[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/04/17/andrzej-krakowiak-czy-polak-moze-byc-madry-przed-szkoda/]skomentuj na blogu[/link][/b]
Przy tej okazji z gospodarską wizytą w Polsce zjawił się szef UEFA Michel Platini, który zaskoczył optymizmem. Podkreślał wielokrotnie, że przygotowania do Euro 2012 idą w Polsce we właściwym kierunku, docenił też ogromne wysiłki miast przygotowujących się do imprezy, które mocno przyspieszyły z planowanymi inwestycjami.
Pochwał zawsze jest miło słuchać. W tej sytuacji tym bardziej, że w dużej mierze są zasłużone. Budowa stadionów i inwestycje w rozbudowę i modernizację lotnisk, czyli najważniejsze z punktu widzenia mistrzostw, idą pełną parą i trudno doszukiwać się tu jakiegoś zagrożenia. Lokalne władze – jednocześnie współpracując i konkurując ze sobą o prawo goszczenia imprezy – robią wszystko, aby spełnić wymagania UEFA. Co ważne, nie czekają "na ostatnią chwilę" i w wielu przypadkach realizacja inwestycji wyprzedza harmonogram.
Do wysokiego poziomu samorządowców na razie nie potrafi niestety dostosować się rząd. Budowa dróg i remonty na kolei są dziś piętą achillesową przygotowań. Nawet jeśli się to nie zmieni, mistrzostwa i tak się odbędą. Stan infrastruktury nie będzie też miał decydującego wpływu na to, czy impreza okaże się sukcesem, czy nie. Niewykorzystanie mobilizującego wpływu Euro 2012 do przyspieszenia inwestycji, które ślimaczą się od wielu lat, będzie jednak po prostu skrajną głupotą. I żadnym pocieszeniem nie jest fakt, że na Ukrainie sytuacja wygląda dużo gorzej.