Polski rynek akcji bywa przedmiotem komentarzy, nie zawsze opartych na rzetelnej wiedzy. Chodzi głównie o obecność na giełdzie warszawskiej małych spółek. Od kilku lat Giełda Papierów Wartościowych należy do ścisłej czołówki europejskiej, jeśli chodzi o wprowadzanie na rynek nowych przedsiębiorstw. Było tak w czasie globalnej hossy i jest dokładnie tak samo w czasie światowego kryzysu, przez który przechodzimy. Wskazuje na to liczba debiutantów, ale także wartość ofert publicznych.
Ta wyjątkowa pozycja giełdy warszawskiej została zbudowana głównie, dzięki oparciu się na małych i średnich przedsiębiorstwach. Sytuacja ta prowokuje do postawienia pytania: czy widzimy tu jakiś problem, z którym należałoby się uporać?
[srodtytul]Małe spółki na GPW i w Europie[/srodtytul]
Mitem jest, jakoby na giełdach papierów wartościowych działających na rozwiniętych rynkach kapitałowych były notowane wyłącznie duże i wielkie firmy. Na giełdzie Euronext jest ponad 450 spółek o kapitalizacji (wartości giełdowej spółki – przyp. red.) do około 50 mln euro, co stanowi aż 44 proc. ogólnej liczby notowanych spółek, a reprezentują one zaledwie niecały 1 procent kapitalizacji Euronextu. Niemal identycznie (450 firm, 42 proc. ogólnej liczby i 1 procent kapitalizacji rynku) sytuacja wygląda na giełdzie londyńskiej, a także w grupie OMX.
Wśród giełd podobnych pod względem wielkości do warszawskiej: giełda w Atenach ma 187 spółek o kapitalizacji do 50 mln euro (co przy 243 spółkach łącznie daje 77 proc.), rynek w Stambule ma takie spółki 204 (na 334 ogółem), a parkiet w Oslo – 120 (na 241). Austriacka giełda notuje 42 takie spółki, co stanowi 45 proc. ogólnej liczby, a reprezentują one niecałe 2 proc. kapitalizacji Wiener Boerse.