W ostatnich miesiącach wicepremierowi udaje się bowiem przekazywać niemal same dobre informacje – ze szczególnym naciskiem na słuszne i spodziewane obietnice.
W listopadzie zapowiedział dokapitalizowanie PKO BP, w grudniu pomoc dla poszkodowanych przez opcje, w styczniu zabrał się za regulowanie rynku finansowego (nie spodobały mu się kontrakty terminowe), w lutym zaś pochwalił się, że wyższa od planowanej powinna być waloryzacja rent i emerytur.
Problem w tym, że niemal wszystkie te słuszne obietnice składał na cudze ryzyko. Tak zrobił i wczoraj. W rozmowie z niemieckimi dziennikarzami zapowiedział możliwie szybkie uruchomienie dopłat do nowych samochodów. Doskonale wiedział, że zmusi Ministerstwo Finansów do zdementowania tych informacji: pieniędzy na to nie ma i raczej nie będzie. Ale efekt Pawlak uzyskał: chciał dobrze, ale nie wyszło, bo Rostowski jest be. Dokładnie tak samo się zachował, gdy resort finansów zapowiedział brak pieniędzy na inwestycje w górnictwie.
Być może strategia Waldemara Pawlaka jest rozsądna z punktu widzenia jego startu w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Naraża jednak na śmieszność obecny rząd. W medialnej wojence dwóch ministrów musi pojawić się premier i powiedzieć: panowie, dość. Kryzys to nie czas na indywidualne występy.
[link=http://blog.rp.pl/blog/2009/04/29/krzysztof-szwalek-ministerstwo-gospodarki-i-dobrych-informacji/]Skomentuj na blogu[/link]