„Polska" od razu określa Palikota mianem skandalisty. Z punktu widzenia przeszłych dokonań to nawet uprawnione. Ale pomysł z rozpoczęciem tak zaawansowanej, bo aż na poziomie Sejmu debaty nad eutanazją jest też nie lada odwagą. Problem w tym, czy na pewno trzeba regulować ustawą to, co powinno być (i w zasadzie jest, bo w przypadku śpiączki to rodzina podejmuje ostatecznie decyzję) domeną ludzkiego sumienia.

Ustawowy cykl jest w dzisiejszej „Polsce" stale obecny. Gazeta opisuje projekt nowelizacji ustawy o ochronie środowiska. Za brak umowy na wywóz śmieci i nieczystości przy drugiej kontroli właściciel domu ma iść do więzienia. Jestem absolutnym zwolennikiem surowych kar za zanieczyszczanie środowiska. Ale sadzanie właścicieli domów do więzienia wraz np. ze złodziejami, mordercami, gwałcicielami i pedofilami to lekka przesada. Lepiej zastosować surowe kary pieniężne, co proponowany projekt również przewiduje. Posiadacze domów to również posiadacze rodzin. Trudno będzie wytłumaczyć dziecku, że „tata jest w więzieniu, bo nie wylewał szamba zgodnie z prawem". Co innego z trucicielami przemysłowymi. Tu pobłażanie nie powinno być wcale.

„Gazeta Wyborcza" kolejnym badaniem potwierdza prawdę, o której wszyscy wiedzą: „Nie chcemy płacić na TVP". Pomijając fakt, że użycie pierwszej liczby mnogiej wygląda jak manifest samej „Gazety", czego w tekstach nie opiniowych powinna unikać, to przy okazji subtelnie dyskredytuje SLD. I tak : „Mamy liberalne społeczeństwo" – mówi ze smutkiem wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński z SLD. Nie uważam, żeby był to powód do smutku, bo można uznać to choćby za reakcję obronną po trwających dekady rządach poprzedników posła Szmajdzińskiego.

Kłopot w tym, że Szmajdziński wcale nie powiedział, a przynajmniej nie zaznaczyli tego autorzy tekstu, że jest „mu smutno". To już dopisek autorów. Niby drobny zabieg, ale jak można postawić w złym świetle rozmówce, pisząc, że mu źle, bo inni myślą inaczej.

x W sedno problemu trafia medioznawcza, prof. Tadeusz Kowalski: „Ludzie uważają, że skoro media publiczne są takie same jak komercyjne, to po co mają na nie płacić abonament". Jeśli ludzie tak uważają, bo to co widzą jest inne od deklarowanej rzeczywistości równoległej, to czemu politycy nie mogliby pójść ludziom na rękę? Czyżby dlatego, że nie godzi się oddawać narzędzia przyszłej propagandy tylko w imię woli narodu? Jak do niego później dotrzeć? SLD i PiS tego się właśnie boją. Tylko PO jakoś nie chce zrozumieć.