek jest pierwszy, dopiero po nim jest produkt – mówi.

Zanim trafił do Domain Manada, pracował w Racke Polska. Jest absolwentem Wydziału Filozoficzno-Historycznego na Uniwersytecie Jagiellońskimi, a także Politechniki Łódzkiej – Wydział Zarządzania i Innowacji. Ma dwóch synów.

Przed nowym szefem Sobieskiego, wicelidera polskiego rynku wódki, stają poważne wyzwania. W najbliższych miesiącach sztandarowy produkt grupy – wódka Sobieski – ma zacząć w Polsce odnosić równie duże sukcesy jak za granicą.

Marce, która w ostatnim czasie weszła do światowej czołówki, nie udało się dotąd dostać do pierwszej trójki najpopularniejszych wódek w naszym kraju. Inwestycje w markę Sobieski i inne wódki oferowane przez firmę w Polsce mają doprowadzić do tego, że zostanie ona liderem rynku.

Pozostało 80% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację