Urzędnicy mają za dużo do powiedzenia

Mieczysław Wilczek, przedsiębiorca, w latach 1988–1989 minister przemysłu w rządzie Rakowskiego

Publikacja: 30.12.2008 03:46

[b]Rz: W rankingach wolności gospodarczej Polska zajmuje z roku na rok coraz dalsze miejsca. Potrzebna jest nam druga ustawa o swobodzie działalności gospodarczej taka, jaką wprowadził pan w PRL w roku 1988?[/b]

[b]Mieczysław Wilczek:[/b] Polsce potrzebny jest plan aktywizacji zatrudnienia. Nie może być tak, że część ludzi idzie na wcześniejsze emerytury czy renty, a reszta stara się zarobić na ich uposażenia i na siebie. Dwadzieścia lat temu Polsce groziło ogromne bezrobocie. Wielkie przedsiębiorstwa państwowe ograniczały produkcję, a nikt z zagranicy nie inwestował. Trzeba było szukać pieniędzy i to się udało. Wystarczyło ludziom pozwolić wydawać własne pieniądze na inwestycje. Dzięki drobnym rzemieślnikom powstało 6 milionów miejsc pracy.

[b]Twierdzi pan, że u schyłku komunizmu w Polsce łatwiej było zaczynać działalność na swoim?[/b]

Wtedy rynek był pusty, łatwo było sprzedać to, co się wyprodukowało. Ale nie było pieniędzy. Kiedyś chciałem kupić linię do cynkowania blach w Hucie Lenina, bo nie było z czego robić samochodów. Nie mogłem zdobyć na ten cel 30 milionów dolarów, a teraz lekką ręką wydaje się 30 miliardów dolarów na pomoc dla branży motoryzacyjnej.

[b]Sam był pan członkiem PZPR i beneficjentem czasów komunizmu. Dlatego z takim sentymentem wspomina pan tamte czasy?[/b]

Wtedy warunki były inne. Gdy sprzedawałem licencję według własnego patentu na komponenty paszowe, nikt nie przychodził z czekiem tylko z walizką własnych pieniędzy. W teczce przynoszono czasem nawet milion. Teraz ryzyko prowadzenia działalności wzrosło.

[b]Nie podobają się panu starania rządu mające ułatwić działalność gospodarczą?[/b]

To, co robi Janusz Palikot – odrzucając całą otoczkę obyczajową – zmierza w dobrym kierunku. Należy jednak pójść dalej i wyjąć z kompetencji urzędników gros decyzji gospodarczych. Podoba mi się model, jaki obowiązuje w wielu krajach zachodnich: tam rozpoczynający działalność ma sześć miesięcy na zgłoszenie jej do opodatkowania. W tym czasie sam musi ocenić, czy mu się inwestycja opłaca. U nas przez sześć miesięcy trzeba biegać po urzędach po pozwolenia od głupich urzędników.

[b]Gdyby miał pan zaczynać dziś, to w co by pan zainwestował?[/b]

Czy ja wiem? Najważniejsze jest to, co się chce robić, branża nie jest ważna. Na pewno ciekawszy jest handel niż produkcja. Patrząc z boku, pozytywnie oceniam to, co się w gospodarce dzieje. Większość ludzi myśli zresztą tak samo. Słupki poparcia dla rządu rosną, a dla tych, co się kompletnie na gospodarce nie znają, spadają.

[b]Rz: W rankingach wolności gospodarczej Polska zajmuje z roku na rok coraz dalsze miejsca. Potrzebna jest nam druga ustawa o swobodzie działalności gospodarczej taka, jaką wprowadził pan w PRL w roku 1988?[/b]

[b]Mieczysław Wilczek:[/b] Polsce potrzebny jest plan aktywizacji zatrudnienia. Nie może być tak, że część ludzi idzie na wcześniejsze emerytury czy renty, a reszta stara się zarobić na ich uposażenia i na siebie. Dwadzieścia lat temu Polsce groziło ogromne bezrobocie. Wielkie przedsiębiorstwa państwowe ograniczały produkcję, a nikt z zagranicy nie inwestował. Trzeba było szukać pieniędzy i to się udało. Wystarczyło ludziom pozwolić wydawać własne pieniądze na inwestycje. Dzięki drobnym rzemieślnikom powstało 6 milionów miejsc pracy.

Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Z pustego i generał nie naleje
Opinie Ekonomiczne
Polscy emeryci wracają do pracy
Opinie Ekonomiczne
Żeby się chciało pracować, tak jak się nie chce
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Jak przekuć polskie innowacje na pieniądze
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Ekonomiczne
Dlaczego warto pomagać innym, czyli czego zabrakło w exposé ministra Sikorskiego
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne