[b]Rz: Banki amerykańskie opublikowały wyjątkowo dobre wyniki za I kw. Wierzy pan w rzeczywistą poprawę kondycji sektora bankowego czy jest to efekt niedawnej zmiany w sposobie księgowania?[/b]
[b]Stig Enevoldsen:[/b] To fascynujące, że akcjonariusze uwierzyli, iż zmiana wynika z rzeczywistej poprawy sytuacji w systemie bankowym USA. Ceny akcji banków wzrosły, a tak naprawdę nic się nie stało. To jest tym bardziej zdumiewające, że amerykański rynek kapitałowy uważa się za bardzo rozwinięty i wyrafinowany, a inwestorów – za wyjątkowo sprytnych. Tymczasem uwierzyli oni w księgowe triki.
[b]Na czym polegają zmiany w księgowości amerykańskich banków?[/b]
Jedna ze zmian to założenie, że odpisy z tytułu zagrożonych kredytów to problem krótkoterminowy i nie trzeba brać go pod uwagę w dłuższej perspektywie. W konsekwencji nie ma on wpływu na wycenę bilansową. Oczywiście z czasem, kiedy okaże się, że kredytobiorca nie płaci przez okres dłuższy niż sześć miesięcy, to trzeba uwzględnić to przy sporządzaniu sprawozdania finansowego za następny kwartał. Ta cała sytuacja poprawi wyniki banków, ale to potrwa kilka kwartałów.
[b]Kieruje pan Europejską Grupą Doradczą ds. Sprawozdawczości Finansowej przy Komisji Europejskiej. Czy wasza organizacja odczuwa presję banków w kwestii zmian standardów na Starym Kontynencie? [/b]